Witam,
Ostatnio zacząłem pić dużo zielonej herbaty. Posmakowała mi, ale jest to herbata z marketu, liściasta, za ok. 3 zł. Dlatego chciałbym zaopatrzyć się w jakąś lepszą jakościowo. Przeglądnąłem ofertę na eherbata i nie mogę się zdecydować. Dodatkowo moją uwagę zwróciły też herbata czerwona i Yerba mate.
Może napiszę co oczekuję od herbaty. Przede wszystkim, aby pobudzała, polepszała koncentrację, likwidowała stres, dobrze wpływała na układ trawienny...
No i żeby była tania. 100g za ok. 15 zł. Myślę, że takie na początek wystarczą, bo i tak na pewno będzie lepsza, niż taka ze sklepu. A jak posmakuje, to pomyślę o tych z wyższej półki :)
Moje wymagania chyba najlepiej by spełniała Yerba Mate. Ale wydaje mi się, że z nią jest za dużo kombinowania. Mam na myśli zaparzanie. Zielona herbata też z tego co czytałem pobudza, dobrze wpływa na trawienie, ma dużo witamin, itd. Dlatego to jest dla mnie priorytet.
Aktualnie przyrządzając zieloną herbatę używam takiego zaparzacza
http://czerwona-herbata.net/wp-content/uploads/2010/04/zaparzacz.jpg
Ewentualnie zaparzam w dzbanku a później przelewam do dużego kubka :)
Więc chyba jest ok, tak?
Co do Yerba Mate, to da się to przyrządzać w 'domowych warunkach', czy potrzebne mi będą specjalne akcesoria?
Jeśli chodzi o herbatę czerwoną, to z tego co wiem dobra jest na odchudzanie. Na razie nie potrzebuję się odchudzać, bo jestem na etapie budowania masy hehe ale podobno, że ta herbata może długo leżeć. A im starsza, tym lepsza. Więc to byłby zakup przyszłościowy.
Czy moglibyście mi polecić kilka herbat? Jestem skłonny kupić kilka rodzajów. Powiedzmy po 2 rodzaje z herbaty zielonej, czerwonej i yerba mate. Tylko, żeby były w miarę tanie :) Ewentualnie mogę tez wziąć w mniejszej gramaturze - 50g i więcej rodzajów. Tak chyba by było nawet lepiej, bo z tego co widzę, czy bym brał 50g, czy 100g, to cena ta sama.
Z zielonych zastanawiałem się nad gunpowder, Chun Mee i Lung Ching.
A co myślicie o zielonej herbacie z dodatkami? Np. z żurawiną albo jasminowa?
Odnośnie Pu erh i Yerba Mate to nie mam pomysłu.
Dziękuję za przeczytanie i proszę o pomoc :)
Witam na forum, tak w skrócie napiszę bo już późno:
1. herbata puerh nie jest na odchudzanie, bardziej jest na cukrzycę.
2. Na masę polecam sarsaparillę
3. Zaparzaczka trochę niestety uciążliwa z odkręcaniem (można się nawet przeciąć łatwo jej ostrymi krawędziami, czego sam niegdyś dokonałem), a na dodatek liście są ściśnięte mocno i nie oddadzą wszystkiego. Sposób drugi o niebo lepszy.
4. Z tego co napisałeś, bardziej zależy Ci na funkcjonalności niż na smaku..
Ze swej strony mogę polecić Chun mee, Che tai nguyen, chińską senchę superior oraz Yunnana zielonego. Lung Ching też może być, ale ma ona przewagę walorów smakowych i przeciwutleniających na rzecz właściwości pobudzających. Jeśli kiedyś uznasz za konieczne poszukać głębiej - będę bardzo polecał Karigane, która jest robiona z wysokogatunkowej Gyokuro i wzbogacona matchą.
5. Yerba - Colon Traditional - elastyczna a bogatym składem witaminowym i szerokim spektrum działania. Jeśli wolisz mocniejsze pobudzenie to spróbuj Cruz de Maltę despalada, lub Rosamonte despalada.
Jeśli na pobudzenie to nic innego niż yerba mate, nawet kawa nie może się z nią równać.
A jaką yerbę?
Moja ulubiona to:
La Merced Barbacua (o dość mocno wędzonym smaku)
La Merced de Monte
Pajarito (mocny i długo utrzymujący się smak)
Te trzy powyższe można zalewać nawet 7-8x
Cruz de Malta, również pyszna i mocna, wszystkie cztery są mocno pobudzające.
Proponuję Ci wziąć 500gram którejś yerby i jakieś 3herbaty do tego ;) .
Colon z tego co pamiętam odrzuciła mnie ogromną ilością pyłu, 2x brałem i 2x było pełno pyłu. Nie polecam. I szybko się wypłukuje.
Jak pić yerbę?
Hmm najlepiej mieć matero czyli tykwę, palo santo, lub guampa, to są naczynka w których pija się yerbę, a do tego potrzeba bombillę czyli rurkę z sitkiem.
Ale bez tego na początku możesz się obejść stosując sitko.
Jeżeli chodzi o Pu Erh i Yerba Mate to jako nowicjusz w tych sprawach mogę ci doradzić żebyś żadnej z nich nie kupował. Jest małe prawdopodobieństwo ze jedno albo drugie ci zasmakuje. Też się napaliłem na yerba mate ; kupiłem Bombillę z alpaki, ceramiczne naczynko, suave Union jabłkową na początek oraz pajarito. Jest to smak, który prawie nikomu nie pasuje. Nawet ludzi pijący mate uważają, że nie jest to pycha. Jak dla mnie lepiej pić zielona, białą lub jak ktoś lubi czarna herbatę. Pu erh jak dla mnie smakuje jakby się piło ziemię, a piłem aromatyzowane :/. Jeżeli chcesz coś smacznego i taniego to kup sobie dobrą zieloną herbatę. Poczytaj sobie na forum, które są najlepsze. Ja się aż tak nie znam.
Warto zainwestować kilka złotych więcej w dobrą zieloną herbatę, bez aromatów, i mieć porównanie do tej z marketów... niebo a ziemia.
W podanym przez Ciebie przedziale cenowym mieści się Gunpowder Temple of Heaven - http://eherbata.pl/produkt/opis/10
Pewnie znasz tę nazwę ze sklepów, ale uwierz mi, że ta z eherbaty jest o wiele smaczniejsza.
Druga podstawowa herbata to Sencha - nieco droższa (15,5 zł ale za 50g), ale o ciekawym smaku. Poza tym pamiętaj, że każdą porcję zaparzysz ze 2-3 razy, więc starczy na dłużej:).
http://eherbata.pl/produkt/opis/5
Co do pu-erh - są smaczne, są interesujące, ale trzeba je lubić. Po pierwsze, mają specyficzny smak. Po drugie, wydzielają specyficzny smrodek... pardon, aromat:). Oczywiście, można się przyzwyczaić, a nawet bardzo polubić...
Na początek polecam Puerh Mini Toucha - http://eherbata.pl/produkt/opis/142
Jest - a) tania, b) efektowna (sprasowana w interesujące małe gniazdka), c) wydajna (3-4 parzenia z gniazda), d) smaczna - i daje wyobrażenie o cechach puerhów:).
Ewentualnie można zacząć od puerhów aromatyzowanych, aczkolwiek moje doświadczenia są takie, że ciężko "zabić" ich naturalny smak i aromat:).
Poczytałem o tej sarsaparilla i podobno zawiera prohormony, więc raczej odpuszczę. Zresztą nie chodzi mi o to, żeby te herbaty mi pomagały w budowaniu masy, czy redukcji :) Chodzi mi głównie o te pozostałe rzeczy, o których pisałem, no i fajnie jakby też dobrze smakowały. Po prostu ma służyć jako napój. Co do pu erh, to słyszałem, że jest na odchudzanie, więc fajna dodatkowa opcja by była. Ale skoro nie jest ona na odchudzanie i w dodatku smakuje jak ziemia, to też odpuszczę. I tak pewnie herbaty w tych aspektach nie pomagają w większym stopniu... Już lepiej kupić spalacze, czy coś. Ale mniejsza z tym.
Jeśli chodzi o Yerba Mate, to jeszcze się zastanawiam. Na początku mnie zmartwiło to, że trzeba sypać duże ilości na porcję, także wychodzi drogo. Ale jeśli można parzyć wielokrotnie, to ok. Chyba 6-7 razy, tak? Tylko znowu trzeba kupić akcesoria do zaparzania... Co do smaku, to myślałem, że opinie będą lepsze, ale w sumie odnośnie yerba, to tutaj bardziej chodzi o funkcjonalność, czyli pobudzenie. Zamierzam wyeliminować picie kawy, więc coś by się przydało na zwiększenie energii. Mógłbym np. kupić yerba na pobudzenie, a jeśli chodzi o pozostałe rzeczy, w tym walory smakowe, to piłbym zieloną herbatę. No nic, jeszcze będę myślał. Na razie najważniejsza jest zielona herbata.
Rozumiem, że jak brać zielona herbatę, to lepiej klasyczną a nie z dodatkami, czy mieszanki?
Zastanowiłem się trochę i podjąłem decyzję, że wezmę od razu kilka rodzajów. Może 4-5. Więc jeśli nie ma takiej herbaty, która zaspokoi wszystkie moje wymagania, to mogą to być np. dwie herbaty, które są smaczne i aromatyczne oraz dwie, które mają dużo ciekawych właściwości, głównie polepszające samopoczucie, koncentrację, likwidujące stres, lepsze trawienie...
Czy w takim wypadku moglibyście polecić 5 rodzajów herbat w tym niższym przedziale cenowym i z segregacją (która z naciskiem na walory smakowe, a która na funkcjonalność)?
Myślałem nad takim zestawem: China sencha, Gunpowder Temple of Heaven, Chun Mee, Yunnan Green i może Lung Ching.
A jakbym miał wybrać z tej wyższej (ale nie najwyższej) półki cenowej, to które możecie polecić? No i czy różnica w jakości między tymi, które wymieniłem a tymi z wyższej półki cenowej jest na tyle duża, że warto zastanowić nad tymi droższymi?
Jeszcze mam 4 pytanka:
1. Czy zieloną herbatę i Yerba Mate mogę łączyć z melisą? Tzn. melisę piłbym na noc, ponieważ ułatwia mi zasypianie, a tamte w dzień.
2. Co myślicie o Lapacho i Rooibos? Zwłaszcza to pierwsze. W smaku pewnie okropne, ale dużo właściwości leczniczych. Warto inwestować w takie coś?
3. Przeglądnąłem te yerba mate, które poleciliście i jakbym miał kupować, to byłyby to Cruz De Malta Despalada albo Rosamonte Despalada. Czy na pewno to byłby dobry wybór jak na pierwszy raz?
4. Tykwa i bombilla wystarczą? I mogą być takie zwykłe, najtańsze, np. tykwa misterio 200-250 ml i bombilla bambusowa, czy lepiej dołożyć?
Wielkie dzięki za pomoc!
MaRcHeEf- bzdury straszne wygadujesz...
Choć z tym, że się nie znasz zgadzam się w pełni.
Jak sądzę jesteś jeszcze dzieckiem, a mi wtedy też pu-erh nie zasmakował wcale, a wcale.
Yerba ma specyficzny smak, ale jest on dobry, w odpowiednio dobranych dla siebie proporcjach jest pyszna. Jeśli jak tzw. "bananowiec" już na początku rzucisz się na głęboką wodę jaką jest zasypywanie 1/2 czy też 2/3 naczynka to jasne, że nie będzie Ci smakować, bo do tego dochodzi się z czasem.
Na początek najlepiej dać na naczynko 200ml około dwie łyżki suszu i zalać ostudzoną wodą, gdy yerba naciągnie dolać wody do pełna i pić (pierwsze zalanie można również wylać, niektórzy tak robią, mi smakowało).
Pu-erh są o błotnistym zapachu, ale i o lekki i głębokim jak zdążyłem się dowiedzieć, błotnisty smak już mi bardzo odpowiada i czasami muszę sobie wypić takiego puera bo nachodzi mnie taka wielka ochota na niego.
Napar z yerba mate polecam tak samo jak herbatę pu-erh, są naprawdę dobre, a do tego yerba jest za przeproszeniem cholernie zdrowa.
gianbuffon- nie potrzebujesz do yerby żadnych akcesoriów na początek. Wystarczy Ci paczką 500gram yerby i do tego jakieś sitko nawet jak do zielonej herbaty, byleby miało maleńkie oczka.
Wcale nie trzeba tak dużo baaa jak już wcześniej napisałem, na początku sypiesz nie więcej niż 2łyżki na kubek (yerba jest baardzo lekka i pół kilograma to bardzo dużo). Na początku musisz się przyzwyczaić do nowego smaku, ale później będzie Cię wręcz korciło aby wypić kolejne parzenie ;) .
I tak zaparzasz przynajmniej 6x, a nawet i do 8x.
Yerba jest i na trawienie i na koncentrację i posiada witaminy i wiele wiele innych przydatnych dla organizmu rzeczy. Naprawdę samo zdrowie, wiem po sobie.
Na likwidację stresu polecam rooibosa, bardzo smaczna herbatka uspokajająca, kojąca nerwy i pomagająca w zasypianiu.
Co do wyboru zielonych herbat. Jako, że jesteś początkujący w temacie, nie rzucaj się od razu na wyższą półkę, bierz te tańsze, a z biegiem czasu gdy smak Ci się wyostrzy będziesz kupować coraz lepsze (potrzeba też wprawy w zaparzaniu, dlatego szkoda pieniędzy i lepszych herbat).
Wybierz według uznania, wszystkie niemal mają podobne działanie.
Tykwa i bombilla, na allegro za dosłownie parę groszy kupisz i jedno i drugie, tykwę za jakieś 15zł i bombillę za 10zł. (ale jak pisałem na początek wystarczy dobre sitko) Bo później tykwę lepiej kupić o pojemności 100-150ml aby nie sypać nie wiadomo ile suszu i wody, bo można pęknąć z przepicia się ;) .
Cruz De Malta Despalada i naprawdę pobudzające mocne Pajarito polecałbym Ci bardziej.
ziomiwan piszę to co ja uważam. Nie smakuje mi ani jedno, ani drugie. Na forum już tak jest, że się wygłasza subiektywne opinie. Dziwne jest to, że nawet na forach dotyczących yerba mate, bardzo mało osób jest w stanie zdefiniować mate jako smaczny napój. Jak chcesz wiedzieć w jakim jestem wieku to wystarczy wejść na mój profil. Nie mam problemów z umieszczaniem takich informacji. Ty wiesz lepiej, bo pewnie jesteś "bardzo" dorosłym pełnym wigoru mężczyzną. Urodzony 15.11.1988 ? Na koniec dodam jeszcze jedno, że pooglądałem sobie twoje profile na stronie Yerba Mate i jesteś http://www.yerbamateforum.pl/profile.php?userid=677 ze Słupska i nie widzę problemu w tym jednak na google wyskoczył mi jeszcze jeden profil Kolesia ze Słupska o tym samym dziwnym Nicku. Jest to strona która pokazuje dorosłość ( oczywiście też Słupsk ): pl.zbiornik.com/profile/ziomiwan/ . Zapraszam ludzi do zweryfikowania :D pewnie to ktoś inny i tez lubi yerbe:D Pozdrawiam
Prawda, w wielu przypadkach yerba smakowo nie powali na kolana :) Ale też nie każda smakuje jak parzona w skarpetce z popielniczką wewnątrz.. Ilość suszu jest decydująca, oraz oczywiście sama yerba. Smakowe - na przykład egzotyczna, IQ mogą być wyśmienite na początek. Albo z paczkowanych Kraus Organic lub Pioniero, Amanda Con Hierbas tak samo - leciutki smaczek ziółek które odświeżają ciekawie.
MaRcHeEf, mogłeś uprzedzić przed tą druga stroną heh. No nieźle, nieźle. Mam nadzieje, że u mnie nie znalazłeś nic, czego mógłbym się wstydzić :P
A wracając do tematu. Co do yerba i pu erh, to mam coraz większy mętlik w głowie. Ale jak już, to jestem bardziej zdecydowany na yerba mate. Smak mi nie straszny, a przynajmniej spróbować trzeba :) Herbata zielona też ma wiele przeciwników smaku, a mi jakoś podchodzi.
'Mała' seria pytań. Będę ogromnie wdzięczny za odpowiedzi na nie :)
1. Czy opłaca się kupić małą dawkę yerba, tj. 50g na spróbowanie i pić w normalnym kubku, bez specjalnych akcesoriów? Jeśli tak, to ma to być, tak jak piszesz Mariusz, yerba IQ albo te, które wymieniłeś? Bo na początek to chyba lepiej, żeby to była jakaś smakowa, aby mnie nie zraziła. Zresztą znalazłem opinie, że na początek de Malta Despalada i Rosamonte Despalada są niewskazane, z uwagi na dużą moc.
2. Ziomiwan, piszesz, że zaparzając yerba w domowych warunkach mam dać dwie łyżki suszu, zalać, poczekać jak nasiąknie i dolać wody. Ale jak to pić bez bombilli?
Mam taki zaparzacz i sitko
http://czerwona-herbata.net/wp-content/uploads/2010/04/zaparzacz.jpg
http://barmani.eu/wp-content/uploads/2009/04/sitko2-150x150.jpg
3. Te 2 łyżki to ile to będzie gram?
4. Picie yerba i zielonej herbaty w dzień a na noc melisy nie będzie miało negatywnych skutków?
5. Rooibos i melisa mogą być kupne ze sklepu w saszetkach, czy lepiej tak jak w przypadku yerba i zielonej kupić liściaste?
6. Rozumiem, że rooibos mija się z celem pić z yerba i zieloną herbatą, bo ma właściwości uspokajające?
7. Ile można max. wypić dziennie zielonej herbaty, yerba, rooibos?
I wreszcie na koniec moja lista zakupów :) Na razie bez yerba. Trochę tego jest, więc z czegoś będę musiał zrezygnować. Na pewno wezme pierwsze 4 na liście. Proszę o ocenę i jak można to krótko, która jest dobra w smaku, a która na stres/ koncentrację/pobudzenie/trawienie. Bo nie do każdej znalazłem opis właściwości. Dałem kilka z dodatkami, bo widziałem dobre opinie, ale nie wiem, czy warto? Co myślicie?
- China Sencha
- Chun Mee
- Gunpowder TOH
- Lung Ching
- Geinmancha
- Sakura
- Mały Budda
- Jaśminowa
- jakaś z dodatkiem Ginkgo
- Lapacho
- no i jakieś rooibos - tutaj jeszcze nie wiem, czy kupić jakąś w saszetkach, czy sypaną. Jak to drugie, to obojętnie, może zwykły, waniliowy albo żurawina.
Będę wdzięczny za pomoc :)
MaRcHeEf- cóż daty urodzenia nie podaję zazwyczaj na stronach z prostych względów, o których szerzej mogę Ci napisać na PW. Zawstydzenie mnie Ci nie wyszło niestety dla Ciebie ;) bo profil nie mój na stronie którą opisać można znakami xxx, choć rzeczywiście, nick i miejsce zamieszkania poniekąd się zgadzają ;) wdzięki przedstawionej Pani nie moje, ani tym bardziej mojej Pani ;).
A czymś takim nie udowodniłeś tego, że masz lat 24podane w profilu, a raczej dużo mniej.
Z racji tego, że przebywają tu osoby poniżej 18roku życia włącznie z Tobą nie powinieneś udostępniać tu linków do stron porno drogi "kolego" (ale to już sam Mariusz zdecyduje czy wypada aby strony porno były promowane na forum herbacianym).
Na forum yerby nie było mnie długo, bo i jakoś sztywno tam, a przede wszystkim na razie zrobiłem sobie przerwę od yerby.
Yerba nie smakuje tym którzy nie piją jej nałogowo, a jeśli komuś nie smakuje i ją pije to jest głupcem.
Subiektywna opinia jednej osoby nie sprowadza się do napisania, że coś jest blee i nie warto tego pić i wraz z Tobą uważa tak cały świat.
Widzę na forum pojawił się tzw. trollik :) .
A teraz odpowiedzi na normalne pytania.
gianbuffon-
1. Opłaca, ale wziąłbym raczej 100gram jakieś smakowej, Union albo tych które poleca Mariusz.
2. Możesz pić bez bombilli wcześniej jak pisałem zaparzając yerbę w sitku do herbaty.
http://barmani.eu/wp-content/uploads/2009/04/sitko2-150x150.jpg to sitko powinno pasować o ile zmieści się do niego dwie łyżki suszu który nieco zwiększy swoją objętość, albo przelejesz ją przez to sitko i będzie też dobrze.
3. Dwie łyżki ile to gram? Trudno powiedzieć, po prostu weź łyżkę (taką jaką jesz zupę) i wsyp dwie takie do sitka.
4. Nie powinno mieć żadnych negatywnych skutków.
5. Lepiej kupić rooibosa na wagę, a nie w torebkach, taniej nawet wychodzi.
6. Czy mija z celem? Trudne pytanie, pić możesz, bo nic się nie stanie, ale oczywiście efekt pobudzający będzie nieco mniejszy.
Jednak rooibosa polecam pić na noc.
7. Ile dusza zapragnie ;) .
- China Sencha (świetna herbata, super smak i zapach, jednak japońska wersja o niebo lepsza)
- Chun Mee (klasyczna zielona herbata, od niej można powiedzieć zaczynałem przygodę)
- Gunpowder TOH (ciekawy smak, ogólnie dobra zielona herbata na co dzień)
- Lung Ching (bardzo dobra zielona herbata)
- Geinmancha (tą weź koniecznie, ma niesamowity smak i zapach)
- Jaśminowa (lubię jej zapach jaśminu i sam smak)
Sencha Żeńszeń-Imbir (jeśli koniecznie chcesz aromatyzowaną)
Rooibos w torebkach jeśli chcesz to w biedronce masz za 3zł waniliowy, jest całkiem smaczny.
Masz jakiś kompleks na punkcie wieku. Dziwne, młody facet uważający się za staruszka, uważający, że każdy jest młodszy. Ja mam 24 i ani mi się nie chce dodawać do tego wieku, ani odejmować. Nie sądziłem, że napiszesz ze ten drugi profil jest twój:D i tak się nie mogło stać. Pewnie w Słupsku każdy chce mieć taki super nick jak ziomiwan :D Jak dla mnie możesz sobie robić co chcesz, jakie chcesz fotki dawać na jakie chcesz stronki, tylko nie krytykuj non stop innych za swoje preferencje, bo każdy tutaj może powiedzieć, że inna herbata mu smakuje. Co do stronki: jeżeli jest to porno właściciel stronki powinien umieścić informacje przed wejściem na portal, a takiej nie ma.
Pozdrawiam
Panowie. Przenieście się na gadu gadu. Nie podoba mi się czytanie waszych długich wypowiedzi z nadzieją że znajdzie się tam coś o herbacie.
Co do yerby. Jaki rodzaj na sam początek? 1 konkretny.
tanhayi- nie miej do mnie żalu, a do nędznego podszywacza trollującego i robiącego głupie żarty na stronach porno. Ale już nie będę odpisywać temu trollowi ;) , a przynajmniej się postaram.
Do rzeczy. Jaka yerba na początek?
Jako, że będzie to Twoje pierwsze spotkanie z tym niesamowitym napojem to chyba lepiej zacząć od aromatyzowanej (ja zacząłem od rosamonte jeśli dobrze pamiętam).
CBSe smakowej
Cruz De Malta Naranja (dość mocno wyczuwalny smak pomarańczy)
Pipore Naranja
Pajarito ziołowe
Taragui różne smaki są
Union różne smaki są mi smakowała brzoskwiniowa, taki lekki przyjemny smaczek.
Łagodniejsze są wszystkie prócz Cruz De Malta i Pajarito.
Pozostałe są słabsze, ale to lepiej, bo na początek trzeba coś lżejszego.
Na samych początkach eksperymentuj z ilością suszu, nie daj za dużo, bo wtedy nie zasmakuje Ci, ja wsypałem 1/2 naczynka i ledwo wydusiłem, ale następną zrobiłem słabszą i smak przypasował, po czym stopniowo sypałem więcej suszu do matera, aż osiągnąłem 3/4. Oczywiście yerbę z dwóch łyżek na 200ml można zalewać do 4x maksymalnie, bo wiadomo większa ilość płynu, a mniejsza suszu.
Yerba jest bardzo wydajna.
I jak pisałem wcześniej, pierwsze zalanie można wylać, a zacząć pić od drugiego, mi smakowało przeważnie pierwsze, jednak jak smak nie był taki jak trzeba, wylewałem i zalewałem drugi raz, a wtedy każde było idealne.
Mocna yerba może smakować tytoniem, ale to też ma swój urok.
Jako ciekawostkę dodam, że Amanda plantacją/marką założoną przez polskich imigrantów Szychowskich.
ziomiwan, wielkie dzięki za odpowiedź :)
Ale chłopaki, proszę was, uważacie się za osoby dorosłe, więc nie kłóćcie się na forum jak małe dzieciaki, zaśmiecając tym samym temat. Jak macie sobie coś do powiedzenia, to macie od tego prywatne wiadomości.
Raczej wezmę, te które poleciłeś. Ale co do aromatyzowanych, to nie jest tak, że koniecznie chce je kupić. Widziałem dużo pozytywnych opinii o nich i chyba byłaby to miła odmiana od tych klasycznych. Tamte nastawione na właściwości lecznicze, itp., a aromatyzowane dla smaku. Dlatego chciałem zapytać o wasze opinie, czy warto takie kupić i jeśli tak, to jakie.
1. Sakura i Mały Budda są niedobre, czy po prostu tamte lepsze?
2. Pił ktoś Lapacho? Bo zastanawiam się też nad kupnem z uwagi na super właściwości lecznicze. I właśnie nie wiem, czy to się pije tak jak zieloną herbatę, czy profilaktycznie raz na jakiś czas.
3. Kupię chyba tą yerba na spróbowanie, ale rozumiem, że parząc w kubku i przelewając przez sitko właściwości będą takie same, tak? Jedynie smak może się różnić?
4. Na pewno wybiorę, którąś z proponowanych. Ale na forum yerbamate widziałem, że dużo osób poleca tez Amandę pomarańczową. Więc może wezmę tą? W końcu polska marka :)
5. Gdybym miał brać nieco droższe zielone herbaty, to które będą dobre?
6. Czy te zielone herbaty, które wybrałem mogę ze sobą łączyć? Wyjdzie coś fajnego z tego?
Ok to już chyba na tyle.
Jeszcze raz wielkie dzięki za pomoc i poświęcony czas :)
gianbuffon nie kłócę się bo nie ma z kim ;) .
To nie jest tak, że klasyczne zielone nie mają ciekawego smaku, wręcz przeciwnie, mają one bardzo ciekawy i często złożony smak.
Kiedyś też piłem aromatyzowane, ale dość szybko przeszedłem na klasyczne, choć nie powiem, od czasu do czasu zdarza mi się wypić aromatyzowaną.
1. Sakura i Mały Budda są niedobre, czy po prostu tamte lepsze?
Nie to, że są nie dobre, ale tamte są jak dla mnie lepsze, ale jeśli podobają Ci się ich dodatki i czujesz, że będą Ci smakować to bierz :) .
2. Lapacho. Nie piłem, a czy można pić często? Myślę, że szklanka, dwie dziennie nie zaszkodzą, a pomogą. Chyba też się na nie skuszę.
3. Smak i właściwości różnić się nie będą podczas zaparzania yerby w taki sposób. Choć może źle napisałem. Smak będzie łagodniejszy i na początek myślę przyjemniejszy dla początkującego. Wszystko będzie bez zmian. Sitko z yerbą zostaw w kubku z wodą na chwilę aby naciągnęło jakieś 3-6minut na kubek. Ale pamiętaj o odpowiedniej temperaturze, bo jeśli oparzysz yerbę to nie będzie smaczna i szybko się wypłucze.
4. Amanda jest niezła, ale szybko się wypłukuje i nie jest tak pobudzająca.
5. Sencha iri matcha
Lung Gua Pian
Genmaicha iri Matcha
Sencha Uji 100g
Che Tai Nguyen (sam nie piłem, ale podobno bardzo dobra)
Gyokuro (jedna z najsmaczniejszych)
Tak bym widział zestawienie, nawet nie ze względu na ceny, ale smak. Oczywiście podane z oferty eherbaty
6. Łączyć możesz, ale wątpię, żeby wyszło coś fajnego, ale przecież eksperymentować można ;) . Kto wie może wpadniesz na ciekawy smak? ;)
Nie masz za co dziękować, po to jest forum ;) Pisz jak tylko masz pytania.
Oj, jest za co :)
Tyle rzeczy się dowiedziałem :P
Wezmę yerba IQ na początek.
A powiedźcie mi jeszcze, czy taka zaparzaczka da radę? Chciałbym ją stosować do wszystkiego, tj. zielona, rooibos, yerba.
http://eherbata.pl/produkt/537
I czy ta, którą posiadam, ta metalowa kulka wystarczy do rooiobs i czarnej? Bo tam chyba nie ma takich dużych liści
Aha i jeszcze jedno mi się przypomniało. Chodzi o parzenie zielonej herbaty. Rozumiem, że nie jest tak, jak z yerba, że napar jest dobry tylko przez kilka godzin? Tj. jak rano zrobię sobie jedną herbatę, a wieczorem z tego samego naparu drugą, to będzie ok? I jeśli będę chciał pierwszy napar wylać, to normalnie zaparzam? Tzn. woda ostudzona w czajniku 12-14 min, zalać, odczekać 2-3 min, wylać i od razu wlać tę samą wodę z czajnika? I mam wodę nie doprowadzić do wrzenia? Mam czajnik z gwizdkiem, więc w momencie jak ma gwizdać to szybko wyłączyć?
Do rooibosa i yerby nie nadaje się ten zaparzacz
http://eherbata.pl/produkt/opis/841
http://eherbata.pl/produkt/opis/203 (taki sam kupiłem w realu za 10zł, duży i z maleńkimi dziurkami w sitku, bardzo dobry, choć lepszy ten wyżej)
Yerba IQ nie wiem jak z tymi z eherbaty, ale ja kupiłem kiedyś z ciekawości w herbaciarniach takie aromatyzowane yerby na wagę i byłem rozczarowany. Smak owoców miały fakt. Ale pobudzenia zero, tak jakby to były jakieś zwykłe liście czegoś. Te firmowe jak Cruz De Malta, CBSe itd. jak najbardziej działały jak yerba. Ja radziłbym brać coś firmowego.
Z yerbą i z zieloną (przetestowane na mnie rodzinie i znajomych) nie jest wcale tak, że napar jest dobry przez kilka godzin.
Bardzo często zaparzam zieloną herbatę rano, a drugie parzenie robię wieczorem, smak jest taki jak powinien.
Z yerbą tak samo, zalewałem rano ze 2-3x, a następnie popołudniu okolo 16-17 kolejne 4-5 i zawsze smak był taki jak wtedy gdy jedno po drugim zalanie robiłem.
Rozumiem, że pytasz o wylewanie pierwszego zalania yerby? Zalewasz, czekasz około 30sekund lub 1minutę, po czym wylewasz (ale najpierw spróbuj może Ci smakować, choć w sumie z aromatyzowanych zawsze jest dobre tym bardziej z dwóch łyżek), zalewasz tą samą wodą, lub włączasz gaz na jakieś 20sekunud aby podgrzał wodę ciutkę (a najlepiej wlać wodę od razu do termosu, dzięki temu utrzyma temperaturę, a Ty po wypiciu jednego zalania będziesz mógł zrobić zaraz drugie).
Robiąc yerbę odczekiwałem 12 minut (lub 14 jeśli było jej więcej w czajniku) i wlewałem do termosu oraz do naczynka.
Tak jak zacznie gwizdać od razu wyłącz.
Chodziło mi o zaparzanie zielonej herbaty :) Bo pierwsze zaparzenie ponoć jest bardziej na pobudzenie, a czasem mogę chcieć wypić herbatę bardziej dla relaksu. Zresztą są opinie, że pierwsze parzenie powinno się wylewać.
Ale ok, myślę, że będzie tak samo jak z yerba. Czyli po minucie wyleje i zaparzę tą samą wodą.
Jak już raz zagotuję, to tę samą wodę można podgrzać?
Aktualnie robię sobie herbatę zieloną (tą zwykłą z marketu) w czajniczku (pojemność 2-3l) i później przelewam do 400ml kubka. 2 płaskie łyżeczki wsypuje do czajniczka. Woda 12-14 min ostudzana w czajniku. Wlewam 400-450 ml do czajniczka i zaparzam 2-3 min pierwsze zalanie, drugie i trzecie 3-3,5 min lub 5 min jak chcę bardziej na uspokojenie. Nie wiem, czy takie zwykłe powinno się zalewać trzeci raz, ale mi smakuje :)
Czajniczek w przykrywce ma takie ząbki, więc przez niego fajnie się przelewa a liście zostają w środku.
Co do zaparzacza, to chyba jednak kupię ten pierwszy, który poleciłeś.
Dzięki! ;D
Jeśli chodzi o to 1sze parzenie, to zawsze możesz wylać jeśli masz ochotę na relaks z drugim =) ale ogólnie nie chodzi o to, żeby wylewać parzenie, które trwa 1-2min ino kilkadziesiąt sekund - w celach ceremonialnych =) http://eherbata.pl/pierwsze_parzenie_herbaty
No a ponowne grzanie wody? Hm... Ja zazwyczaj gotuje tyle wody ile potrzebuje, lecz jeśli naleje więcej to podgrzewam ją ponownie np. do drugiego parzenia. Chociaż...z szacunku dla herbat wyższej jakości (Lu An Gua Pian, An Ji Bai Cha - wyśmienita zresztą =) ), wierzę, że ponowne gotowanie tej samej wody może ją zniekształcić. Wolę nie ryzykować =)
Jeśli smakuje Ci trzecie parzenie to czemu nie? =) Radziłbym tylko pierwsze trzymać do 2min nie 2-3, a jeśli nie ma smaku to trzymaj się starego 'rozkładu' czyli 2-3min =)
Dosyć późno dołączyłem do dyskusji, ale jeśli mogę coś poradzić to z zielonych polecam Yunnan, Gunpowder, Lung Ching (nie ma goryczki - chyba, że ją źle parze =) ) no i Che Tai Nguyen - ma specyficzny smak =)
Chyba to wszystko =)
Pozdrawiam! =)
Jakub ma rację. Jeśli chodzi o pierwsze parzenie to chodzi o przelanie liści wodą. Jakieś 10sekund to maksymalny czas. Ja tego nigdy nie robię, bo ucieka w ten sposób smak według mnie.
Jeśli zaparzasz zwykłą marketową herbatę zieloną to czekaj na ostygnięcie maksymalnie 11-12minut (musi mieć nieco wyższą).
Na drugie zalanie 8-9minut, a na trzecie 3-4minuty.
Czy powinno czy nie to kwestia smaku, ja nieraz zalewam zwykłą trzy razy.
Czas zaparzania to 3-4minuty dla pobudzenia, a 5-7dla działania uspokajającego.
Jakub, z tych co wymieniłeś, to na razie wezmę Gunpowder ToH i Yunnan. Oprócz tego jeszcze chyba Chun Mee, China Sencha i jakieś z dodatkami.
Czyli rozumiem, że jak już raz zaparzę wodę i zaleję herbatę, to następne zaparzenie powinno być ze świeżo zagotowanej wody. Tzn. gdybym chciał wypić. Bo jak będę chciał wylać pierwsze i pić od razu drugie, to odczekam 10 sek., wyleję i zaleję od razu tą wodą, którą zalewałem przed chwilą :) Ale myślę, że będzie to miało miejsce rzadko, ponieważ raczej będę pił z pierwszego zaparzenia :)
QuoteJeśli zaparzasz zwykłą marketową herbatę zieloną to czekaj na ostygnięcie maksymalnie 11-12minut (musi mieć nieco wyższą).
Na drugie zalanie 8-9minut, a na trzecie 3-4minuty.
Nie wiedziałem, że trzecie muszę zalać tak gorącą.
Dzisiaj np. robiłem trzy zaparzenia z tych samych liści. Cel - pobudzenie. Pierwsze 2 min., drugie i trzecie 3 min. Woda ostudzana w czajniku 12 min. Wiem, że po takiej z marketu nie mogę za wiele oczekiwać, ale chciałem poeksperymentowac i w smaku było w sumie ok.
Ale z kupnymi z herbaciarni to też tak samo? Czy już normalnie, niezależnie, czy pierwsze, czy trzecie parzenie, czekać do temp 70-80 stopni, czyli 10-14 min?
I czy te z herbaciarni mogę zaparzać takim sposobem jak do tej pory? Tj. w dwu litrowym czajniku 2 łyżeczki herbaty i 400-450 ml wody i później przelać do kubka?
Soro informacji na temat parzenia jest na youtoube.
Przykladowo parzenie sencha.
http://www.youtube.com/watch?v=clnHo6ttXkU&feature=player_embedded (http://www.youtube.com/watch?v=clnHo6ttXkU&feature=player_embedded)
Ziomiwan - popieram =) ja też nie przepłukuje przed parzeniem z tego samego powodu co Ty. Teraz herbaty produkowane są w sterylnych warunkach itd, wiec zabieg ten - przepłukanie - wydaje się być jedynie tradycją (chyba gdzies to wyczytałem i mi utknęło w pamięci =) )
Gianbuffon - każde kolejne parzenie tych samych liści powinno być zalane wodą o wyższej temp. Jeśli zalejesz zbyt 'zimną', napar może nie mieć smaku - tak przynajmniej wiem z doświadczenia =) Czyli te z herbaciarni też zalewasz ,co parzenie, wyższą temp. Nie wiem dokładnie o ile, ale wydaje mi się: 1 parzenie 70st, drugie ok. 80, a trzecie czasem nawet 90st...zależy od mocy herbaty. Wyćwiczysz to! =) to sprawa wyczucia i doświadczenia =) Człowiek uczy się na błędach. Raz herbata wyjdzie Ci zbyt gorzka - albo za wysoka temperatura, ablo za długo parzona, bądź też oba na raz. Na razie jesteś początkujący, więc wszystko wydaję Ci się nieco skomplikowane, ale po pewnym czasie bedziesz się śmiał z tych wszystkich wątpliwości. Myślę, że na początku każdy tak ma - w każdej dziedzinie =)
No a jeśli chodzi o czajnik, to oczywiści możesz w nim parzyć 400-450ml. nic w tym nie przeszkadza. Tylko na taką ilość wody to radziłbym 2,5-3łyżeczki...Chociaż te 3 to może przesada. Widzisz, to też zależy od herbaty i jej mocy. Podejrzewam, że 2 łyżeczki Gunpowder będą wystarczające na taką ilość wody =)
Pozdrawiam! =)
Z tymi sterylnymi warunkami w przypadku lepszych herbat produkowanych przy plantacjach, to bym polemizował....
(http://i4.photobucket.com/albums/y101/teefanatiker/blog/2010_ya_kou/ya_kou_shaiqing1.jpg)
(http://i4.photobucket.com/albums/y101/teefanatiker/blog/2010_ya_kou/ya_kou_shaiqing_finished.jpg)
Dla mnie też jest to kwestia sporna, ale jak zaznaczyłem - gdzieś tak wyczytałem =) Oczywiście herbaty produkowane na wielką skale są pewnie wytwarzane w 'fabrykach'. Nie ma się co oszukiwać. Czasy, w których herbaty były przygotowywane w tradycyjny sposób minęły - nawet albo zwłaszcza w Chinach =) No, ale to już osobny temat...
jakub- ja też zwiększam temperaturę parzenia o jakieś 10stopni z każdym parzeniem ;) . Zawsze wychodzi mi idealna w smaku herbata.
krzysztofsf- to zależy od plantacji, właściciela, tradycji oraz przeznaczenia herbaty, te na lokalny rynek nie muszą spełniać tak rygorystycznych norm jak te które kupić możemy w kraju.
Czytałem i widziałem w jak sterylnych pomieszczeniach są "przetwarzane" herbaty i nie mam wątpliwości, że wszystko z nimi ok. Nawet jak zdarzą się drobiny kurzu to co z tego? ;)
Truskawki też najlepsze są te prosto z pola umorusane w ziemi która nieraz rzęzi w zębach ;) .
Po takim przepłukaniu herbata nie była już dla mnie taka sama.
gianbuffon- powiem Ci, że eksperymenty są najlepszym sprawdzianem tego co jest ok, a co nie ;) . Nasze preferencje smakowe w tym zaparzenie mogą Ci nie odpowiadać. Testuj z temperaturą, wodą, ilością suszu itp. A co najważniejsze, dziel się z nami swoim doświadczeniami! ;)
Fakt, że "moje" zdjęcia dotyczą zbiorów herbat na Pu Erh - gdzie sporo produkcji jest właśnie z takich małych lokalnych plantacji, z liści przynajmniej częściowo przetwarzanych na miejscu.
Coraz częściej płuczę herbaty zielone i oolongi - kilka-kilkanaście sekund.
I tak zwykle pierwsze parzenie jest prawie bez smaku, najwyżej z aromatem, a "soki" puszczają w drugim - naturalnie pisze o krótszych niż 3 minuty parzeniach. Coraz mniej herbat parze "trzyminutowo".
Ale po takim 10 sekundowym przepłukaniu dalej mogę trzy razy zaparzać? Czy wtedy już tylko dwa razy?
I te aromatyzowane też mam przepłukiwać?
Pu erh, rooibos i czarna aromatyzowana to już normalnie, bez przepłukiwania? I te herbaty ile razy można zaparzać?
Pu Erh juz teraz zawsze plucze.
Praktycznie - wlal -wylal - i odczekac chwile, zeby liscie przekazaly wilgoc w gląb, zanim będzie właściwe parzenie.
10 sekund - tyle akurat to bedzie trwalo jesli zaraz po zalaniu zaczyna sie wylewac - do momentu wylania ostatniej kropli. Nie czekamy 10 sekund i wylewamy, tylko od razu.
Aromatyzowanych nie pije, czarnych bym nie plukal.
Ogólnie - najlepiej wypraktykowac - co herbata to inne podejscie do niej :)
Tez jestem poczatkujacy i wciaz mnie zaskakuja rózne rzeczy okoloherbaciane.
Wydaje mi się, że jeśli płukać to każdą herbatę, w końcu zbyt wiele nie różnią się procesem przygotowywania. Nie w sensie fermentacji, ale traktowania ;) .
Czy czarna, czy czerwona, zielona, biała, żółta, oolonga czy napar z rooibosa w takim razie też należy płukać, bo przecież ich liście nie są myte.
A ile płukać już napisał Krzysztof.
Można zaparzać je nawet i 10x, ale to zależy od tego jaki smak Cię satysfakcjonuje, czasami są to 3zalania, a czasami 4-6 dla dobrej zielonej, a dla pu-erha jeszcze więcej. Wszystko jest kwestią smaku.
Do ooongów to bardzo zachecają, żeby płukac i ładnie to wyjasniaja
http://www.teafromtaiwan.com/Brewing_Tea
The teapot is filled about half-way with hot water. This first infusion is not for drinking - it allows the oolong leaves to "awaken" and start to unfurl. It also removes excess dust from the tea leaves.
No tak, ale już po trzecim zaparzeniu taka herbata nie będzie miała za dużo właściwości, poza smakiem?
Ok, będę płukał każdy rodzaj herbaty.
Czyli taką pu erh żurawinową albo wiśnie w rumie mogę zaprzać nawet 5 razy? A herbata biała shou mei? Gdzie mogę w ogóle znaleźć jakieś informacje ile razy mogę daną herbatę zaparzać? Z jakiegoś dobrego źródła. Bo różnie ludzie podają i już się zaczynam w tym gubić.
I co do parzenia, to za każdym razem ma to być wyższa temperatura, a jeśli chodzi o czas parzenia, to zawsze tak samo? Tj. np. w przypadku zielonych 2 min. pierwsze parzenie a następne 2-3 min w celu pobudzenia i 4-5 min w celu uspokojenia?
Spokojnie.
Kieruj sie opisami zawartymi na stronie przy kazdym gatunku (na torebeczkach tez bedzie informacja jak parzyć). Radzę najpierw kierowac sie wyłącznie nimi - sa dopasowane do konkretnego produktu, który zakupiłeś.
Zaparzasz dotad, az ci jeszcze smakuje,'
Nastaw sie na początek na góra 3 standardowe parzenia (i nieco zmniejszaj ilosc wody przy kazdym kolejnym - ja czasem kończę nalewając 1/4 tego, co na początku).
Poeksperymentuj, zobacz co i jak Ci smakuje - nie szykujesz pokarmu dla wcześniaka :)
Heh no może za bardzo się tym wszystkim przejmuje :) Tak jak napisał Jakub, za jakiś czas będę się śmiał z tych pytań :)
To na początek w przypadku zielonej, czarnej, owocowej i białej będę płukał herbatę i robił trzy parzenia. Mate i pu erh więcej niż trzy.
A później będę kombinował.
Póki co, dzięki wielkie za pomoc :)
Zaznaczam, że płukanie nie jest koniecznością, a po prostu czymś dla polepszenia samopoczucia, że herbata jest czysta.
I właśnie zaparza dopóki, dopóty smakuje Ci woda z zaparzania, próbuj na początku więcej niż po 3parzenia zielonej, jeśli 4 nie będzie smakować to nic nie stracisz.
A no to fajnie :) Wszędzie piszą, że herbatę zieloną, czy czerwoną można pić 2-3 razy. Myślałem, że więcej razy nie ma sensu, bo traci wszystkie składniki, robi się szkodliwa, czy coś. Ale jak można, to będę pił dopóki będzie smakować :)
Pewnie mnie wyrzucicie z forum, ale muszę się przyznać, że kupiłem już herbatki i niestety nie w eherbata ;(
Strasznie się napaliłem na te herbaty, a nie mogłem się zdecydować, które wziąć i jednak kupiłem przez allegro różne rodzaje po 50g. Wziąłem 29 herbat, w tym 16 zielonych (10 aromatyzowane). Możliwie, że jakościowo będą nieco gorsze niż w eherbata, ale kupując tam to bym chyba wykręcił bankruta heh Zwłaszcza, że większość herbat jest pakowanych po 100g. Także chciałbym zobaczyć, które mi spasują, przeprowadzić selekcję i za jakiś czas podjadę do sklepu na floriańską, bo w sumie daleko nie mam :) Pewnie te aromatyzowane mogą się trochę różnić składem, ale te klasyczne to już chyba mniej, a to one są dla mnie priorytetem. Jak nie będziecie mi tego mieli za złe, to będę relacjonował jak sobie radzę z zaparzaniem. Tylko na razie to będę miał problem z ich przechowywaniem...
A tam od razu się obrazimy...hehe...jeśli chodzi o mnie to uważam, że każdy ma prawo wyboru =) jednak jeśli zamówisz herbaty na eherbata.pl bądź kupisz osobiści w Czarce, to jest bardzo możliwe, że już nigdzie indziej nie będziesz szukał. Tak było ze mną. Kupowałem z różnych źródeł, ale czasami herbaty miały bardzo podobny do siebie smak, pomimo że jedna była zielona, druga biała jeszcze następna żółta. Chodzi o to, aby herbaty - zwłaszcza te o delikatnym aromacie - przechowywać w odpowiednich warunkach ,aby nie nabrały innego zapachu, a co za tym idzie - smaku.
Co do przechowywania herbat w domu - z tym akurat nie mam problemu =) ale gorzej jest już z winem...ah te pasje =) zabierają miejsce, pieniądze i czas...ale jaka później jest satysfakcja! =)
oj gianbuffon, wystarczyło napisać maila do P. Mariusza. i dogadać się do sprzedaży tej herbaty w ilościach mniejszych. Jestem na poziomie tym co Ty. Uczę się. Czytam sobie literaturę herbacianą, tam znajdziesz bardzo dużo informacji.
No właśnie, trzeba było napisać a tak to fiu fiu - tak niewielkie ilości herbat mogą przy papierowych opakowaniach wywietrzeć Ci w ciągu tygodnia, chyba że masz 29 puszek lub wszędzie opakowania trójpleksowe :). Następnym razem zapraszam do Czarki - możesz przynajmniej nie kupować w ciemno tylko każdą powąchać i na żywo zobaczyć lub się nawet napić od razu.
gianbuffon powiem Ci, że przesadziłeś z tym zamówieniem.
Nie będziesz miał pewnie tylu pojemniczków do przechowywania tego, a w woreczkach papierowych herbata strasznie szybko wietrzeje (chyba, że kupiłeś od skworcu na allegro to on ma zgrzewane foliowe).
Mogłeś na początek wziąć 10sztuk maksymalnie już nieważne gdzie.
A u Mariusza właśnie można mniejsze ilości zamówić ;) wystarczy napisać.
Jakościowo różnić się będą na pewno ;) . U jakiego sprzedawcy zakupiłeś je na allegro??
Ja kupiłem w zeszłym roku u skworcu u którego często kupuję przyprawy (przyprawy ma naprawdę dobrej jakości) wziąłem z czystej ciekawości oolong farmosa ;) . Smak i zapach podobny, a nawet identyczny do Sir Rogera z marketu (myślę, że niektórzy wiedzą o co chodzi hehe).
1,5 kilo róznistych herbat allegrowych...
Ja osobiscie pozbywam sie takich wynalazków ( a tez sporo róznych dziwolagów zdązyłem zakupić) dosypujac mamie emerytce do puszki z czarna herbata - jak bedziesz zastanawiał się, co z nimi zrobic.
W tej cenie spokojnie mogłes zapewnie zakupić ponizszy komplet i dostac z darmową przesyłką.
http://eherbata.pl/produkt/opis/85
http://eherbata.pl/produkt/opis/7
http://eherbata.pl/produkt/opis/9
http://eherbata.pl/produkt/opis/300
http://eherbata.pl/produkt/opis/26 lub (http://eherbata.pl/produkt/opis/62)
Zaznaczam, ze na herbatach zielonych specjalnie sie nie znam, ale wydaje mi sie, ze powyzsze dałoby chyba (jest jedna biała) jakiś przyzwoty obraz?
No chyba źle zrobiłem, że nie zapytałem o jakieś próbki :/ Ale już wyjaśniam. Kupowałem z dwiema innymi osobami przyprawy od Skworcu. No i zauważyliśmy, że ma też herbaty zielone. Wzięliśmy kilka sztuk. Resztę miałem kupić w eherbata, ale jak już zaczęliśmy na allegro, to na prośbę tych osób zestaw powiększył się, z tym, że resztę kupiliśmy od Magiahebarty i Galaxa. Dlatego niby uzbierało się 29 sztuk, ale wszystkim się podzieliliśmy, także na pewno nie będzie mi to leżeć miesiącami. Oni nie byli zainteresowani kupowaniem na eherbata :( Ale plus jest taki, że nie za wszystko płaciłem.
Mogę wymienić nawet co wziąłem, ale zaznaczam, że duża część jest na prośbę innych, ja osobiście nie byłem zwolennikiem tych yerba, czy takiej ilości aromatyzowanych...
Skworcu- Zielone: Yunnan Green, jaśminowa, kaktusowa, japoński rarytas. Biała Shou mei, 2x rooibos, 2x lapacho, yerba mate IQ, yerba mate menta-limon, Pu erh żurawina, pu erh wiśnia z rumem.
Galaxa- zielone: Chun mee, bancha, genmaicha, żeńszeń+imbir, sekret gejszy. Rooibos, yerba mate green.
MagiaHerbaty- zielone: chun mee, gunpowder toh, china sencha, genmaicha, mały budda, sakura, green spring. Czarna rum z wiśnią, owocowa banan z wiśnią.
Od Skworcu wszystko w foliach zgrzewanych i w dodatkowej strunowej.
Magiaherbaty w torebeczkach takich żółtych, Galaxa foliowe torebeczki. Jak się dzieliliśmy, to herbaty umieściłem w woreczkach foliowych. Posiadam zgrzewacz do folii, więc wszystko szczelnie zamknąłem. No, ale tak jak piszecie, taki sposób przechowywania nie jest najlepszy. Także część swoich herbat umieszczę w metalowych pudełkach i słoikach (takie po ogórkach, przeźroczyste, ale schowam z dala od światła). Przynajmniej te, które są w torebeczkach, a te w foliach na razie włożę do plastikowych pojemników i schowam do ciemnej szafki. Wiem, że plastikowe pojemniki to też nie za dobry pomysł, ale nic innego nie mam, a chyba lepiej dodatkowo dać do takiego pojemnika, niż trzymać w samej folii. Te zielone z dodatkami będę trzymał razem (w folii i dużym metalowym pudełku, do którego zmieści się kilka herbat), ale resztę oddzielnie.
W pierwszej kolejności wypije chyba zielone i te w torebkach. Czy z tego zestawu jest coś co mogę dłużej przechowywać? Lapacho, Rooibos, Czarna, pu erh? Te mogą dłużej poleżeć, czy też szybką wywietrzeją?
Jeśli chodzi o jakość, to oczywiście porównać do tych z eherbata nie mogę, ale do tych z marketu to jak niebo a ziemia. Zdecydowanie czuć różnicę. Na razie spróbowałem dwóch zielonych i zarówno smak jak i aromat bardzo dobry. Nie są mętne, mogłem je zaparzać nawet 5 razy.
Także jak przystało na początkującego zrobiłem błąd, ale w sumie lepiej, żebym eksperymentował na takich herbatach, niż tych dobrej jakości i wyrzucił pieniądze w błoto.
W eherbata na pewno kupie, wcześniej pojawię się w czarce. Na razie chciałbym nauczyć się podstaw i mieć przynajmniej małe rozeznanie w herbatach. Sprawdzę, czy w ogóle mi te aromatyzowane smakują, czy rooibos, pu erh i biała herbata są warte zakupu.
'Dłużej'...to zależy jaki okres czasu masz na myśli?
Ja mam kilka herbat białych i zielonych od eherbata.pl. Stoją sobie pół roku i niektóre z nich nawet dłużej-zapakowane w torebkach z eherbata- i naprawdę, żadna z nich nie straciła na jakości. Aromat nadal intensywny. Pewnie zależy to również od jakości herbaty.
No a jeśli chodzi o Twoje propozycje do przechowywania. Z tego co wiem to Pu-erh można przechowywać długo,ale o tym szerzej może opowie Krzysztofsf - zna się na tym temacie. No i chyba każdą herbatę można przechowywać dłuższy czas, jeśli zapewnimy dobre warunki.
Quote from: jakub on 02 March, 2011, 09:37:30 AM
Z tego co wiem to Pu-erh można przechowywać długo,ale o tym szerzej może opowie Krzysztofsf - zna się na tym temacie. No i chyba każdą herbatę można przechowywać dłuższy czas, jeśli zapewnimy dobre warunki.
Oj znam, znam.....Własnie mogę sie podzielic ze "znawstwem" informacją, ze jeśli razem przechowujemy kładąc dwa ciastka na sobie zielony Pu Erh o intensywnym, ostrym, "dymnym" zapachu, z białym Pu Erh zrobionym z pąków i kwieciście pachnącym, ...to po tygodniu mamy juz dwa o ostrym dymnym aromacie......
gianbuffon nie musisz się tłumaczyć ;) zrobiłeś co uważałeś za słuszne i opłacalne. Na początek nic się nie stanie. Po eksperymentujesz na nich przynajmniej bez jakichkolwiek obaw.
Kilku aromatyzowanych nie trzymaj obok siebie. Chyba, że są w grubej folii nie przepuszczającej zapachów. W przeciwnym wypadku poprzechodzą wszystkimi możliwymi zapachami.
Od skworcu też wziąłem parę lat temu herbaty aromatyzowne i były całkiem niezłe, a do tego tanie. A przyprawy ma naprawdę dobre, lubię gotować, używam dużo przypraw i wiem coś o tym.
Człowiek uczy się na błędach ;). Dzięki temu zamówieniu, a później np. u Mariusza w eherbata będziesz mógł porównać różnej jakości herbaty ze sobą te marketowe z tymi od skworcu i później z tymi porządnymi od Mariusza.
Przechowywać można dość długo, ale w szczelnych słoiczkach. A słoiki po ogórkach musisz dobrze wymyć, a nawet wyparzyć, żeby czasami zapachy ogórasowe nie przeszły do herbaty ;)
Tłumacze się, bo tak trochę głupio. Tyle na tym forum od was się dowiedziałem, że wypadałoby kupić na eherbata, a ja kupiłem u konkurencji...
Quote from: ziomiwan on 02 March, 2011, 18:17:30 PM
Po eksperymentujesz na nich przynajmniej bez jakichkolwiek obaw.
Człowiek uczy się na błędach ;). Dzięki temu zamówieniu, a później np. u Mariusza w eherbata będziesz mógł porównać różnej jakości herbaty ze sobą te marketowe z tymi od skworcu i później z tymi porządnymi od Mariusza.
No właśnie, o to mi chodziło :)
Ale błędem była ta ilość. Właściwie to ich przechowywanie. Ponad 20 herbat po 25g, niektóre 50g. Może kilka komuś dam, ale i tak braknie mi pojemników. Aktualnie znalazłem 3 metalowe pudełka. Zmieści się do nich w sumie 5 herbat i 4 słoiki po ogórkach i majonezie, które właśnie wyparzam wrzątkiem. Jeszcze się pewnie coś znajdzie, ale połowę herbat będę musiał dać do plastikowych pojemników. Zastanawiam się nad kupnem puszek na herbaty, ale z tego co widzę to wydatek nie mały...
Aha i rozumiem, że jak schowam herbaty do pudełek i słoików, to z tych woreczków foliowych ich nie wyciągać?
Quote'Dłużej'...to zależy jaki okres czasu masz na myśli?
Nie wiem w ile to wszystko wypije, ale powiedzmy, że miałoby leżeć pół roku.
E no to pół roku da rade...=) dłużej też by można pewnie. Tylko przechowuj tak jak napisał Ziomiwan, coby nie 'przeszły' zapachem wzajemnie. Ja mam np czarną z goździkami, cynamonem, skórką pomarańczy...Takie tam - święta w kubku ot co. =) Leży od 2008 , nikt nie pije, ale nic jej nie jest. Ale chyba już na straty przeznaczona... A i nie wyciągaj ich z tych woreczków. Wsadź je tak do puszki tudzież słoika. Dłużej zachowają świeżość , chyba że dostanie się do nich wilgoć. No i nie przesiąkną Ci puszki zapachem tak bardzo, więc później mniej zabawy z usuwaniem aromatu przed ponownym użyciem =)
A to jak tak długo to fajnie :)
Ale jeśli będę źle przechowywał, to jedynie herbata straci na smaku i aromacie? Jej właściwości będą dalej normalne?
Do metalowych pojemników i słoików dam zielone zwykłe, białą a 2x pu erh do jednego dużego pudełka - między nimi folia bąbelkowa hehe pewnie nic nie daje ale miałem pod ręką to włożyłem. Wszystkie w folii, od Skworcu w podwójnej.
Zielone aromatyzowane w folii do plastikowych pojemników.
Czarną, owocową, rooibos, yerba na razie tak jak są, czyli torebeczki, czy folie i do szafek. Ale każdy rodzaj osobno, z dala od siebie. Czyli w jednej szafce roobios, w drugiej yerba, w trzeciej czarna z owocową. Na nich akurat mniej mi zależy, więc jak się coś stanie to trudno. Przynajmniej będę miał jakiś test i będę wiedział ile mogą i czy w ogóle leżeć te herbaty bez dobrych warunków. Jeszcze nie wiem co zrobić z Lapacho, w sumie jej też trochę szkoda, więc poszukam jakieś dodatkowe metalowe pudełko, czy słoik.
Aha i za każdym razem jak będę otwierał herbatę w folii, to wezmę trochę na parę dni, żeby co chwile nie otwierać puszki/słoika i będę zamykał folie zgrzewaczem. Mam nadzieje, że to coś pomoże.
Jeszcze miałem kilka pytań, ale to później :)
WIELKIE DZIĘKI!!
Jeśli zamykasz za pomocą zgrzewacza to znaczy,że hermetycznie, więc wilgoci nie złapią. Właśnie też się zastanawiam co do tej zmiany właściwości lub ich utracie. Myślę, że jeśli herbata bedzie w suchym miejscu to nie powinny umknąć po takim czasie. Podobno Pu-erh - tak jak dobre wino - można przechowywać długi czas i nabierają właściwości oraz lepszego, bardziej wytrawnego, aromatu? Mmuszę odwołać się o pomoc do Krzysztofsf. Czytając forum widziałem, że jest pasjonatą Pu - Erh'ów =)
Sądzę, że jeśli herbata nie zawilgotnieje, to również nie przefermentuje i nie utlenią się substancje o właściwościach prozdrowotnych =) ale to takie moje domysły =)
Quote from: jakub on 02 March, 2011, 21:04:51 PM
Jeśli zamykasz za pomocą zgrzewacza to znaczy,że hermetycznie, więc wilgoci nie złapią. Właśnie też się zastanawiam co do tej zmiany właściwości lub ich utracie. Myślę, że jeśli herbata bedzie w suchym miejscu to nie powinny umknąć po takim czasie. Podobno Pu-erh - tak jak dobre wino - można przechowywać długi czas i nabierają właściwości oraz lepszego, bardziej wytrawnego, aromatu? Mmuszę odwołać się o pomoc do Krzysztofsf. Czytając forum widziałem, że jest pasjonatą Pu - Erh'ów =)
Sądzę, że jeśli herbata nie zawilgotnieje, to również nie przefermentuje i nie utlenią się substancje o właściwościach prozdrowotnych =) ale to takie moje domysły =)
Pasjonat nie jest równoznaczny z fachowiec - po prostu stosunkowo niedawno bardzo mi zasmakowały te herbaty i najwięcej ich piję, kupuję, oraz czytam o nich.
Jestem mniej więcej w porównywalnej sytuacji do młodzieńca, który szykuje się do zdawania egzaminów wstepnych na prawo, a zaczynaja go nawiedzac sasiedzi po porady prawne.
Ogólnie zalecane jest przechowywanie tych herbat w niehermetycznych pojemnikach umieszczonych w miejscu suchym, bez dostepu wilgoci i bezwonnym. Np. pojemnik z nieszkliwionej gliny przykryty pokrywka z takiego materiału. Wtedy moga się rozwijac korzystne właściwości (jeśli ma się co rozwijać w posiadanym materiale - g... wlozymy, g...wyjmiemy, w złoto sie nie przemieni, podobnie jak dwudziestoletni bełt inaczej mówiąc jabol nie polepszy parametrów tym leżakowaniem, a wręcz przeciwnie) a przynajmniej w fermentowanym będzie zanikał mocno ziemisty aromat nowości. W zasadzie - brak hermetyczności nie zaszkodzi, nawet jeśli nie pomoże, gdy sucho i bez obcych zapachów. W naszym klimacie nie ma co liczyc na samodzielne prawidłowe postarzenie Pu Erh .
Z drugiej strony (znacie "Skrzypka na dachu" ? :) ), zamknięcie w hermetycznym pojemniku czy słoiku nie zaszkodzi, a uchroni przed wilgocią i obcymi zapachami (Jak obwąchałem krytycznie wnętrze moich mebli pod katem śladowych zapachów klejów, oklein i innych sztuczności - to zwlokłem ze strychu 50-o letnia szafkę nocną z litego drewna i stwierdziłem, ze to będzie magazynek herbat Pu Erh).
Sądzę, że do czasu ewentualnego poważniejszego zaangażowania się w ten typ herbat, lepiej je traktować jak inne i trzymać w hermetycznym pojemniku czy hermetycznej torebce z metalowej folii.
Metalowe puszki mają to do siebie, że nie są szczelne i zapachy ulatują.
Najlepsze są takie słoiczki http://uporzadkuj.pl/product-pol-127-Szklany-hermetyczny-sloiczek-z-pokrywa-200-ml.html
Są bardzo szczelne i w nich można długo przechowywać herbatę.
Na dojrzewanie herbaty niema co liczyć ;) , na stracenie jej zapachów i właściwości owszem, albowiem wiele składników się utleni.
Quote from: ziomiwan on 03 March, 2011, 00:00:34 AM
Metalowe puszki mają to do siebie, że nie są szczelne i zapachy ulatują.
Najlepsze są takie słoiczki http://uporzadkuj.pl/product-pol-127-Szklany-hermetyczny-sloiczek-z-pokrywa-200-ml.html
Są bardzo szczelne i w nich można długo przechowywać herbatę.
Na dojrzewanie herbaty niema co liczyć ;) , na stracenie jej zapachów i właściwości owszem, albowiem wiele składników się utleni.
Jw Puery trzymam własnie w metalowych puchach i luzem. ale na zasadzie "niech sobie oddychają".
Poniżej link do "raportu" chyba ze Słowacji, z próby przechowywania puera latami w domowych warunkach.
http://tuochatea.blogspot.com/2008/09/experiment-went-terribly-wrong.html
Właśnie myślałem nad takimi słoiczkami. Bardzo fajne i tańsze od puszek. I na przyprawy też by mi się takie przydały. A swoją drogą te przyprawy i zioła od Skworcu mogę trzymać w tych podwójnych woreczkach foliowych, czy sprawa wygląda tak jak z herbatami? Mam na myśli m.in: melisa, mięta, oregano, imbir, cynamon, trawa cytrynowa, siemię lniane...
A takie słoiczki będą dobre?
http://allegro.pl/sloiczki-sloiki-5x150ml-na-przyprawy-od-skworcu-i1474575476.html
Mam jeszcze parę pytań, mam nadzieję, że nie będzie problemem :)
1. Czy takie dodatki mogę dodawać do każdego rodzaju herbat? Syrop imbirowy, imbir mielony, kardamon mielony, mięta, trawa cytrynowa, miód.
2. Jakbym chciał wypić zimna herbatę (głównie w lecie) i wsypałbym do niej kilka kostek lodu, to nie straci właściwości?
3. Jeszcze raz powrócę do kwestii parzenia. Przykład Genmaicha - raz widzę, że ktoś poleca parzyć 1-2 min, gdzie indziej znowu 4-5 min. Temperatura również inna. Czy, w którymś przypadku jest błąd, czy po prostu temperatury i czasy parzenia zależą od jakości herbaty? Mam kierować się tymi sposobami, które mam na swoich herbatach od sprzedawców, czy np. tych z eherbata?
4. Czy można jeść owoce z herbat? Np. z owocowej? Czy one tylko służą do zaparzania? :P
5. Herbaty z dodatkami powinienem dłużej parzyć i dawać ich więcej, czy to też zależy od rodzaju?
6. Ponoć nie można popijać leków herbatą zieloną. Ale suplementy mogę, tak? Tzn. witaminy, omega3, magnez, itp.
Większość składników nie jest wieczna, więc się może utlenić jak napisał Ziomiwan. Np. witaminy.
1.Dodatki tego typu możesz dodać wg gustu do każdej herbaty, jeśli Ci smakuje. Ale po co zabijać naturalny smak? =)
2.Właściwości herbaty nie uciekają tak szybko, więc nie ma problemu. Wcześniej jednak poczekaj aż wystygnie i najlepiej schłódź ją w lodówce - coby nie rozcieńczyć za bardzo =)
3.Nie sądzę, żeby był to błąd. Przy pierwszym sposobie możesz wyciągnąć więcej parzeń. Pewnie w pierwszym przypadku temperatura jest nieco wyższa - po to,żeby w tak krótkim czasie wyciągnąć smak i aromat. Nie musisz sie kierować tym co napisane na opakowaniu, ale producenci najczęściej piszą najodpowiedniejszy czas i temp. do zaparzenia ich herbata, aby ukazała swoją pełnię. Ale sam poeksperymentuj i zobacz jak parzona smakuje Ci najbardziej.
4.Jeść można. Na pewno nie zaszkodzą, ale zwykle nie są zbyt smaczne - ale to moje subiektywne odczucie =)
5.I tu musisz również próbować doświadczalnie. Z reguły ja sypałem mniej aromatyzowanych, jeśli je parzyłem. A to dlatego, że mają one bardzo silny aromat i zbyt dużo suszu dawało za mocny dla mnie smak. Lepiej np. wsypać mniej i trochę dłużej parzyć. Zamiast 2łyżeczek to jedną - wg własnego uznania. Każdy ma inną ilość kubków smakowych i inną wrażliwość receptorów węchowych. Smak to ok 90% zapachu, więc smak czujemy głównie nosem =) Receptory można wyćwiczyć. Próg, od którego rejestrujemy zapach, podwyższa się niestety z wiekiem. Następuje również degeneracja kubków smakowych - powolna ;). Więc jak widzisz, wszystko jest cechą indywidualną =)
6. Nie wiem jak to jest z tym popijaniem leków i suplementów. Firmy farmaceutyczne zalecają popijanie wodą. Również z tego względu, że nie zaburza on wchłaniania pierwiastków. Jeśli chodzi o omega-3 to na pewno nie popijać gorącą herbatą - wysoka temperatura powoduje ich rozkład. Już wiem, że witaminy zawarte są w herbacie i to nawet całkiem sporo, więc chyba nie ma sensu ich popijać. No a magnez. Lepiej wodą. Teina, kofeina itp zaburzają wchłanianie pierwiastków a zwiększają ich wypłukiwanie z organizmu. Lepiej popijać wodą. Wiadomo również, że lepszą przyswajalność mają pierwiastki i witaminy zawarte w owocach ,warzywach, rybach... Lepiej się zdrowo odżywiać. Duża ilość dostępnych na rynku suplementów to po prostu efekt placebo. Zaczynamy czuć się tak jak napisano na opakowaniu lub jak oczekujemy, abyśmy się czuli posiadając wiedzę ogólną, że witaminy dodają energii. Oczywiście! =)
Słoiczki są świetne, sam mam kilka takich, ale przyprawy trzymam w słoiczkach po musztardach Kamis ;) , sprawują się świetnie, a do tego ładnie wyglądają.
1. Możesz dodawać co Ci smakuje, o ile trawa cytrynowa jest dość delikatna, o tyle kardamon, imbir itd zbyt bardzo zdominują herbatę. Ale zimą na przeziębienie idealna jest zielona herbata z imbirem i miodem.
2. Możesz wrzucić kostki lodu nic się nie stanie, najważniejsze aby smakowało. Ale możesz postąpić według przepisu Mariusza (napiszę z głowy mam nadzieję, że się nie pomylę). Przegotowaną ostudzoną wodę wlać do naczynia (płaskiego chyba najlepiej) i do tej zimnej wody wsypać susz herbaciany, taką mieszankę wstawić do lodówki na parę godzin. Później przecedzić i masz wspaniałą herbatę mrożoną.
3. Pisałem już kilka razy, ale napiszę jeszcze raz ;) . Wszystko jest kwestią smaku, jednemu smakuje zaparzanie 2minuty, innemu 5minut w wyższej temperaturze, ale to musisz sam sprawdzić.
4. Można jeść, ale po zaparzeniu robią się nijakie i są nie smaczne jak wspomniał Jakub.
5. Jakub napisał wszystko ;) .
6. Wszelakie leki/witaminy popijamy zawsze wodą. Nigdy sokami, nigdy coca-colą, nigdy herbatami, nigdy kawą. Zawsze tylko i wyłącznie woda.
Ok, w takim razie suplementy będę popijał wodą :) A co do tej ilości witamin, to fakt, że herbaty zielone mają dużo, ale wydaje mi się, że mogą one być wystarczające dla osoby prowadzącej normalny tryb życia. Ja z uwagi na treningi na siłowni, czasem też piłka nożna, to zapotrzebowanie mam większe. Dlatego mimo iż, jem dużo warzyw, piję zieloną herbatę, to przyjmuję również witaminy w formie suplementów. Lepiej mieć ich nadmiar niż niedobór. A co do efektu placebo - w przypadku omega3 ciężko stwierdzić, witaminy w sumie też, ale raczej jestem zdania, że coś dają, bo nawet widać po moczu heh Magnez zdecydowanie mi pomaga - zero skurczy, lepszy sen, regeneracja. No i muszę go też brać dużo, bo wiadomo, że herbata go wypłukuje. Ale suplementy jakie stosuję są dobrych firm, sprawdzone i polecane przez ekspertów. Niektóre, zwłaszcza te tanie w aptekach rzeczywiście mogą słabo działać. Zdarzają się przypadki, że ludzie piszą, że po witaminach widzą efekty na siłowni, większa siła, itp. I to jest po prostu śmiech na sali. No, ale jeśli im to 'placebo' pomaga, to czemu mieliby nie kupować hehe
Ale przechodząc do spraw związanych z herbatą...
O dodatki pytałem tak bardziej z ciekawości. Raczej rzadko będę je używał. Jak już to będę eksperymentował z tymi aromatyzowanymi, czy rooibos. Czasem tak jak piszesz, ziomiwan, miód, imbir, czy malina na przeziębienie. A do zwykłych to spróbuje jak smakują z trawą cytrynową a w opisie Chun mee wyczytałem, że dobrze komponuje się z miętą, więc też sobie sprawdzę...
Dzięki za ten przepis. Wygląda ciekawie i na pewno go przetestuję :)
To wezmę takie słoiki jak ma Skworcu. Jeszcze sobie podjadę do jakiegoś hipermarketu, może będą mieli podobne słoiczki.
Znalazłem jeszcze parę słoików po ogórkach, miodzie, dżemach, majonezie... Wszystko kilka razy wyparzałem, nie czuć zapachu, więc już większość herbat mam w słoikach i pięciu puszkach. Dodatkowo do tych w słoiczkach dałem folię bąbelkową pod nakrętkami ;D Po zakupach w eherbata będę już przygotowany :)
Jeszcze tylko jedno pytanie: czy to prawda, że po pierwszym zaparzeniu zielona herbata nie powinna leżeć dłużej niż 12h, bo robi się toksyczna? I jak to się ma z innymi herbatami, rooibos, yerba, itd? Ile mogę je trzymać w dzbanku (używam szklanego dzbanka) od pierwszego parzenia?
To chyba nie do końca jest tak że lepiej mieć za dużo niż za mało witamin.
Śmiech na sali, jak to ująłeś. Ćwiczysz, więc pewnie wiesz że prawa półkula, odpowiada za nasze mięśnie. Ale to lewa odpowiada za naszą psychikę, jeśli nie wierzysz że nie podniesiesz, to nie podniesiesz. Placebo jest bardzo dobrym sposobem leczenia niektórych chorób, więc. Nic do śmiechu;))
A jak brak magnezu... Polecam banany;)
Jeśli chodzi o napar to nie wiem, ale chyba lepiej go wypić wciągu 1-2h. No a po 12h to już ze względów estetycznych należałoby wylać =) wiadomo, nic nie jest wieczne - witaminy się utlenią i właściwości znikną. No i bakterie mogą zacząć się rozwijać - może nie w zielonej -ma właściwości bakteriobójcze - ale w rooibos pewnie tak. No a co do liści. Lepiej ich nie parz po 12h. Nie tylko mogą mieć nieciekawy smak, ale w wilgoci łatwo rozwijają się grzyby np. pleśń. Kiedyś miałem taki przypadek - później długo ten aromat usuwałem =)
gianbuffon nie masz racji co do witamin. Przedawkowanie niektórych witamin może nieść za sobą bardzo poważne konsekwencje dla zdrowia. To, że są dostępne bez recepty nie oznacza, że można je brać bez konsultacji z lekarzem.
Nie chodzi o to, że po 12h robi się toksyczna, ale zawartość poszczególnych składników herbaty daje świetne środowisko do rozmnażania się bakterii. W ciepłym miejscu nie więcej niż 12h może stać, a w lodówce do 24 spokojnie.
Źle się wyraziłem. Oczywiście nadmiar witamin jest niekorzystny dla zdrowia. Chodziło mi o to, że te witaminy z herbaty i jedzenia mogą mi nie wystarczyć. Nie wiem jakie witaminy i minerały dostarcza zielona herbata, zaraz sobie poszukam, ale na pewno nie wszystkie jakie człowiek potrzebuje. Także asekuracyjnie biorę 1-2 kapsułki witamin, w zależności ile dostarczyłem w danym dniu z pokarmu. Dzisiaj np. wypiłem ponad litr zielonej herbaty, treningu nie miałem, więc witaminy odpuściłem. Wiadomo, że nie łykam tych witamin ile tylko wpadnie w łapy. Wszystko z głową.
Jeśli herbata może stać zaledwie kilka godzin, to jeszcze nie ma problemu, żeby wykorzystać kilka parzeń. Ale jak to jest z yerba, jeśli można robić nawet 8 parzeń z tego samego suszu? Przecież nie wypiję ośmiu szklanek w dwie godziny a szkoda marnować.
Czyli najlepiej po zaparzeniu dawać dzbanek do lodówki? Na pewno wszystko będzie ok?
http://forum.eherbata.pl/index.php/topic,596.0.html
tu są wypisane witaminy, które zawarte są głównie w zielonej herbacie i bialej też pewnie =)
jeśli chodzi o przedawkowanie, to witaminy w większości są rozpuszczalne w wodzie, więc ich nadmiar jest usuwany z moczem. Jednak bez przesady. Są tacy, którzy łykają w czasie chorób 10tabletek wit.C myśląc, że pomoże, a nie zdając sobie sprawy z tego, że bardziej może zaszkodzić. Suplementacja jest ok, jeśli jest potrzebna - tak jak w Twoim przypadku (ćwiczysz), ja biegałem - do pewnego momentu =] ,ale jak ktoś siedzi w biurze i ma prace jedynie umysłową to jedynie magnez mu się może przydać =) a z yerba mate to nie wiem jak jest. nie pijam
we wszystkim potrzebny jest u miary i dystans bo bez tego można naprawdę zwariować i nasz ulubiony sposób spędzania wolnego czasu zamienić w rutynę i wariactwo.
Co do poruszanego kilka stron temu wątku przechowywania i jakości herbaty. Ja myślę że można porównać do win, dobrą herbatę można dłużej przechowywać i będzie troszkę bardziej odporna (choć nie zawsze bo są odmiany bardzo delikatne) ale do czego zmierzam, że cześć ludzi myśli że im wino starsze tym lepsze, i tak na pewno jest ale w przypadku dobrych win z wyższej półki, większość jaka dostępna jest na rynku jest dobra w pierwszym roku od produkcji podobnie jak większość zielonych z co najmniej 3 zbioru lub późniejszego, który nie bardzo nadaję się na dłuższe przechowywanie.
No trochę tych witamin jest :)
Dzisiaj jadę do sklepu rozglądnąć się za jakimiś słoiczkami i puszkami.
Tymczasem mam jedną ważną sprawę-zagadkę :) Nie będę zakładał nowego tematu, więc zapytam tutaj.
Dostałem od taty kilka gram jakiejś zielonej herbaty. On zaś otrzymał ją od kolegi :)
Ponoć jest to zielona herbata z Chin, dobrej jakości. Wygląda jak Bancha albo japońska Sencha - listki są grubsze i w większości rozwinięte. Jej smak i aromat podchodzi jakby pod czekoladę i to mnie właśnie w niej urzekło. Oprócz zielonych listków zauważyłem kilka takich samych, ale są bardziej brązowe. Przejrzałem zielone herbaty z dodatkami i nigdzie nie znalazłem nic z czekoladą. Mogę wrzucić zdjęcia, bo troszkę mi jeszcze zostało. Nie jestem ekspertem, ale po zaparzeniu przez ok. 2 minuty, woda ostudzana przez 10 min, była dość łagodna. Smak i aromat jak dla mnie fajnie wyważone. Kolor bardziej słomkowy niż zielony, więc chyba nie jest to Sencha. Albo może źle zaparzałem.
Ktoś jest w stanie określić co to za rodzaj zielonej herbaty?
Wiedzę Lukas, że nie tylko ja na tym forum interesuję się winem =)
Gianbuffon, wrzuć zdjęcie póki masz jeszcze tę herbatę =) Trudno tak z opisu wywnioskować
http://img845.imageshack.us/img845/6595/dscf1099.jpg
http://img809.imageshack.us/img809/7641/dscf1106e.jpg
Na moje oko jest to Lung Ching. Twój opis smaku, aromatu i koloru się zgadza.
Dzięki, Sherlock ;D
Ale trochę chyba przesadziłem z tym zachwytem. Na początku mi super smakowała, ale już czwartej herbatki nie dokończyłem pić. Trochę mnie zmuliło, miałem dość. Ale zapisze sobie na listę zakupów :)
Byłem dzisiaj w Carrefour, niestety żadnych słoiczków na przyprawy/herbaty.
Ale za to widziałem kilka herbat w puszkach za 5-8 zł. Pojemność 100-150g. Np. herbata Golden Assam firmy Oskar. Myślicie, że warto takie coś sobie kupić? Herbatę przełożyć, puszkę wymyć, wyparzyć. Bo puszki na herbaty o pojemności 100g kosztują kilkanaście złotych.
gianbuffon. radzę Ci wejść do sklepów typu "wszystko za x zl" można tam znaleźć różne akcesoria związane z herbatą.
ale sama puszka to nie wszystko nie wystarczy wsypać od tak i już, gianbuffon teraz zburzę Twój spokój ;) wiedziałeś o takich podwójnie zamykanych puszkach jak ta:
http://eherbata.pl/produkt/opis/850
Quote from: Lukas on 06 March, 2011, 17:32:47 PM
ale sama puszka to nie wszystko nie wystarczy wsypać od tak i już, gianbuffon teraz zburzę Twój spokój ;) wiedziałeś o takich podwójnie zamykanych puszkach jak ta:
http://eherbata.pl/produkt/opis/850
a co jeszcze? To, że trzeba trzymać w ciemnych szafkach, w małej wilgoci to wiem.
Wiedziałem, że są takie puszki, ale ich cena pewnie kosmiczna.
A jaka różnica będzie między taką zwykłą puszką do herbaty, a taką podwójnie zamykaną? I to samo ze słoiczkami? Takie słoiki po majonezie, a te na przyprawy, o których wyżej mowa.
Poszukam jeszcze tych sklepów za x zł, jakby ktoś miał jakieś namiary na takie sklepy w Krakowie, to proszę o info :) ja słyszałem tylko, że na długiej taki jest.
Lukas- co rusz spotykam kogoś kto uważa, że z sikacza za parę złotych w kilka lat po zakupie i staniu w szafce stanie się to wspaniałe wino ;) .
I jest tak jak z herbatą jak dobrze zaznaczyłeś, tylko niektóre gatunki do tego się nadają i zazwyczaj są to te droższe, produkowane z myślą o leżakowaniu.
gianbuffon mi z kolei wygląda to bardziej na jakąś żółtą herbatę, liście i zapach również do niej pasują Kekecha bądź Ding Gu Da Fang na eherbacie możesz zobaczyć je.
Na puszki się nie porywaj, te sprzedawane z herbatami są przeważnie nieszczelne i kiepskiej jakości, lepszą są szczelne słoiczki które już wcześniej zaproponowałem, a w sklepach Wszystko po 5zł itp. rzeczywiście możesz je znaleźć za parę groszy. Nie warto kupować drogich puszek według mnie, chyba, że mamy nadmiar gotówki ;) .
Lung Ching i Ding Gu Da Fang są podobne i w wyglądzie i aromacie - no ale nie takie same. Tu jest wątek o Ding Gu Da Fang http://forum.eherbata.pl/index.php/topic,580.0.html
Raczej nie jest to żółta herbata.
Lapacho można tylko raz gotować, tak? Właśnie sobie zrobiłem, ale coś słabe mi wyszło. Kolor miał być brązowy a jest słomkowy. Pewnie za mało tego dałem. Do gotującej się wody 3 łyżeczki na litr, jakieś 12-13 min na małym ogniu i po 10 min przecedziłem.
I ile może mi leżeć takie lapacho, ugotowane w dzbanku? Tak samo jak z herbatami, czyli kilka godzin? Chyba, że do lodówki dam, to dłużej?
Napiszę trochę informacji o przechowywaniu herbaty, które mogą Ci/Wam nieco pomóc.
Wiadomo, herbata jako rzecz, ma 2 właściwości, rozpuszczalność i higroskopijność. Ta pierwsza jest pożądana, druga - nie. Herbata to nie masło czy owoce, trzeba ją przechowywać bardzo starannie.
Najmniejszymi właściwościami higroskopijnymi odznaczają się herbaty prasowane. Jeśli chodzi o sypkie to zielone są mniej higroskopijne od czarnych. W herbatach "z wyższej półki" najmniej higroskopijne są te które zachowały całe liście i są dobrze zwinięte.
Jak więc należy przechowywać herbatę? Odpowiedzieć na to pytanie jest łatwo, znacznie jednak trudniej jest wypełniać nieodzownie warunki jej przechowywania. Przede wszystkim stopień zachowania właściwości herbaty, jest wprost proporcjonalny do hermetyczności i sterylności (czystości i braku innych zapachów) opakowania. Znaczy to, że opakowanie lub pojemnik w którym ma być przechowywana herbata nie tylko powinien być zamykany w taki sposób, ażeby do niego nie dostawało się powietrze, lecz również powinien być wykonany z takiego materiału, który by nie posiadał żadnego własnego zapachu, nie przepuszczał, nie wchłaniał ani nie przyjmował wilgoci, ani obcych zapachów, a także łatwo dał się myć i nie wchodził w reakcje, ze związkami chemicznymi, zawartymi w herbacie. Takim idealnym materiałem była i pozostanie porcelana oraz szkło, a w mniejszym stopniu folia cynowa. W związku z tym herbatę w warunkach domowych najlepiej jest przechowywać w porcelanowych lub fajansowych pojemnikach, lub też w szklanych słojach z doszlifowanymi szklanymi korkami. Nie należy, przechowywać herbaty w innych hermetycznych pojemnikach (metalowych, z tworzyw sztucznych).
Ze współczesnych materiałów opakowaniowych, ani celofan, ani tworzywa sztuczne nie mogą być absolutnie stosowane do przechowywania herbaty, ponieważ nie chronią jej przez zawilgoceniem, a ponadto nadają herbacie swój własny, charakterystyczny zapach. Najbardziej przydatny do okresowego przechowywania herbaty jest dawno wypróbowany materiał - folia cynowa. Oczywiście nie należy przechowywać przez dłuższy czas herbaty w opakowaniu papierowo-foliowym, ponieważ nie zabezpiecza ono wymaganej hermetyczności. W żadnym zaś przypadku nie należy herbaty przetrzymywać w bezpośrednim kontakcie z papierem, gdyż herbata nie tylko niezwykle szybko wchłania poprzez papier wilgoć, ale również chłonie i sam zapach papieru, a tym bardziej zawarte w papierze siarczyny i siarczany.
Zachowanie jakości herbaty zależy nie tylko od naczynia, w którym się ją przechowuje, lecz również i od charakteru pomieszczenia, w którym to naczynie się znajduję. Pojemnik z herbatą należy przechowywać w ciepłym, ale nie gorącym, suchym, czystym, często przewietrzanym pomieszczeniu. Nie można więc przechowywać herbaty, nawet bardzo dobrze opakowanej, w chłodnym, a tym bardziej wilgotnym, dusznym lokalu. Herbata przetrzymywana w niewłaściwych warunkach może już po upływie jednej doby stracić całkowicie swój zapach.
W dobrych warunkach, w szczelnym naczyniu można herbatę przetrzymywać przez kilka miesięcy, a nawet i lat, bez pogorszenia jej jakości. Suchą herbatę, w szklanym pojemniku z doszlifowanym korkiem, przy wilgotności powietrza 3-4% można przechowywać powyżej 10 lat. Niekiedy w wyniku, długotrwałego, prawidłowego przechowywania, herbata staje się nawet lepsza, nabiera nowego, bardziej trwałego i silnego aromatu. Oto dlaczego do prawidłowo przechowywanej herbaty wysokiego gatunku nie pasuje określenie "świeża"(;p)
Tak więc w odpowiednio przechowywanej herbacie zachodzą pewne przemiany chemiczne. Ponieważ przebiegają one bez dostępu powietrza i wilgoci, nie wywołują niepożądanych reakcji.
Chińczycy od wczesnego średniowiecza nauczyli się przechowywać herbatę przez lata w taki sposób, żeby podobnie jak dobre wino nabywała ona subtelnego aromatu i szczególnej mocy. Herbata przywożona do Rosji z Chin przez Mongolię, na wielbłądach lub koniach, docierała do konsumenta niekiedy po upływie roku od chwili jej wyprodukowania. Herbata ta nie tylko nie stawała się z tego powodu gorsza, ale odwrotnie, zyskiwała tak wysoką jakość, że była ceniona na rynku światowym znacznie wyżej od herbaty dostarczanej do Europy drogą morską. Tę "karawanową herbatę" transportowano w drewnianych skrzynkach, wykonanych ze specjalnego, dobrze wykonanego i pozbawionego zapachu drewna(albicja), wyłożonych od wewnątrz arkuszami cynowymi, a od zewnątrz pokrytych szczelna warstwą żywicy wodoodpornej. Skrzynki te oklejano ponadto woskowym papierem, umieszczano w bambusowej plecionce, a następnie obszywano skórami tak, że miejsca szwów pokrywano podwójnie. Ta, chociaż bardzo prymitywna i ciężka, tym niemniej niezawodna hermetyzacja, stwarzała możliwość transportowania herbaty w niekorzystnych warunkach nawet przez okres 18 miesięcy (nie licząc dalszego przebywania herbaty w składach herbacianych i sklepach), bez żadnego pogorszenia jej właściwości.
W domu, herbatę przechowywać poza kuchnią, lub wydzielić dla niej w kuchni osobne miejsce, odizolowane od innych produktów.
W żadnym przypadku nie należy otwierać herbaty w czasie czyszczenia warzyw (a szczególnie czosnku i cebuli), świeżego mięsa, świeżej, solonej lub wędzonej ryby, a także nie należy dotykać pojemnika z herbatą rękami, na których są choćby ślady zapachu mydła, tytoniu, perfum, nie mówiąc już o paście do butów, benzynie czy nafcie. Wszystkie te zapachy działają zabójczo na herbatę i bezpowrotnie niszczą jej aromat i smak. Należy podkreślić, że taki wskaźnik jakości herbaty, jak aromat jest nie tylko cechą mającą znaczenie estetyczne, ale jest również ważnym elementem, na podstawie którego określa się stopie użyteczności herbaty jako produktu spożywczego. Chronienie herbaty od obcych zapachów nie jest snobizmem, jak niektórzy myślą, a elementarnym warunkiem sanitarnym, mającym charakter warunku mycia rąk przed jedzeniem.
Jeszcze jedna ważna rzecz.
Nawet przy przechowywaniu herbaty w izolowanych pomieszczeniach, w domowych porcelanowych lub szklanych naczyniach, kontakt herbaty z powietrzem jest bardzo duży, ponieważ otwieramy pojemnik z herbatą kilkakrotnie wciągu dnia. Dlatego też dla zapewnienia większej niezmienności herbaty celowe jest przechowywanie w małych naczyniach niewielkich jej porcji, odpowiadających jednorazowemu spożyciu. Rzecz w tym że im większa jest odległość od pokrywy naczynia do samej herbaty, tym szybciej herbata się psuje. Tak więc herbata znajdująca się w naczyniu o małej pojemności (np 50 gramów), nie tylko będzie kontaktowała się mniejszą ilość razy z powietrzem, niż duża porcja herbaty w dużym naczyniu(np 500 gram) ale i ilość wchodzącego do maleńkiego zasobnika powietrza, przy każdym jego otwarciu, będzie dziesiątki razy mniejsza.
Mam nadzieję ze pomoże.;)
Dodaj lepiej do tego postu źródło z którego skopiowałeś tekst, tak dla własnego bezpieczeństwa.
Tak czy inaczej o tym już pisaliśmy więc nie wiem czy może w czymś pomóc.
Teraz kolega pytał o przechowywanie już zaparzonej herbaty.
Lapacho zapewne można przechowywać również nie dłużej niż 6-12h chyba, że w lodówce to do 24h może troszkę dłużej.
Co do koloru i smaku nie podpowiem, bo nie piłem jeszcze.
Pytam, bo ponoć należy pić nawet do 8 szklanek, żeby był jakiś efekt. A nie mam zamiaru co chwilę sobie gotować. Więc zrobię od razu 1-1,5 litra i po ostudzeniu wstawię do lodówki. Mam nadzieję, że nie utraci swoich właściwości po kilku godzinach, tak jak herbata. Zresztą jak lapacho jest polecane na zimno to chyba nie powinno :)
Co do przechowywania jeszcze, to napisze jak przechowuję aktualnie herbaty:
większość z nich, tak jak pisałem wcześniej mam w słoikach po ogórkach, dżemach, miodach... a także kilka sztuk w puszkach po innych herbatach, po czekoladkach, czy nawet po perfumach (str8). Wszystko umyte, wyparzone. Dodatkowo wszystkie są w foliach a pod nakrętką do słoików dałem folię bąbelkową, tak na wszelki wypadek, bo niektóre nakrętki ciężko było pozbawić zapachów ogórków.
A trzymam je zdala od kuchni, w pokoju w ciemnej szafce, która znajduje się blisko okna. Raczej nie ma w niej obcych zapachów, wcześniej trzymałem tam stare ubranie. Pokój jest często przewietrzany, szafka otwierana tylko w celu wyjęcia herbaty.
Bodajże 5, czy 6 herbat, tych mniej ważnych dla mnie, trzymam tylko w samej folii w innej szafce. Są to np. herbata czarna, owocowa, yerba mate.
W przeciągu kilku dni zamierzam kupić sobie te słoiczki, o których była wcześniej mowa. Myślę, że ok. 10 słoiczków wystarczy. Także włożę do nich te lepsze herbaty w foliach. Chyba, że się nie zmieszczą razem z folią, to wtedy luzem.
Czy takie przechowywanie jest dobre, czy coś robię źle?
Do tych hermetycznych słoiczków przesyp herbatę, nie musisz trzymać jej już w folii wtedy.
Puszki po STR8 nie nadają się do tego jak i podejrzewam im podobne, one nie są szczelne, lepsze od nich będą słoiczki po dżemach czy miodach.
Możesz trzymać spokojnie parę godzin lapacho jak i zielone herbaty zaparzone w lodówce, nic im nie będzie ;)
Tak, rozumiem, że takie puszki nie są idealnym rozwiązaniem, ale póki nie mam słoiczków, to jestem na nie skazany.
Martwi mnie to, że do tej pory nie uzyskałem zielonego koloru herbaty. Za każdym razem jest słomkowy lub żółty podchodzący pod seledynowy.
Rozumiem, że nie każdy rodzaj ma mieć piękny zielony kolor, ale z tego co wyczytałem i widziałem na zdjęciach to takie herbaty jak China Sencha, czy Bancha chyba powinny mieć kolor seledynowy.
Od czego to zależy? Od jakości herbaty? Czy może od ilości herbaty, temperatury i czasu parzenia?
Zdecydowanie od jakości i świeżości herbaty.
Z kiepskiej jakości herbaty nie uzyskasz zielonego koloru naparu, podobnie ze starą herbatą, również niema co marzyć o zielonym kolorku.
Z tych które zakupiłeś wątpię, aby jakaś miała zielony kolor po zaparzeniu.
Dzięki za odpowiedź :)
Jeszcze dręczy mnie kwestia zaparzania. Coraz mniej podoba mi się zaparzenie w dzbanku i później przelewanie przez sitko. W dodatku część liści zostaje na ściankach i przykrywce. Później jeszcze trzeba to wszystko dokładnie myć, zwłaszcza przykrywkę, bo jest z plastiku i łatwo przechodzi zapachem.
Dlatego zastanawiam się nad jakimś tanim, ale praktycznym środkiem do zaparzania.
Na początku myślałem nad takimi wynalazkami:
http://eherbata.pl/produkt/opis/223
http://eherbata.pl/produkt/opis/642
http://eherbata.pl/produkt/opis/830
Ale na początek jednak wolałbym coś prostszego i tak, żebym widział rozwijające się liście.
Moją uwagę zwróciły takie dzbanki i kubki z zaparzaczami.
http://allegro.pl/zaparzacz-do-herbaty-dzbanek-do-parzenia-900-ml-i1488106383.html
http://allegro.pl/1002-dzbanek-czajniczek-z-zaparzaczem-stal-900ml-i1496582642.html
Te dzbanki chyba nie różnią się za bardzo, także jakbym miał brać to ten tańszy.
I taki kubeczek. Wydaje mi się, że zaparzacz jest takiej samej wielkości.
http://allegro.pl/zaparzacz-kubek-z-zaparzaczem-kubki-i1482348201.html
Bardziej jestem przekonany do kubka, bo zazwyczaj herbatę parzę tylko dla siebie i 300 ml by wystarczyło. Przy większych ilościach mógłbym używać tego dzbanka, którego używam aktualnie i jakby się dało, to pożyczałbym ten zaparzacz z kubka.
No właśnie o ten zaparzacz chciałem zapytać. Czy jest on wystarczająco duży? Czy herbata dobrze się w nim rozwinie? I jeśli tak, to ile max. mógłbym do niego wsypać łyżeczek herbaty? Takiej, która ma nieco większe liście, np. Bancha. Podejrzewam, że do kubka będzie w sam raz, ale jakbym używał go do dzbanka do większej ilości, to będzie dobrze spełniał swoją rolę?
Będę wdzięczny za pomoc :)
Kiedyś parzyłem w dokładnie takim samym dzbanku. Jeśli parzysz tylko dla siebie, to polecam czysty szklany dzbanek bez żadnych zaparzaczy, o pojemności 350 -500 ml.
Mnie wygodniej czyścić dzbanek z liści niż zaparzacz. Minusem jeszcze tego akurat dzbanka jest latająca pokrywka, co przy zaparzaniu wrzątkiem i konieczności przytrzymywania go ręką lub palcami - stwarza 100% pewność poparzenia..
Do Twoich zastosowań mogę polecić ten http://eherbata.pl/produkt/opis/816 lub któryś z 3 pierwszych sprzętów na górze strony http://purepuer.com/puer_tea/do/category/Piao_i_teapot na pewno będziesz zadowolony, sam takich używam. Cenowo może nie wypadają korzystnie w stosunku do tego co podałeś, ale naprawdę są warte cenny i świetnie nadają się do codziennego parzenia.
Teamaker rzeczywiście jest ciekawym i dobrym rozwiązaniem i o ile cena Ci pasuje to bierz.
Jeśli jednak za wysoka, to poszukaj gdzieś na mieście sklepów wszystko po 5zł i im pokrewnych w nich znajdziesz gdzieś pewnie przezroczysty szklany dzbanek ze szklanym zaparzaczem, a jeśli masz gdzieś hurtownię z ceramiką itp. to koniecznie wstąp, ja u siebie znalazłem naprawdę super dzbanek szklany z dużym zaparzaczem również szklanym i coraz mocniej korci mnie do zakupu 26zł tylko.
Zaparzanie w dzbanku było dobre gdyby można było liście zostawić w nim dopóki nie wypijemy z niego herbaty, bo przelewanie przez sitko itd. może być męczące, a przynajmniej denerwujące.
A jeśli ma poręczny i duży zaparzacz to niema problemu, bo wyciągamy odkładamy i pijemy herbatę i jest super.
Później będziesz mógł pomyśleć o gaiwanie i czarce ;) to jeszcze lepsze wyjście. Ale na początki znajdź cały szklany dzbanek ze szklanym lub dużym metalowym sitem.
Ja taki problem rozwiązałem dwoma czajniczkami Yixing. Parze w jednym po czym przelewam do drugiego praktycznie identycznego, z którego dolewam sobie do czarki, a w miedzy czasie mam gotowy susz w pierwszym yixingu do kolejnego parzenia.
Ten z którego nalewam, trzymam w ocieplaczu lub na podstawce lekko podgrzewającej.
Czyli lepiej wziąć ze szklanym zaparzaczem niż z metalowym, tak?
Ten kubek odpuścić?
Teamaker wygląda bardzo fajnie, ale niestety trochę wysoka cena. Jeśli miałby mi służyć na długie lata, to może bym się poważnie zainteresował nad zakupem. Ale na razie wolałbym coś tańszego, a w przyszłości kupić jakiś gaiwan, czy gliniany czajniczek z czarkami.
Poszukam w sklepie z drobiazgami, może znajdę coś podobnego.
Chociaż myślałem, że wystarczyłby ten kubek, bo tak jak wcześniej pisałem do większej ilości herbaty spokojnie mogę używać, tego, który posiadam. Ma ok. 1 litr pojemności. Jedynie denerwuje mnie to, że po przelaniu do kubka liście są przyklejone do całego dzbanka. Na spodzie, na ściankach, pod przykrywką... Dlatego myślałem o takim z zaparzaczem, żeby wszystko było w kupie :)
Mój dzbanek ma też fajną przykrywkę, która ma zaczepy i nie muszę jej trzymać przy przelewaniu. Dodatkowo ma ząbki, które zatrzymują liście herbaty. No, ale już tych malutkich cząstek nie da rady, dlatego dodatkowo przelewam przez sitko, które też nie wszystko zatrzymuje. Minus jest też taki, ze przykrywka jest z plastiku...
Więc nie wiem co teraz robić. Kubka nie polecacie, Mariusz pisze, że wystarczy zwykły szklany dzbanek bez zaparzacza, który posiadam, ale z małymi wadami. Zobaczę co mają w tych sklepach z drobiazgami i może w jakimś hipermarkecie, jak trafię na coś fajnego to kupię.
A jeszcze chciałem o jedno zapytać - czy rozmiar dzbanka ma znaczenie? Tj. czy herbata tak samo się zaparzy w dzbanku 0,5l, w 1l, czy 1,5l przy założeniu, że zrobię sobie herbatę na 1 kubek 0,4l? Bo między dzbankiem 0,5 l a 1l jest niewielka różnica w cenie i nie wiem, czy lepiej wziąć ten większy, czy lepsze są mniejsze dzbanki. W sklepie eherbata każdy dzbanek ma 0,3-0,4l i zastanawia mnie to czemu nie ma np. takich litrowych. Już nie mówiąc o czarkach, czy gaiwanach, które mają po 0,1-0,2l.
Quote from: Marcin on 10 March, 2011, 17:39:39 PM
A jeszcze chciałem o jedno zapytać - czy rozmiar dzbanka ma znaczenie? Tj. czy herbata tak samo się zaparzy w dzbanku 0,5l, w 1l, czy 1,5l przy założeniu, że zrobię sobie herbatę na 1 kubek 0,4l? Bo między dzbankiem 0,5 l a 1l jest niewielka różnica w cenie i nie wiem, czy lepiej wziąć ten większy, czy lepsze są mniejsze dzbanki. W sklepie eherbata każdy dzbanek ma 0,3-0,4l i zastanawia mnie to czemu nie ma np. takich litrowych. Już nie mówiąc o czarkach, czy gaiwanach, które mają po 0,1-0,2l.
Ja dalej sugerowałbym kubek z głebokim zaparzaczem sięgajacym do dna, umozliwiajacy "bezfusowe" zparzenie praktycznie kazdej ilosci herbaty.
Co do wielkosci dzbanków, to miałem podobne rozterki jak zaczynałem pić herbaty "nieczarne bez cukru i nie po turecku" .
Poniewaz większośc herbat parzy się po 3, a czasem 10 i wiecej razy, to pytanie, ile płynu dziennie jestesmy w stanie wchłonac oraz ile kilo herbaty zużywac miesięcznie, wyrzucajac herbaty po pierwszych parzeniach, jeśli już nie jesteśmy w stanie wypić kolejnego pół litra herbaty.
Obecnie, po jakis 9 miesiacach eksperymentów, doszedłem do etapu, na którym parzę w małych ( na moment bieżacy 200 ml, ale schodzę w dół) czajniczkach do filizanki 170 ml, czesto napełniajac ja w połowie lub mniej.
Wagę mam od kilku dni, ale widzę, że na jedno napełnienie czajniczka wystarcza mi przeciętnie 7g. herbaty. Parze krótkimi parzeniami, zaczynajac od kilkunastu sekund (rózne herbaty maja rózne wymagania - dopiero sie ich uczę). Wodę mam w termosie, zużywam około litra i więcej na jeden "wsad" .
Jesli bys poszedł w tym kierunku co ja (naturalnie nie jest to regułą), to zobaczysz, jak niewygodnie parzy się mniejsze ilości w większych czajniczkach i dzbankach. Stad moja zacheta do tego kubka z głębokim zaparzaczem - nie musi być twoim jedynym naczyniem, ale warto go mieć
Kubek jest ok, ale jeśli parzyć chcesz w nim puerh i inne herbaty z dość małymi liśćmi, bo do oolongów nie nada się (jeśli masz zamiar je pić).
Całkiem dobre też są zaparzacze do kawy tego typu http://allegro.pl/zaparzacz-nierdzewny-do-kawy-herbaty-promocja-i1493257097.html w markecie cena zaczyna się od 10zł za 0,3l, a za 0,6l 20zł (w realu widziałem takie). Ani odrobina liścia nie przedostanie Ci się do naparu.
Ale też trzeba przelewać do czegoś innego, więc to też nie rozwiązanie.
Weź albo taki kubek z głebokim sitkiem, albo dzbanek szklany z zaparzaczem. A szklany lepszy według mnie, bo lepiej można zadbać o jego czystość niż w metalowym który to trzeba porządnie szorować, aby pozbyć się nalotu.
A im więcej miejsca herbata ma na "rozłożenie" się tym lepiej.
Dlaczego kubek ma się nie nadac do oolongów?
Rozwijajac się liście wypełnią cały zaparzacz, ale wyjmujac go pozostawimy w kubku herbate a liscie w zaparzaczu. Natomiast fakt, że naparu bedzie dosyc mało - z tym, ze oolongi sa bardzo wydajne, tak wiec będzie sporo parzeń.
W czajniczku 200 ml. , tak od 3-o parzenia jasnych oolongów z Anxi mam cały czajniczek lisci i około 100 ml herbaty z tej objętosci wlewam do filizanki.
Zgodnie z zaleceniami mistrzów z Tajwanu (też mnie już złapałata maniera "mistrzowania") suche liście oolonga powinny wypełnic 1/4 do 1/3 naczynia w którym parzymy - a potem pęcznieja......
http://www.teafromtaiwan.com/Brewing_Tea
Z zaparzaczy tłokowych tez korzystałem - wygodne, ale jakoś po kilku miesiacach zacząłem czuć sie jak barbarzyńca masakrujac tłokiem te biedne listki :)
No to rozglądnę się za takimi dzbankami ze szklanymi zaparzaczami.
Ale ten kubek z zaparzaczem też by się przydał. Właśnie do tych herbat z mniejszymi liśćmi i yerba. Bo jak dzisiaj sobie zrobiłem yerba mate IQ w dzbanku i później przez sitko do kubka, to pełno paprochów mi wleciało. Przykrywka i dzbanek też całe upaćkane. Aż mi się odechciało robić kolejne zaparzania :/
Marcin polecam Ci takie coś, bardzo przystępne ceny:
http://eherbata.pl/produkt/opis/223
http://eherbata.pl/produkt/opis/642
One z reguły są do Japońskich, ale na Twoje potrzeby początkującego myślę że będą bardzo dobre i sprawdzą się wyśmienicie, lub jeszcze taki gliniany np. tylko do oolongów lub pu-erów, może nie jest to yixing ale jak na twoje początki będzie super myślę i mieści się chyba w Twoim budżecie:
http://eherbata.pl/produkt/opis/830
Dlaczego je podaję, bo myślę, że żaden zaparzacz nie da tej magii parzenia co czajniczek, do powyższej listy warto dodać jeszcze propozycje ziomiwana odnośnie czajniczka szklanego.
Natomiast opcja krzysztofa też jest super, do w miarę regularnego picia (codziennego) lub gdzieś w pracy czy na wyjeździe. Sam często używam takiego kubka jak nie mam sposobności na normalne parzenie, które zajmuje trochę czasu, i smak też jest super, może już nie taki jak sobie siedzę z 3 godzinki na przykład przy czajniczku, ale też bombowy.
Czyszczenie każdego to pikuś, po jakimś czasie robi się to automatycznie :)
Myślałem o takich dzbankach, ale jednak na początek wolałbym coś prostszego, najlepiej szklanego, tak abym widział zaparzające się liście herbaty.
Więc o takich ceramicznych, czy glinianych to pomyślę za jakiś czas.
I chyba kupię sobie ten kubek, który będzie dobry na herbaty z mniejszymi liśćmi i yerba.
A do eksperymentowania i do większych liści przydałby się szklany dzbanek. I tutaj się zastanawiam, czy pozostać na razie przy tym, który mam i używać do niego metalowego zaparzacza z tego kubka, czy kupić nowy dzbanek ze szklanym zaparzaczem. Z tym, że przy wariancie drugim trzeba już ponieść większe koszty. Jak uda mi się znaleźć taki w sklepie z drobiazgami, czy w hipermarkecie i cena nie przekroczy 30 zł to na pewno kupię.
Tutaj znalazłem taki, ale jest za drogi, za duży i zaparzacz nie sięga dna.
http://allegro.pl/wolomin-dzbanek-1-4-z-zaparzaczem-i1503664837.html
Dlaczego kubek nie nadaje się do oolongów?
To, że liście się rozwijają i zaczynają gnieść się nawzajem to jedno.
A dwa, że oolong jest według mnie czymś więcej i zasługuje na odpowiednie traktowanie i dużą ilość miejsca do zaparzenia. A taki kubas to to do senchy i innych typu chun mee.
Marcin ten który pokazałeś z allegro jest niezły, ale bardzo duży, bo aż 1,4l i dlatego też to o czym wspomniałeś czyli, że zaparzacz jest zbyt wysoko od dna dyskwalifikuje go. Przy mniejszej pojemności byłoby w porządku.
Quote from: ziomiwan on 12 March, 2011, 00:10:52 AM
Dlaczego kubek nie nadaje się do oolongów?
To, że liście się rozwijają i zaczynają gnieść się nawzajem to jedno.
A dwa, że oolong jest według mnie czymś więcej i zasługuje na odpowiednie traktowanie i dużą ilość miejsca do zaparzenia. A taki kubas to to do senchy i innych typu chun mee.
Bedę bronił tego kubka jako przydatnego do oolongów :)
(http://img09.allegroimg.pl/photos/oryginal/14/82/34/82/1482348201)
Zaparzacz w tym przypadku praktycznie wysciela naczynie chyba nawet dolegając do ścianek.
Co naturalnie nie oznacza, że inne formy (czajniczek, gaiwan ) nie sa lepsze. Ale ich wada jest koniecznośc dopasowania pojemności do ilości jednorazowo zaparzanej - przy przechodzeniu na parzenie gong fu scianki dużego czajniczka pochłaniaja bardzo ciepło (mozemy ewentualnie stawiac go na podgrzewaczu, ale przy parzeniach kilkunasto czy kilkudziesięciosekundowych....), cięzko dopasowac ilość wody do herbaty, nalewajac bezpośrednio z czajnika czy termosu , po pierwszym parzeniu połowa liści przykleja się do ścianek i trzeba po nalaniu kolejnej porcji wody machac nim starając się spłukac liscie ze ścianek.
Ponieważ praktycznie niewykonalne jest dostanie w Polsce uniwersalnych , przystępnych cenowo, czajniczków od 200 ml w dół, uważam powyższy kubek za dobrą alternatywę na wstepny okres, bo nadaje się i do parzenia większych ilosci po europejsku i w razie czego będzie przydatny przy chęci parzenia po 100 czy mniej ml, zalewajac woda do górnego poziomu lisci.
Ten kubek na początku drogi herbacianej, będzie idealny :) nawet do oolongów bo sitko rzeczywiście wypełnia kubek aż po samo dno. Jak już pisałem sam od czasu do czasu używam podobnego kubka z sitkiem (jak mam mniej czasu na parzenia lub jestem w podróży) ale jak tylko mam okazję to parze tylko w czajniczku :)
To ja teraz pociągnę temat dalej, albo może wcześniej ;) nim woda trafi do kubka lub czajniczka, potrzebny jest czajnik. Czy ktoś miał styczność z takimi elektrycznymi wynalazkami: (niektóre mają ciekawe funkcje temperatur, lub są wykonane z glinki Yixing)
http://cgi.ebay.com/V908-Temperature-Display-Digital-Water-Kettle-1L-220V-/220495318012?pt=Small_Kitchen_Appliances_US&hash=item33568b8bfc
http://cgi.ebay.com/Kamjove-KJ-10H-Induction-Cooker-Tea-220V-0-8L-1000w-/220683332405?pt=Small_Kitchen_Appliances_US&hash=item3361c06b35
http://cgi.ebay.com/LTS-Yixing-Clay-Electric-Auto-Tea-Kettle-220V-1-4L-560w-/220520269905?pt=Small_Kitchen_Appliances_US&hash=item3358084851
http://cgi.ebay.com/Temperature-Adjustable-Induction-Cooker-220V-0-6L-800w-/220334967961?pt=Small_Kitchen_Appliances_US&hash=item334cfccc99
http://cgi.ebay.com/V900-Temperature-Display-Digital-Tea-Kettle-0-9L-220V-/220495317015?pt=Small_Kitchen_Appliances_US&hash=item33568b8817
Bartosz dał mi kiedyś link do czegos takiego
http://divina-sklep.pl/czajnik-dirt-devil-royal-m9000-p78.html
Zwykłch ceramicznych, bez podtrzymywania ciepła, produkcji włoskiej lub chińskiej jest sporo w polskim internecie.
Tylko z takim do jakiego link podał Krzysztof, a w zasadzie podobnego i dużo tańszego, bo za około 40-50zł widziałem.
Bardzo ciekawa propozycja, nie trzeba martwić się o to, że może jeszcze za szybko wlewamy wodę i jest za gorąca i nie trzeba latać z termometrem.
Quote from: ziomiwan on 12 March, 2011, 16:41:53 PM
Tylko z takim do jakiego link podał Krzysztof, a w zasadzie podobnego i dużo tańszego, bo za około 40-50zł widziałem.
Bardzo ciekawa propozycja, nie trzeba martwić się o to, że może jeszcze za szybko wlewamy wodę i jest za gorąca i nie trzeba latać z termometrem.
Możesz podac jakies konkrety - bo taki tani to chętnie bym sobie kupił.
Tylko ciekawe czy to dział i na jakiej zasadzie. Czy taki czajnik podgrzewa najpierw wodę do 100 stopni i potem się schładza sama, pokazując swoją temp. na wyświetlaczu czy tylko podgrzewa wodę do np. 70 stopni.
Quote from: Lukas on 12 March, 2011, 20:15:56 PM
Tylko ciekawe czy to dział i na jakiej zasadzie. Czy taki czajnik podgrzewa najpierw wodę do 100 stopni i potem się schładza sama, pokazując swoją temp. na wyświetlaczu czy tylko podgrzewa wodę do np. 70 stopni.
Sądzę, że dogrzewa tylko do wskazanej temperatury.
Znajomi maja czajnik z regulatorem przerywającym grzanie wody (jednorazowo, bez dogrzewania) i kończy grzac przy osiagnięciu nastawionego poziomu. Taki z podgrzewaniem zapewne ponawia grzania co jakis czas az woda ponownie osiągnie wskazana temperature. Alboraczej, az płyta grzejna ją osiągnie? Napewno nie jest to idealne, jesli chodzi o równa temperature całej wody - to musiałyby jeszcze jakies turbiny tam mieszac płyn :)
Teraz na allegro na szybko znalazłem co prawda trochę droższy, bo za 69zł, ale były też tańsze właśnie za 40-40parę złociszy.
http://allegro.pl/czajnik-aquagrad-z-regulacja-temperatury-i1497894193.html
"Funkcja podtrzymywania temperatury"
Podejrzewam, że podgrzewa ją do określonej temperatury i ją utrzymuje.
Tez byłbym zainteresowany takim czajnikiem z termometrem. O ile znajdzie się taki w dobrej cenie.
Ten z allegro może nie ma zaporowej ceny, ale:
''Produkt pochodzi z wystaw sklepowych, prezentacji może posiadać delikatne ryski lub inne niewielkie skazy kosmetyczne.''
''Gwarancja 1 miesiąc''
Jakbyście znaleźli coś ciekawego, to koniecznie dajcie znać :)
Ten kubek kupię na pewno. Oolongów na razie nie piję, nawet muszę przyznać, że się nimi nie interesowałem.
Jeszcze miałem pojechać do jakichś sklepów, rozglądnąć się, ale niestety od paru dni zapalenie zatok :(
Quote from: ziomiwan on 12 March, 2011, 23:16:46 PM
Teraz na allegro na szybko znalazłem co prawda trochę droższy, bo za 69zł, ale były też tańsze właśnie za 40-40parę złociszy.
http://allegro.pl/czajnik-aquagrad-z-regulacja-temperatury-i1497894193.html
"Funkcja podtrzymywania temperatury"
Podejrzewam, że podgrzewa ją do określonej temperatury i ją utrzymuje.
O! To chyba sie zdecyduję.
Miałem właśnie kupwac "na dniach" za 30 zł z przesyłką czajnik półlitrowy, metalowy (opcja na zagotowywanie i wlanie do termosu) ale to jest ciekawsze.
Powystawowy (czyli z półek sklepowych) czy nie, ale w 100% sprawne, a jakieś małe ryski to pikuś.
Kupowałem już taki sprzęt 3x i dwa razy był on nienaruszony jak nowy, a raz miał jakieś ryski i lekko zadartą farbę, ale wszystko działa jak należy.
A płacimy ponad 50% mniej, za dokładnie to samo. A miesiąc gwarancji czy 12 to niema różnicy, przeważnie i tak sprzęt psuje się po 12miesiącach ;) .
4 dni do końca aukcji. Jak nic do tej pory nie znajdę, to chyba się skuszę.
Mam problem z wyczuciem temperatury. Zaleję Chun Mee, Bancha, czy China Sencha i wychodzi mi dobra, smaczna herbata. Liście otwierają się w całości przy drugim parzeniu. A z takim Gunpowder już mam problem. Liście otwierają się przy trzecim, mimo iż w drugim trzymałem je w wodzie przez prawie 4 min.
Miałem kupować termometr, taki jak na eherbata, co na końcu ma cytrynkę/czajnik, ale chyba lepiej dołożyć i kupić ten czajnik. Jedyny minus to taki, że nie będę mógł używać wody z kranu.
Mam jeszcze jedno pytanko. Troszkę głupie :)
Jak oglądam zdjęcia, czy filmiki z zaparzaniem herbat, to zawsze ten napar jest czyściutki a w dzbankach pływają same liście. Mi natomiast po przelaniu przez sitko do kubka wlatują 'śmiecie'. Nie wiem, czy nawet takie cieńsze sitko, jakie ma ten kubek będzie w stanie przechwycić te wszystkie obce ciała. Czy to świadczy o gorszej jakości herbaty, czy to jest normalne i herbaty z eherbata też tak mają?
Co do fusków, to też tak czasem mam, problem rozwiązuje bardzo gęsto utkane sitko i tu jest słaby punkt tych kubków, ponieważ większość przepuszcza drobny pyłek przez to że mają całkiem spore dziurki. Np ja używam takiego, przyjrzy się że tam nie ma prawa nic się przedostać przez tą istną zaporę http://cgi.ebay.com/Blue-White-Porcelain-Ceramic-Tea-Strainer-Set-/230405610010?pt=LH_DefaultDomain_0&hash=item35a53e9a1a
Jakość herbaty też ma na to wpływ, ale w mniejszym stopniu, większy wpływ ma transport i przechowywanie z uwagą, by susz nie ulegał rozkruszeniu, a druga sprawa, że to jest też proces po części naturalny u niektórych herbat, że tak już jest.
Ten czajnik bardzo ciekawie wygląda, choć ja dalej sam nie wiem czy woda nie powinna się najpierw zagotować do drugiej fazy wrzenia i się schłodzić, niż tylko podgrzać od zera do 70.
Gunpowdera chyba zaparzyłeś w za chłodnej wodzie, u mnie już przy drugim się otwierają. Ale to też sprawa indywidualna jak kto parzy, jakim stylem i jaką ilość suszu.
Taki czajnik z regulacją temperatury to bardzo fajny przedmiot. Miałem okazje używać go kilka razy - nie trzeba czekać tych 15min, aż woda przestygnie, ale mam jednak te same wątpliwości co Lukas - czy woda nie powinna się najpierw zagotować, a później stygnąć.
Jeśli chodzi o parzenie, to sądzę, że taki kubek jest bardzo praktyczny - metal nie wpływa znacząco na smak herbaty. Kiedyś miałem kubem, ale z sitkiem plastikowym - nie polecam =] kilka tygodni temu dostałem japoński czajniczek typu kyusu z czarkami z ceramiki z Hagi.Fajna sprawa =) Podobno po kilku latach użytkowania zmienia kolor. Japończycy mówią o tym 'nanabake' -siedmiokrotna zmiana. Co prawda przepuszcza pył, ale to nie szkodzi. Ewentualnie używam zapasowego metalowego filtru do ekspresu ciśnieniowego i nic nie pływa.
Gunpowdera zalej bardziej gorącą wodą ;) o tym zapomnieliśmy powiedzieć ;) .
Takie drobinki w naparze to niemal standard.
A no tak jak standard to ok :) chociaż jak patrze na te herbaty w foliach, to rzeczywiście z jednej strony mają liście a jak odwrócę to prawie mąka. Więc pewnie to też ma wpływ na te fusy.
A te szklane dzbanki ze szklanymi zaparzaczami też przepuszczają pył?
Tak myślałem, że Gunpowdera trzeba zaparzać w wyższej temperaturze, ponieważ liście są skręcone. Także przepłukałem wodą ok. 80 stopni, pierwsze parzenie ok. 75 stopni, a następne dwa co 5 stopni w górę. No, ale pewny co do temperatur nie jestem. Dlatego chciałbym sobie kupić albo czajnik z regulacją albo sam termometr herbaciany. Zastanawiam się nad tym z eherbata z czajniczkiem/cytrynką. Tylko nie wiem, czy jest dokładny i czy trzeba go zanurzać w całości. Używa(ł) ktoś takiego?
A co do tego czajnika to też mnie trochę martwi, że to tylko podgrzewa do tych temperatur. Jeśli używa się wody źródlanej to ok, ale kranówę przecież trzeba najpierw doprowadzić do wrzątku. Szukałem jakichś opinii na temat tych czajników, znalazłem coś po niemiecku i ocena była chyba 3/5. Ktoś napisał, że słabe wykonanie. W sumie za tę cenę nie można liczyć na cuda, ale jest ryzyko, że po trzech miesiącach czajnik padnie.
Po trzech miesiącach wątpię, aby padł, to prawie niemożliwe, wszystko jest konstruowane tak aby przy normalnym użytkowaniu wytrzymało te 12 miesięcy i wtedy niemal od razu padło.
80stopni to chyba dobra temperatura dla zaparzenia gunpowdera i dopiero przy 3zalaniu dałbym mu więcej.
Znalazłem na necie mniej więcej taki sam dzbanek szklany ze szklanym zaparzaczem o jakim mówiłem wcześniej http://www.smacznaherbata.pl/komplet-do-parzenia-z-herbata-zielona-o_l_355.html?q=1 37zł plus koszta przesyłki, ale do niego jeszcze 3x zielona herbata BioActive, nawet nie najgorsza, mi zdarza się ją pić po dziś dzień.
Zaletą tego dzbanka jest zaparzacz sięgający dna, oraz podgrzewacz ;)
Zestaw dobry (oczywiście poza herbatami ;) ale szkoda że taka duża pojemność.
Większość szklanych dzbanków jeśli nie w ogóle każdy nie ma sitka, choć według tego są takie, ale dziwnie to wygląda, tak czy siak cały przekrój do wyboru do koloru:
http://www.google.com/images?q=glass+teapot&hl=pl&client=firefox-a&hs=lMH&rls=org.mozilla:pl:official&prmd=ivnsr&source=lnms&tbs=isch:1&ei=2NB_TepGh7aEB_uwyZYH&sa=X&oi=mode_link&ct=mode&cd=2&ved=0CCcQ_AUoAQ&biw=1440&bih=685
Kusi mnie ten dzbanek za 37 zł :) Właściwie to 54 zł, bo jeszcze przesyłka...
Tylko zastanawia mnie to jak duże są te dziurki w tym szklanym zaparzaczu. Czy wyciągnie max z herbaty i ile fusów przez niego przejdzie.
Na razie byłem w dwóch większych sklepach i nic podobnego nie znalazłem.
Dzisiaj przyszedł kubek z zaparzaczem :)
Jakość wykonania bardzo dobra, zaparzacz metalowy z bardzo cienkim sitkiem, też dość dobrze zrobiony. Cieszę się, że w wodzie zostaje bardzo mała ilość fusów.
Niestety pierwsza herbatka mi nie wyszła. Zaparzyłem Chun Mee. Pojemność kubka to 300 ml, więc dałem 2 płaskie łyżeczki. Wody zagotowałem ok. 0,7-0,8l. Po zagotowaniu najpierw przepłukałem kubek. Po 12 min zalałem i po kolejnych 10 sekundach wylałem. Po minucie znowu zalałem i zaparzałem przez niecałe 2 min. Wyszła trochę cierpka i kolor ma ciemniejszy niż powinna. Kiedyś jak robiłem w kubku 400 ml to to była lepsza. Wtedy też dałem 2 łyżeczki, ale myślę, że wpływ na jakość miała temperatura, która mogła być nieco za wysoka.
Liście w zaparzaczu są troszkę zbite w kupkę, ale wszystkie są rozwinięte, więc chyba jest ok :) Po wyjęciu z kubka zaparzacz z liśćmi włożyłem do innego kubka i przykryłem pokrywką. Mam nadzieję, że w ten sposób wytrzymają z 5h...
He, he...chyba "wciagnelismy " wszystkie czajniki z regulacją temperatury po 69 zł :)
Własnie kupiłem ostatni :)
Marcin- to są cienkie nacięcia, które pozwolą herbacie dobrze naciągnąć i przepuszczą minimum fusów. Ale liści się nie obawiaj, nie są trujące ;) .
Ja jestem przyzwyczajony do drobinek liści przy zaparzaniu, a z lepszych gatunkowo herbat lubię sobie nawet po podjadać listki ;)
A z tych gorszych gatunkowo mogę jeść? :P Czy tylko te Gyokuro, itp.?
No to jak uważasz, że taki dzbanek to dobry zakup, to chyba się zdecyduję :) Jeszcze tylko poszukam, czy gdzieś nie ma taniej.
Lukas pisał, ze pojemność za duża. Jak dla mnie to nawet mógłby być troszkę większy, tak z 0,7l. Ale 0,5l to też dobrze. Akurat na 2 osoby/szklanki :)
Czy te dzbanki będą dobre na yerba i rooibos?
Uprzedziliście mnie z tym czajnikiem heh Czekam na jakieś opinie po zakupie :)
Nie wiem czy się nadadzą takie dzbanki na rooibosa i yerbę, jeśli kupisz to przetestujesz ;) .
Z tych gorszych liście przeważnie są twardawe i niesmaczne, gorzkie i ogólnie ble, dlatego nie polecam. Z wysokogatunkowych niemal rozpływają się w ustach i są pyszne.
500ml ale możesz wlać tylko 200ml gdyż zaparzacz jest duży i sięga prawie dna więc będzie ok.
Nie rozumiem, dlaczego tylko 200ml? Przecież część wody wleci do zaparzacza, część obok i będzie 500ml.
Ale jak tak, to już wolałbym ten
http://allegro.pl/wolomin-dzbanek-1-4-z-zaparzaczem-i1503664837.html
Ile do tego mógłbym wlać wody?
Bo chciałbym taki dzbanek, żeby można zaparzyć w nim herbatę dla 2-3 osób. Dla siebie to mam kubek, który póki co daje radę.
Jeszcze jedno pytanie: czy po zaparzeniu i wyjęciu sitka z kubka mogę te liście zamieszać łyżeczką, w celu lepszego odsączenia? Chyba nie uszkodzę herbaty?
Ja tylko jadam liście z japońskich herbat zielonych, głównie za sprawą ich mitu o zdrowiu itp. Z chińskich próbowałem, ale to nie to.
Marcin.... dlatego 200ml, że z większej ilości wody nie uzyskasz odpowiednio dobrego naparu. Chyba, że włożysz dużo herbaty i wypijesz te niemal 2-3litry herbaty na raz.
Możesz do niego wlać te 500ml jeśli chcesz zrobić herbatę dla zabicia pragnienia, aby się nią opić, ale mi chodziło o zrobienie lepszego trochę naparu pisząc o tych 200ml.
Niema sensu ugniatać liści, mieszać itp. w sitku, wystarczy otrząsnąć je z wody i odstawić do szklanki. Będą ociekać do kolejnego parzenia.
Lukas- w gruncie rzeczy to z japońskich większość jest wysokich gatunkowo (nie wszystkie, bo chińskie też są znakomite), a więc zgodzę się z Tobą. Chińskie są twardsze i nie smakują tak dobrze racja.
Quote from: ziomiwan on 17 March, 2011, 13:46:55 PM
Chińskie są twardsze i nie smakują tak dobrze racja.
właśnie o to mi chodziło ale nie mogłem znaleźć słów na to :)
Ja kiedyś też byłem opojem, ale teraz herbata musi mieć dla mnie max 200 ml z jednego zalania (zależy jeszcze od rodzaju) bo jak czasem zrobię sobie solidny kubek 350 lub 400 ml na jedno parzenie, to już mi nie smakują nawet wysokogatunkowe herbaty.
Szkoda dobrego suszu na takie ilości. Chyba, że jak wspomniałem wsypiemy go słuszną ilość, ale przecież dobra herbata kosztuje więc i szkoda pieniędzy na takie poczynanie, chyba, że mamy nadmiar gotówki ;) . Ale wtedy chłepcząc 500ml i tak nie smakujemy herbaty tylko opijamy się nią. Do takiego picia mam senche 100gram za 100zł z delikatesów.
Quote from: ziomiwan on 17 March, 2011, 14:50:12 PM
Do takiego picia mam senche 100gram za 100zł z delikatesów.
100 g za 100 PLN haha to chyba literówka, miało być 10 PLN;)
Hahaha to ładnie ;) . Oczywiście 10zł, a nie 100zł :) .
Poleciałem ;)
Aha czyli mogę tam wlać 500 ml, tylko, że wtedy będzie trochę gorsza jakościowo?
Tylko, że ja właśnie chciałbym coś do zaparzania herbaty dla 2-3 osób. A przecież z 200ml to wyjdzie po łyku :)
Co do tego zamieszania łyżeczką, to pytam, bo widziałem na filmikach na Youtube jak wlewają herbatę aż do ostatniej kropelki. Że niby to co leci na końcu jest najlepsze :) A po delikatnym podważeniu liści łyżeczką leci jeszcze troszkę herbaty. I nie wiem, czy powinno się to marnować.
Mam jedną japońską - Banchę, to później spróbuje. Chociaż ona chyba nie jest wysokiej jakości...
Marcin. Moim amatorskim zdaniem to co na końcu jest najbardziej gorzkie. Wczoraj parząc zieloną Gong Fu Cha, w "gaiwanie" zostało mi kilka kropel. Wypiłem je. Po prostu wygięło mi twarz we wszystkie strony. Pewnie doda to trochę gorzkiego smaku herbacie. Ale niech się wypowiedzą inni.
Parząc gongfucha wystarczy i nawet 200 ml dla 3 osób, ale wiadomo jakie mamy przyzwyczajenia herbaciane w Polsce (szczególnie ciekawy oszczędny sposób studencki, lanie po same brzegi by się cukier nie zmieścił ;) Marcin może zrobić co tylko chcesz i wlać gdzie chcesz, byle by cię to satysfakcjonowało i czuł się z tym dobrze, jak parzysz. Do parzenia trzeba przyjąć takie proporcje np. jedna łyżeczka na 200 ml, lub po jednej łyżeczce na każdą osobę do czajniczka plus jedną extra, wtedy na pewno smak będzie jaki trzeba.
Tak, jak wyciskamy liście to te krople mogę mieć nieciekawy smak (ale to też zależy od jakości herbaty i rodzaju), ja ich nie pijam już, ale wiem że sporo osób wyciska takie krople i dolewa do nich trochę wody by mieć jeszcze jeden extra napar. Każdy robi co lubi :)
Quote from: Marcin on 17 March, 2011, 18:33:59 PM
Aha czyli mogę tam wlać 500 ml, tylko, że wtedy będzie trochę gorsza jakościowo?
Tylko, że ja właśnie chciałbym coś do zaparzania herbaty dla 2-3 osób. A przecież z 200ml to wyjdzie po łyku :)
Co do tego zamieszania łyżeczką, to pytam, bo widziałem na filmikach na Youtube jak wlewają herbatę aż do ostatniej kropelki. Że niby to co leci na końcu jest najlepsze :)
Pamietając o tym, co pisał Lukas (najwazniejsze, żeby Tobie smakowało), trzeba pamietać, że kolejne parzenia maja różniace się smaki - stad warto nawet dla gości postarac się o kilka rozlań mniejszych "jednostkowo", chyba naturalnie, że przeszkadzałoby to w innych czynnosciach (wspólna praca, nauka, czy np. ogladanie filmu) i chcemy dac każdemu w rękę kubek i zająć się czyms innym.
Przy okazji tego, co leci na końcu, istotne jest, aby każdy dostał napar i z poczatku i z końca rozlewania, poniewaz sa rózne stęzenia w wylewanym "strumieniu" - stad albo nalewamy po trochu i wracamy do poczatkowej filizanki, albo całośc wlewany do dzbanka "pośredniego" i wtedy juz mamy jednolity napój.
O tak Krzysztof mądrze prawi!
Parząc gong-fu trzeba pamiętać o tym jeśli parzymy dla dwóch i więcej osób.
Inaczej każdy dostanie co innego.
Marcin- możesz wlać ile Ci się marzy nic się nie stanie. Nie gorsza jakościowo, ale słabsza, choć w przypadku tych herbat które masz większych różnic nie odczujesz więc póki co możesz lać ile wlezie byleby smakowało ;) .
Własne preferencje smakowe są najważniejsze! Tobie musi smakować, nie nam! :)
Hmmm. Ja parzę codziennie dla 2 osób. Dla mnie i dla szwagierki która podziela moją pasje, a nawet troszkę finansuje. Parze Gong Fu i zalewam 8x100 by różnice między naszymi naparami były jak najmniejsze. A z resztą zawsze damy sobie skosztować "własnej" porcji. No ale gdy już to nie będzie szwagierka a w waszych przypadkach wasza kobieta czy goście...tak już nie wypada.
Odnośnie tego dzbanka pośredniego to zwie się on przeważnie cha hai - i większość gotowych zestawów do gongfu go posiada - jest tak samo ważny jak cha pan czyli tacka (stolik) do śmiałego parzenia (z dziurkami odprowadzającymi wodę np. do korytka umieszczonego na dole stolika).
Cha hai właśnie czyli ów dzbanek pośredni, służy właśnie temu aby wyrównać poziomy mocy zaparzonego naparu - tak aby każdy mógł pić to samo.
Czasami można spotkać to określenie dzbanka jako cha zhong, jednak jest to mniej znane określenie - bardziej na Tajwanie stosowane i bardziej oficjalne.
Hehe kupiłem sobie ten czajnik z regulacją - Aquagrad M9000 za uwaga... 26.1 zł + 22 zł przesyłka kurierska.
Znalazłem ten czajnik na licytacji i tak sobie zalicytowałem, myśląc, że nie wygram. A tu niespodzianka :)
Czajnik niby Refurbished, miesiąc gwarancji. Ale patrząc na jego wygląd to chyba długo mi nie posłuży...
Ma go już ktoś?
Aha i dzięki za polecenie mi tego kubeczka :) Sprawuje się świetnie. Zielone herbaty ładnie się zaparzają. A wczoraj zrobiłem sobie yerba i żadnych fusów nie było.
Mariusz dzięki za uświadmienie nazwy ;) . Nawet nie widziałem, że ten pośredni dzbanek ma swoją nazwę.
Zanim zacząłem zabawę z gong-fu zastanawiałem się oglądając filmik prezentujące tę metodę zaparzania po co im ta tacka pod spodem? Czyżby dla dekoracji? ;)
Jak zacząłem tak parzyć to zrozumiałem po co haha.
Swoją drogą, otrzymujesz Mariuszu moje wiadomości prywatne?
To i ja w końcu znalazłem czajnik dla siebie :) RUSSELL HOBBS 15066
http://www.russellhobbs.co.uk/russell-hobbs-products/kettles/brushed-stainless-steel-kettles/therma-select-kettle-15066.html
Zdecydowałem się na taki, bo łatwiej z gwarancją będzie, tylko podjechać, a nie słać do chin jak w przypadku tych co podałem wcześniej. No i ma tą regulacje temperatur, a o to się rozchodzi przecież.
Kupiłem sobie te szklane pojemniczki. Właśnie je wymyłem, wyparzyłem i się suszą.
Pierwsza sprawa to taka, czy zanim wsypię do nich herbaty, to one maja być absolutnie suche? Pod nakrętką mają plastikową, czy silikonową uszczelkę i w niej jest taka malutka dziurka, do której wlało się trochę wody. Już większość wyleciała, ale czy będzie jakiś problem dla herbaty jak zostanie tam kropelka albo para, czy coś takiego na tej uszczelce?
Druga sprawa, to taka, że do suszenia rozłożyłem je na czystym ręczniku i teraz troszkę przeszły zapachem. Czy to też może być problemem, czy nic się z herbatą nie stanie?
MUSZĄ być całkowicie suche gdyż inaczej herbata zawilgotnieje, a przez to może nawet spleśnieć.
Ten zapach to pewnie od płynu do płukania od ręcznika tak? Odstaw je na noc niech wyschną i zapach się ulotni.
Ale koniecznie całkiem suche muszą być słoiczki.
Dzięki :) Już wszystko gotowe, herbatki przesypane do słoiczków i wreszcie jestem o nie spokojny :)
Przyszedł mi ten czajnik elektryczny Aquagrad.
Mam odnośnie niego i wody kilka pytań. Może będziecie znać odpowiedzi :)
1. Czy wodę z kranu trzeba koniecznie zagotowywać do 100 stopni? Czy może to być np. 90 stopni?
2. Czy wodę można kilkakrotnie podgrzewać i herbata na tym nie ucierpi?
Ten czajnik ma funkcję podtrzymywania temperatury. Więc podgrzewam temp. np. do 80 stopni (w przypadku wody źródlanej) lub zagotowuję w 100 stopniach (w przypadku wody z kranu) i ustawiam podtrzymywanie temp. np. na 75 stopni. Czajnik automatycznie podgrzewa do wyznaczonej temperatury w momencie, gdy temperatura spada prawdopodobnie o 5 stopni. Fajna sprawa, tylko, czy tak można robić?
3. 1 litr wody zagotowanej do wrzątku ochładzał się do temperatury 75-80 stopni 20 min. Czy to normalne, że to tak długo trwa? Chyba, że mi się coś pomyliło. Jutro jeszcze raz sprawdzę. Albo czajnik źle liczy...
Długo? 300ml do 75 stopni spada 15 minut.
Co do pytania nr 1. Wg mnie trzeba. Woda do parzenia herbaty powinna pochodzić z "białego wrzenia". A takowego raczej w 90 stopniach nie osiągniemy.
Co do wody to informację mam z najlepszego myślę źródła, a mianowicie od Pań z morza herbaty które to napisały, że należy wodę zagotować, a później poczekać aż przestygnie.
Podgrzewana może być, herbata na tym nie ucierpi.
Źródlaną też trzeba zagotować?
No to jak można podgrzewać to super :) Już myślałem, że to będzie taki problem jak z powtórnym zagotowaniem, czyli woda może się odtlenić. Więc rozumiem, ze mogę ją nawet 5 razy podgrzewać i będzie taka sama, tak? Nawet jakby spadła do 30 stopni, to do 85, czy 90 stopni mogę podgrzać?
Dzisiaj zrobiłem testy czajnika na 0,7l wody. Ustawiłem na podtrzymywanie do 75 stopni i czajnik zaczął podgrzewać po 21,5 min. Czyli prawdopodobnie po 21,5 min osiągnęła 70 stopni. Więc chyba jest ok. Choć spodziewałem się, że to będzie krócej trwało. Na stronie eherbaty jest info, że:
QuoteWoda w 3-4 min po zagotowaniu osiąga 90°C , w 12-14 min spada do 75°C
Tak też robiłem w normalnym czajniku. Zagotowywałem 0,7-1 litr wody i czekałem jakieś 15 min, aby uzyskać 70-75 stopni.
Z tym, że w tej informacji nie ma podanej temperatury i pewnie to dotyczy 1 szklanki, czyli, tak jak piszesz tanhayi, 250-300 ml. Wychodzi na to, że wcześniej zaparzałem herbatę w temp. ok. 10 stopni wyższej...
Chyba sobie jeszcze kupię termometr herbaciany, żeby mieć pewność :) Jak ktoś ma jakiś i jest zadowolony, to będę wdzięczny za poradę :)
Marcin. Na stygnięcie temperatury, ma wpływ...wszystko. Grubość naczynia, materiał z którego naczynie jest wykonane, temperatura otoczenia, wielkość powierzchni naczynia. Dużo rzeczy, czas ten może się znacznie wydłużać i znacznie skracać.
Przyjmijmy taką absurdalną sytuację, iż mamy formę wykonaną z drewna. Ma ona powierzchnie 30x30cm. I wlejemy do niej naszą wrzącą wodę. Wystygnie ona dużo szybciej niż w garnku wykonanym z aluminium o średnicy powiedzmy 6cm.
Tak żeby lepiej zrozumieć;)
na pewno nie polecam tego:
http://allegro.pl/termometr-do-herbaty-herbata-nie-tylko-yerba-pzh-i1525294280.html
mega badziew, a patrząc na cenę to zbrodnia za wciskanie takiego szajsu, termometr ten ma własny świat, wartości temperatur są z księżyca, może dobry to on jest, ale dla pinokia, jak odpisałem producentowi kiedy otrzymałem 3 egzemplarz, który także nie wiedział co się dziej w czajniku, a fakt o tym że rozleciał mi się w rękach dwa razy już przemilczę. I dlatego zraziłem się do termometrów i polegam na własnych odczuciach wyrobionych przez praktykę. Teraz testuje czajnik http://www.amazon.co.uk/Russell-Temperature-Control-Concealed-Element/dp/B002FB5J0I póki co rewelacja, wskaźnik temperatur idealny.
A miałem właśnie taki kupować http://allegro.pl/termometr-kuchenny-10-c-do-100-c-i1461386283.html cena co prawda dużo niższa niż tego co pokazałeś, ale nie zmienia to faktu, że to to samo badziewie albo i gorsze.
To będę musiał poszukać innego ;) .
A ten z eherbata?
http://eherbata.pl/produkt/opis/549
w komentarzach widzę, że zdania podzielone...
Jeszcze chciałem zapytać o jakieś tanie i dobre herbatki ekspresowe w saszetkach. Wiem, że super to nie jest, ale czasem mam ochotę zaparzyć coś na szybko, do pracy, czy w podróży też by się przydały.
Możecie coś polecić? Ale głównie z czarnej, bo zieloną to jakaś słabo widzę w tych małych saszetkach.
Do tej pory piłem Lipton i Saga.
Saga, Lipton, Dilmah, Tetley, Oskar, Ahmad, Irving. Jest w ogóle jakaś różnica między nimi?
Czy może lepszym rozwiązaniem byłby zakup sypanej i do tego filtry do herbaty?
Sugerowałbym nie patrzec na firmę, a na rodzaj torebek.
Torebki trójkątne, z przezroczystej "gazy" mają chyba najlepszą zawartośc .
Ja swoje przygody herbaciane zacząłem od kupienia w Biedronce czy Lidlu zielonej lekko aromatyzowanej herbaty w takich torebeczkach.
Ten termometr z eherbaty właśnie mi się nie widzi, ale sprawdzać się może dobrze.
Dilmah są takie sobie, ale ujdą, irving podobne jakościowo do Dilmah.
Twinings mi smakują nawet. Ahmad też nie najgorsze, do tego wyższej jakości Newby.
Ale bierz to co smakuje (tylko nie lipton zmiotki albo zmiotki zmiotek jakimi jest saga). W biedronce widziałem ostatnio herbatę czarną ładnie zapakowaną, a do tego w super torebkach piramidkach z jakiegoś materiału. Przjedź sie i zobacz kosztuje chyba 5zł za pudełko. Podejrzewam, że będzie dobra, bo listki wiele obiecywały.
Gdzieś pisaliśmy o herbacie z ekspersu ;)
http://allegro.pl/tassimo-herbata-zielona-z-mieta-8discs-f-vat-am-m-i1523974470.html proszę haha.
Odnośnie termometru się wtrącę tylko...
Nie ma idealnego termometru do parzenia herbaty. Ten który my mamy w ofercie jest jednak podstawowy na początek, choć jego wykonanie pozostawia sporo do życzenia. Zalecam taki termometr umieścić w plastikowym pudełeczku (typu śniadaniówka itp) aby zniwelować ryzyko uszkodzenia podczas używania.
Posiadam osobiście też inny termometr - firmy bioterm - http://biowin.pl/?bio=2&str=4&grupa=1&podgrupa=565&produkt=568&session=4271ace6891673c474c08bac195. Sprawdza się jeśli chcę zrobić naprawdę dokładne pomiary. Problemem jest jednak u niego powolność uzyskania temperatury optymalnej. Trzeba odczekać co najmniej 30-40 sekund aby się rozpędził.
Dzięki za porady :)
To wiem, że Lipton i Sagi unikać. Rozglądnę się, za którąś przez was wymienionych. Najlepiej jakby się trafiła jakaś w puszce. Wiem, że Lipton na pewno ma takie herbatki w puszcze, bo w jednej właśnie trzymam pu erh :P No, ale jak nie polecacie...
Co do termometru to albo wezmę ten z eherbata albo taki http://www.yerbamarket.com/data/gfx/pictures/large/5/8/85_2.jpg
Znalazłem dużo opinii na temat tych termometrów i oba są raczej polecane, zwłaszcza jak na początek. Ważne, żeby podziałał przez miesiąc to sobie porobię testy, tak abym później mógł się posługiwać bez niego :)
Jeszcze chciałbym wrócić do tych szklanych dzbanków, bo cały czas chodzą mi po głowie. Waham się między dwoma:
http://www.takakuchnia.pl/152-dzbanek-14-z-podgrzewaczem-wolomin-termisil-.html
http://www.smacznaherbata.pl/komplet-do-parzenia-z-herbata-zielona-o_l_111_355.html
Pierwszy ma 1,4l, drugi 0,5l i fajniejszy podgrzewacz.
Ale lepiej brać ten mniejszy, tak? Bo wcześniej pisaliście, że nie warto parzyć herbaty w tak wielkich dzbankach...
Szkoda, że nie ma nic pośredniego, takich 0,7-1,0l, bo przyznam szczerze, że zaczyna mnie trochę męczyć to ciągłe zaparzanie/podgrzewanie wody i następnie zaparzanie herbaty i chciałbym sobie zaparzyć od razu większa ilość i pozostawić na podgrzewaczu. Ewentualnie jakby przyszli goście, to na 3-4 kubki po 250 ml 0,5l to trochę mało. A każdemu z osobna parzyć herbatę to też nie w porządku. Chociaż w sumie jest na to sposób i tym samym po części odpowiadam sobie na pytanie - picie herbaty w mniejszych naczyniach :)
Ale generalnie to polecacie taki szklany dzbanek z zaparzaczem i podgrzewaczem?
Zdecydowanie ten drugi.
Zawsze możesz nalewać gościom herbatę do jakiś filiżanek ;) będzie ładnie wyglądać, a i lepiej będzie pić.
Ja parząc gongfu cha mam teraz wodę w termosie i tylko zalewam sobie herbatę, bez latania do czajnika ;) .
Newby ma w puszkach, ale kosztują one około 15-25zł więc nie wiem czy będziesz się kosztować na nią.
Dobrze Mariusz. Trochę mi niewygodnie zadawać Tobie takie pytania. Ale, czy ten wasz termometr dobrze mierzy? Wykonanie akurat mi by różnicy nie sprawiało. Kupiłbym go, w 1/2 dni porobił doświadczenia. Ile wody jak długo stygnie. A później by leżał. Więc bardziej zależałoby mi na informacji o dokładności pomiarów.
Mam nadzieję, że Mariusz nie będzie miał pretensji :) Chodzi tylko o opinie.
http://www.yerbamarket.com/product-pol-558-Termometr-Herbaciany.html
http://www.yerbamarket.com/product-pol-43-Termometr-Herbaciany-2.html
Do czajnika to pewnie będzie problem go włożyć, ale ja prawdopodobnie będę przelewał od razu wodę do kubka i dopiero mierzył temp.
No to w takim razie chyba się zdecyduję na ten 0,5l z zaparzaczem i podgrzewaczem.
Tylko, czy ten podgrzewacz to przydatna rzecz? W jakiej temp. on może utrzymywać temperaturę?
Chyba, że zamówić taki dzbanek, tylko z filiżankami zamiast herbatek? Co o nich myślicie?
http://www.smacznaherbata.pl/komplet-do-parzenia-herbaty-nr.2-o_l_110_359.html
http://www.smacznaherbata.pl/komplet-do-parzenia-herbaty-nr.1-o_l_110_358.html
Aha i jeszcze jedna sprawa. Myślałem o tym, czy by przy okazji nie kupić takich filtrów papierowych
http://eherbata.pl/produkt/opis/450
Miałbym na jakieś wyjazdy, czy do pracy. Dobra jest taka rzecz?
Filiżanki jak filiżanki, jeśli Ci się podobają to pewnie, że bierz.
Czy filtr papierowy to dobra rzecz? Genialna!
Lepsze to niż kupowanie herbat w torebkach, wsypiesz swoją porcję herbaty i gotowe, gdziekolwiek jesteś masz pyszną i bezlistną herbatę w kubku.
Naprawdę polecam.
No to lista zakupów powiększa się o filtry papierowe :)
Rozumiem, że mogę je używać praktycznie do wszystkiego i na wiele parzeń, a jakość zawsze będzie bardzo dobra?
Tylko są 3 rozmiary a różnice w cenie niewielkie. Ale chyba najlepiej brać te największe, tak? Bo wydaje mi się, że mogą być uniwersalne i czy to będę robił dla kilku osób, czy na 1 kubek to będzie ok. No i więcej miejsca na rozwinięcie liści. A chyba nie są aż tak duże, że wyjdą poza kubek.
Dzięki ;)
Quote from: tanhayi on 29 March, 2011, 21:12:35 PM
Dobrze Mariusz. Trochę mi niewygodnie zadawać Tobie takie pytania. Ale, czy ten wasz termometr dobrze mierzy? Wykonanie akurat mi by różnicy nie sprawiało. Kupiłbym go, w 1/2 dni porobił doświadczenia. Ile wody jak długo stygnie. A później by leżał. Więc bardziej zależałoby mi na informacji o dokładności pomiarów.
Skala dokładności pomiarów nie jest powalająca, tolerancja jest w tego typu termometrach maksymalnie do 4-5 stopni. Ale to i tak dobra tolerancja biorąc pod uwagę pewien termometr którego Lukas również nie poleca, gdzie różnica była 20 stopni...
Termometr z biotermu który zapodałem - ma tolerancję 1 stopnia.
Nie wątpię że termometr który posiadasz jest bardzo dobry. Ale wyświetlacz trochę kosztuje. To może ten? 3 razy tańszy a tolerancja około 2 stopni.
http://biowin.pl/?bio=2&lang=pol&str=4&grupa=1&podgrupa=565&produkt=1257&session=4271ace6891673c474c08bac195
Ten mógłby być lepszy. Tylko z opinii wyczytałem, że trzeba go zanurzyć w wodzie co najmniej do połowy.
Pisze iż czujka jest na wysokości 5cm. Więc to żaden problem, bo woda w garnuszku w którym ją gotuję ma co najmniej z 8/9 cm. ;))
Przyczepię się, ale muszę.
Nie mówi się "pisze" ale "jest napisane". Słowo "pisze" oznacza czas teraźniejszy, że coś jest w tej chwili pisane np. dokument, książka.
Jeśli mówimy o czymś co już jest zapisane to używamy słów "jest napisane".
Co do termometru to jeśli o tym pisał Mariusz to troszkę trwa zanim pokaże Ci temperaturę.
Quote from: tanhayi on 31 March, 2011, 14:47:23 PM
Nie wątpię że termometr który posiadasz jest bardzo dobry. Ale wyświetlacz trochę kosztuje. To może ten? 3 razy tańszy a tolerancja około 2 stopni.
http://biowin.pl/?bio=2&lang=pol&str=4&grupa=1&podgrupa=565&produkt=1257&session=4271ace6891673c474c08bac195
To jest chyba (Lukas popraw mnie jakby coś, gdyż ja go 2 lata temu miałem w ręce i wyrzuciłem) właśnie taki, którego felerność jest zmorą z którą sobie producent nie mógł poradzić. Dużo wypuszczonych modeli tego termometru przy wrzątku pokazywało 70-80 stopni...
Wracam po krótkiej przerwie :)
Tydzień temu dostałem taki termometr jak jest na eherbata (z czajniczkiem na końcu). Kupiony w hipermarkecie za 'grosze'.
Zrobiłem małe testy i wydaje mi się, że pokazuje temperaturę w miarę dokładnie. Porównywałem z tym czajnikiem bezprzewodowym, który sobie wcześniej sprawiłem. Po zagotowaniu wody czy to do 70 stopni, czy 90 stopni, termometr pokazuje taką samą temperaturę jak czajnik :) Co więcej robi to bardzo szybko i wystarczy włożyć samą końcówkę. Ja go wkładam tak, aby końcówka była na środku naczynia. Termometr nie może się stykać z naczyniem, bo wtedy nie mierzy dokładnie - temperatura spada. Ale to w sumie normalne. Także ja ten termometr polecam. Za taką cenę warto :)
Jutro prawdopodobnie kupię ten dzbaneczek szklany z podgrzewaczem, bo coś ostatnio zapominam o herbacie w kubku i piję zimną :/
I kusi mnie jeszcze herbata czarna. Niedawno kupiłem herbatę, którą reklamuje nasz najlepszy skoczek - Earl Grey z bergamotką. Nawet dobra, ale herbata w saszetkach to nie to, czego szukam. Wolę sypaną + filtry papierowe.
Właśnie przeglądam ofertę na eherbata, ale nie mogę się zdecydować. Jak ktoś pija czarną herbatę i może coś polecić, to będę wdzięczny ;)
Ma to być herbata po śniadaniu, ale nie bardzo mocna, dobra w smaku, lepsza od saszetkowych Liptonów, zdrowa i nie droga :) Myślałem nad Ceylon Earl Grey lub Yunnan Złoty. Dobry by to był wybór?
Właśnie to chciałem zrobić, polecić Ci złotego Yunnana. Taki klasyk wg mnie, bardzo dobry. A do tego może coś innego, np coś ze Sri Lanki...a może Nepal?
Ja ostatnio dowiedziałem się dzięki innemu forum, że czarne herbaty z Nepalu są wyśmienite. Sam mam na nie chrapkę.
No to na początek zdecyduję się na tego Yunnana Złotego.
A miał ktoś okazję pić Ceylon Earl Grey? Bo z tych marketowych w saszetkach bardzo mi smakuje Earl Grey z bergamotką.
A o herbatach z Nepalu i Sri Lanki wcześniej nie myślałem, ale jak chwalicie to też wypadałoby spróbować.
A co konkretnie polecacie?
Na eherbata znalazłem takie
http://eherbata.pl/produkt/opis/445
http://eherbata.pl/produkt/opis/96
Moją propozycją będzie zdecydowanie Nuwara Eliyr(Nur Elia). Przepiękna plantacja położona na wysokości 1889 metrów n.p.m., u stóp najwyższego szczytu wyspy Piduratalagala(2524 metry n.p.m.). Ma ona swój indywidualny smak, co może wynikać z tego że dnie są tam ciepłe a noce zimne, co może wg mnie pozytywnie wpływać na smak tej herbaty.
Do tego polecę herbatę Uva, która rośnie na plantacjach położonych na wysokości około 1645 metrów. Więc jak na tamte warunki są to herbaty wysokogórskie.
A do tego mogę polecić zwykłe Flowery Orange Pekoe. Czyli wg standardów indyjskich herbatę do dziennego picia, gdy nie mamy czasu na chwilę zadumy nad aromatem. Zawiera ona długie liściem, zdrewniałe z otworami.
Mało w niej tipsów.
Warto poczytać sobie o oznaczeniach herbaty.
W kraju środka, najlepszy gatunek to FOP czyli Flowery Orange Pekoe. Klasa niżej to Orange Pekoe.
W Kenii najwyższym oznaczeniem jest GFOP "Golden Flowery Orange Pekoe"
Jeśli chodzi o herbaty indyjskie i cejlońskie - to mają zróżnicowaną bardzo hierarchie. Najlepsza herbata będzie oznaczona SFTGFOP1, "Special Fine Tippy Golden Flowey Orange Pekoe 1", albo FTGFOP "Fine Tippy Golden Flowey Orange Pekoe". Herbaty te pochodzą przeważnie z Darjeeling, kiedyś także z Assam. Klasa niżej to TGFOP1 i TGFOP - są to dalej wysokogatunkowe herbaty. GFOP1 i niżej, praktycznie się już ich tam nie produkuje.
Istnieje jeszcze oznaczenie SFTGFBOP - "Special Finest Tippy Golden Flowery Broken Orange Pekoe". Czyli najlepsza herbata produkowana z liści łamanych. Stąd przedrostek Broken jak się domyślacie;p
Niżej oczywiście odejmujemy literki z lewej aż do BOP, kolejna klasa to BP czyli "Broken Pekoe" a jeszcze niżej jest BPS "Broken Pekoe Souchong".
Nazwa Pekoe wzięła się od "Bai Hao: lub "Pak-Ho" - czyli "biały czubek"
Na koniec anegdotka;p Pewnego angielskiego dżentelmena poproszono o rozszyfrowanie skrótu FTGFOP. Po chwile namysłu odopwiedział "Far Too Good For Ordinary People" ;))
Miłej degustacji.
Muszę przyznać, że nie wiedziałem co oznaczają oznaczenia dla herbat czarnych.
Dzięki Twojemu postowi będę już wiedział ;) Dzięki również ;)
Ok, no to zapisałem sobie:
Yunnan Złoty
Nuwara Eliyr
Uva - tego chyba nie ma na eherbata
Wielkie dzięki za te oznaczenia, na pewno się przyda :)