pu erh

Started by bas, 12 August, 2009, 14:41:10 PM

Previous topic - Next topic

Lukas

Także o tym myślałem, za 30 lat lub 40 będzie to niezwykłe przeżycie, delektować się taką herbatką lub ją sprzedać z dużym zyskiem.

Ja myślę że szafka w suchym  miejscu powinna wystarczyć.

Ja podobnie robię z winami, za każdym razem jak gdzieś jestem za granicą w ciepłych regionach, to kupuj lokalne wino, ze 2 lub 3 butelki, nie najtańsze oczywiście przynajmniej za 30 Euro jedna, i trzymać będę przez 30 lub 40 lat, jedną wypiję, drugą sprzedam a trzecia zostawię na pamiątkę.

Tymah

Hmm, myślę, że suche miejsce to akurat nie jest najlepszy pomysł - z tego com czytał wynika, że pu-erh dojrzewa dobrze w ciepłych i dość wilgotnych warunkach. Stąd też moje pytanie - zastanawiałem się, czy można by ewentualnie jakoś "zwilgotnić" miejscowo powietrze, np. wstawiając do szafki z pu-erhem naczynia z wodą, albo nawet "ciastko" w jakiś sposób nad wodą zawiesić. W miejscu suchym dojrzewałby, jak mniemam, zbyt wolno.

Lukas

To znak że muszę dokończyć lekturę Pochlebkina, którą przerwałem w trakcie :)

mariusz

Nie martw się, jak też coś nie mogę skończyć..

Co do warunków, to są one dosyć trudne do odtworzenia w naszym klimacie.

Przede wszystkim nie można ot tak sobie zamknąć puera w szafce i stworzyć z niego kompost... (a do tego powinno byłoby to prowadzić). Należałoby utrzymywać stałą wilgotność (od 60 nawet do 85 %) , co jest trudne do odtworzenia w warunkach domowych przez stały czas. Z kolei nawet uzyskanie dobrej wilgotności przy braku odpowiedniej wentylacji stałej, może doprowadzić do szybkiego wytworzenia pleśni i nieprzyjemnych zapachów herbaty (stęchlizny itp).

Ważna też byłaby stała temperatura, odpowiednio wysoka. Zmienność temperatur powoduje że cały proces się nie powiedzie, niska temperatura spowalnia go, zbyt wysoka może doprowadzić do uszkodzenia produktu.

tomasz

Temat "obchodzenia" się z puerh'ami bardzo mnie zainteresował, dlatego chciałbym prosić WAS o potwierdzenie, czy dobrze rozumiem tą kwestie, jeśli tak być może będzie to małym podsumowaniem.

-pewne puerh'y nazywane są raw, a drugie cooked(ewentualnie ripened),czyli poddane procesowi "starzenia" wspomnianemu w tym temacie wcześniej, polega on na ...?(jakiś rodzaj fermentacji w podwyższonej temperaturrze i wilgotności??)
-mówi się także, że jeden puerh jest "zielony", a drugi "czerwony"

Wynika z tego, że puerh raw jest "zielony", a tzw. cooked jest "czerwony", czyli jest to tak, że generalnie każdy puerh nie poddany procesowi "starzenia" tzw. ripening jest "bardziej zbliżony do herbaty zielonej"(nie jest ciemnego koloru i ziemistego smaku), a charakterystyczny ziemisty,  czerwony,  ciemny napar uzyskujemy dopiero z puerh'a ripened, lub z bardzo długo "leżakującego" puerh'a raw, który to właśnie dłuuugi okres "dojrzewania" mniej naturalnie zastępowany jest przez tzw. ripening. (CZY TO PRAWDA?)

Idąc dalej możemy powiedzieć, że taki raw puerh jest to jakby odmiana herbaty zielonej, gdyż oba puerh'y ripened i raw są wytwarzane z tzw. máochá, (a mostly unoxidized green tea processed from a "large leaf" of Camellia sinensis), która może być poddana procesowi postarzania, lub nie i bezpośrednio z niej powstanie puerh raw.

I Tu niestety już zaczynam się gubić i gubić rozeznanie pomiędzy herbatą zieloną, a puerh'em raw. Gdzie "są w tym wszystkim" procesy fermentacji (częściowej), czy może owa máochá jest już lekko sfermentowana i to odróżnia ją od herbat 100% zielonych, które jak mi raczej wiadomo nie są fermentowane.

Niestety nie wiem, czy te informacje są chociaż po części prawdziwe, zaznaczam, że to tylko moje rozumienie i proszę WAS o wyjaśnienie poruszonych przeze mnie kwestii.

shinmai

Nie jestem specem od pu-erów, ale dla mnie rzecz przedstawia się dość podobnie. Pu-erh może być sheng - 生 (surowy, nieprzetworzony, świeży, ang. raw) albo shou/shu - 熟 (dojrzały, ang. cooked). Dojrzewanie polega na fermentacji nieenzymatycznej, w odpowiednich warunkach (różne mikroorganizmy uwielbiają podwyższoną temperaturę i wilgoć, o czym już wspominano w tym wątku), enzymy natomiast zabija się wcześniej, podobnie jak w przypadku chińskich herbat zielonych, poprzez precyzyjne ugniatanie i podgrzewanie liści w woku. Jako że naturalne dojrzewanie czy leżakowanie jest procesem powolnym i trwa latami, opracowano w latach 70. metodę zwaną wodui - 渥堆, która go imituje i jednocześnie znacznie przyśpiesza - usypuje się herbaciane kopce i w kontrolowany sposób namacza. Efekty takiej sztucznej i zintensyfikowanej fermentacji widać już po paru miesiącach. Najwyżej ceni się, oczywiście, pu-era, któremu pozwolono spokojnie się "zestarzeć" ;) i żeby nie było wątpliwości, czy kupujemy/pijemy "oryginał", czy "imitację", nazwa shou zarezerwowana jest praktycznie, z tego co się orientuję, dla tych pu-erów, które przeszły wodui, "oryginały" określa się po ang. mianem "aged raw pu-erh". Niemniej, chętnie pija się też "młodą" wersję surową (i myślę, że niemałym zaskoczeniem dla osób poznających kolejne rodzaje herbat jest właśnie fakt, że normalnie sprzedaje się i pije różne odmiany pu-era niefermentowanego). W luźnej, nieprasowanej postaci nazywa się to, jak piszesz, maocha - 毛茶. Napar z takich liści jest jasny i bez wątpienia bliższy zielonej herbacie niż odmiana "ciemna", ale wydaje mi się, że lepiej pozostać przy oryginalnym nazewnictwie i nie mówić nawet o "zielonym pu-erze" tylko sheng. Teoretycznie, czysto technicznie rzecz ujmując, młody, świeży pu-erh jest chyba herbatą zieloną, tyle że powstałą z krzewu o innym przeznaczeniu. Ewentualna fermentacja, jaka zachodzi podczas przetwarzania liści, np. więdnięcia, jeszcze przed wrzuceniem ich do woków, jest znikoma i maocha nie powinna różnić się pod tym względem od tradycyjnych chińskich zielonych. Łatwiej za to sklasyfikować shou pu-erh - jako herbatę czarną (tzn. w chińskiej terminologii, u nas przyjęło się określenie "czerwona"), chociaż i tu ponoć niektórzy spierają się, czy nie stworzyć osobnej kategorii dla pu-erów z Yunnanu, po to, by odróżnić je od innych herbat postfermentowanych...

Tymah

Pierwszy raz kupiłem ciemne pu-erhy sprasowane w "ciastka". W związku z tym mam dwa pytania - czy trzeba rozbić ciastka tak mocno, żeby pozostały same pojedyncze liście, czy można też zaparzać malutkie bloczki złożone z kilku listków?

Druga rzecz - po rozbiciu jednego z ciastek okazało się, że obfituje ono w żółty/złoty pył - czy to jest normalne w ciastkach? W innym już tak mi się nie zdarzyło!

tripod



CZY KTOŚ WIE GDZIE TAKIEGO BIAŁEGO PU-ERH'A MOŻNA NABYĆ?


Quote from: Tymah on 11 September, 2009, 17:39:32 PM
Piłem białego pu-erha dwa razy. Fantastyczny. I wizualnie, jako susz, i smakowo/zapachowo.

Klasyczne pu-erhy również, od czasu do czasu, lubię. Delektować się nimi zbyt często nie potrafię, ale 2-3 razy na miesiąc ten ziemisty smak bardzo lubię. Wielu pu-erhów jak dotąd nie piłem (bodajże cztery, z czego jeden no-name), najbardziej smakował mi kupiony w e-herbacie Pu-Erh 13 lat.

tripod



CZY KTOŚ WIE GDZIE TAKIEGO DZIKIEGO PU-ERH'A MOŻNA NABYĆ?

Quote from: mariusz on 26 August, 2009, 17:03:45 PM
Dziki Puerh, (yesheng) którego mieliście okazję próbować jest niebywałym rarytasem i majstersztykiem. Nie ma jednak prawie nic wspólnego z Pu erhami które znamy, dlatego że nie smakuje i nie wygląda jak one. Stąd zamiast posmaku starej klasztornej biblioteki, czuć w nim podobieństwo do najbardziej wykwintnych białych herbat. Liść, pochodzący bowiem ze starych i dzikich drzew Pu erowych, nie jest poddany żadnej fermentacji.

tripod

CZY KTOŚ WIE GDZIE TAKIEGO ZIELONEGO PU-ERH'A  YA BAO MOŻNA NABYĆ?

{quote author=Tymah link=topic=12.msg480#msg480 date=1264887785]
Jakiś czas temu zakupiłem zielonego pu-erha Ya Bao. Liście ma ogromnie podobne do tych, jakie miał dziki pu-erh sprzedawany w Czarce, podobnie aromat suszu... Jednak smak już zdecydowanie inny, są co prawda jakieś wspólne nuty, jednak Ya Bao jest - moim zdaniem - zdecydowanie gorszy. Zastanawia mnie skąd w Czarce wzięła się tak niesamowita herbata, czy jeszcze kiedyś będzie, a jeżeli nie - to czy można zdobyć ją choć w jakimś zagranicznym sklepie? Niestety, owe Ya Bao mimo wielkiego podobieństwa zdecydowanie nie ma tej pełni, co dziki pu-erh z Czarki...
[/quote]

Lukas

W eherbacie oczywiście :)
btw. polecam naprawdę rarytas :)

krzysztofsf

Eherbata ma chyba najwiekszy wybor Pu Erh w Polsce.
Ciekawi mnie, dlaczego nie ma w ofercie tej herbaty w formie tabliczek?
Gorsza jakosciowo od ciastek?

krzysztofsf

Jak to z tym starzeniem "gotowanego"  Pu Erh jest?
Kosztowalem ostatnio kilku gotowanych Pu Erh z róznych fabryk (Menghai, Haiwan,Jiu Wan Tea Factory z Licang) z roku 2005 (fermentacja i tloczenie).
Ogolne wrazenia - zdecydowanie brak smaku "blotka", smak i zapach baaardzo delikatny - okreslany jako drzewny, mi bardziej kojarzy sie z posmakiem pestek, troche nawet jakby "mleczny z pestkami". naturalnie sa róznice wyczuwalne dla roznych produktow ale niespecjalnie drastyczne.
Kolor intensywny, pierwsze parzenia geste, spora wydajnosc - 5-10 parzen.

Zastanawiam sie teraz, czy jednak nie lepiej kupowac "swieze" 2-3 letnie gotowane produkty, bardziej aromatyczne i "blotkowate"?

Jak przebiega proces dojrzewania wstepnie fermentowanych i uformowanych w ciastka czy cegly herbat? czy ich wlasnosci zdrowotne i smakowe (poza utrata "blotka") sie dalej z wiekiem polepszaja, czy tez nie ma czego specjalnego oczekiwac po wstepnym 2-3 letnim okresie od tloczenia i fermentacji?

Raw przechodzace z wiekiem w shu chyba nie traca aromatycznosci i smak im tak bardzo nie lagodnieje?
Niby sa "zalecenia" przchowywania ciastek z tloczonych z fermentowanego materialu, polaczone z informacjami, ze beda z wiekiem polepszac swoje walory, ale nie wiem na ile jest to zgodne z rzeczywistymi mozliwosciami rozwojowymi takich herbat.
A moze zle wybieralem i niektore herbaty gotowane jednak z wiekiem zdecydowanie sie polepszaja, nie tracac intensywnosci smaku herbat raw?





krzysztofsf

Kolejne pytanie - moze znajdzie sie ktos "z praktyka".
Czy Pu Erh raw i gotowany produkowany na Tybet ma jakies specyficzne walory smakowe?
A moze jest nieprzyjemny smakowo dla Europejczyka?
Masla i soli chyba nie dodaja w fazie ptodukcyjnej. Moze zapewne wymagac staranniejszego plukania przed wlasciwym parzeniem, ale jak smak?




Tygrrysek

Quote from: Tymah on 26 September, 2010, 10:49:30 AMDruga rzecz - po rozbiciu jednego z ciastek okazało się, że obfituje ono w żółty/złoty pył - czy to jest normalne w ciastkach? W innym już tak mi się nie zdarzyło!
Mam nadzieję, że nie ma to nic wspólnego z tą tu sprawą  :o
http://www.wprost.pl/ar/243712/Kurczaki-faszerowali-siarczanem/