Wschodnia a zachodnia metoda parzenia.

Started by Broul85, 31 May, 2018, 13:54:28 PM

Previous topic - Next topic

Broul85

Polemika nad tym, która metoda przygotowania herbacianego naparu jest lepsza, towarzyszy mi niemal przy każdej okazji, gdy rozmawiam o herbacie z osobami szerzej z nią niezwiązanymi. Nie potrafią one bowiem zrozumieć moich zachwytów nad mozolnym przygotowaniem tego z pozoru banalnego napoju w naczyniach wyglądających na pożyczone z domku dla lalek. Widzę również odwrotną tendencję osób nieco obytych z tematem, które parzyłyby metodą gongfu zawsze, wszędzie i wszystko, uznając ją za jedyny słuszny i poprawny sposób przygotowania herbacianego napoju. Postanowiłem stanąć pomiędzy tymi kompletnie odmiennymi frakcjami i zastanowić się, kiedy i w przypadku jakiej herbaty zastosować konkretną metodę.

https://chatea413168588.wordpress.com/2018/05/31/wschodnia-a-zachodnia-metoda-parzenia/
Zapraszam na mojego herbacianego bloga :)

https://chatea413168588.wordpress.com/

Daniel06

Szczerze nie zgodziłbym się w pełni z takim podziałem, zwłaszcza z krytyką na temat "metody zachodniej" metodą wschodnią zdecydowanie dużo herbat parzy się "lepiej" ale z mojego doświadczenia nie zawsze ten smak wychodzi lepszy niż metodą zachodnią, to wszystko zależy już po prostu od samej w sobie herbaty i proporcji jakie się wybierze.

Do tego także sam fakt cieszenia się pitym naparem, jeśli metodą zachodnią zaparzę herbatę dobrze, wyciągając z niej pełnie smaku, czy znaczy to że nie powinienem cieszyć się nią tak samo kiedy herbatę zaparzyłbym metodą wschodnią? jak dla mnie wszystko zależy od tego jak się herbata zaparzy, jakie smaki i ile się ich z niej wyciągnie aniżeli sam sposób parzenia.

Wydaję mi się iż to też zależy od naszego indywidualnego doświadczenia, zakładam iż parzone przez ciebie herbaty nie wyszły aż tak dobrze metodą zachodnią, możliwe przez sposób parzenia/używane naczynka/mniej odpowiednią herbatę.
Moje herbaciane archiwum - https://drive.google.com/drive/folders/0B_2rqrMR4YoPTnVlWVU3am5MY1E

Mój kanał na youtube -
www.youtube.com/channel/UCKT2NkGMmYuOTBdVJnQhSVQ

Aiwendil

Ja parzę stylem zachodnim:
- herbaty indyjskie typu Darjeeling, Sikkim
- od czasu do czasu chińską herbatę zieloną
- rzadko czarną herbatę chińską, jak nie mam czasu ani siły (choć zwykle gdy nie mam czasu po prostu rezygnuję z herbaty)

Zielonych japońskich nie pijam, ale zwyczajowo parzy je się bardziej po 'zachodniemu' ;).

Resztę herbat parzę w gaiwanie, szczególnie odkąd kupiłem czajnik elektryczny z regulacją temperatury i mogę sobie parzyć nie ruszając się zza stołu.

Natomiast znalazłem w internecie opinie osób z dużym doświadczeniem w temacie, które preferują coraz bardziej styl zachodni czy wręcz grandpa. Spróbuję znaleźć link do tego bloga, jest bardzo ciekawy.


Konrad

QuoteMETODA WSCHODNIA— czyli parzenie dużej ilości suszu w małej ilości wody przez krótki czas i wielokotne zalewanie tych samych liści.

Quote– Chińskie, japońskie, wietnamskie, koreańskie herbaty zielone, białe i żółte, których niesamowitą paletę smaków poznamy dopiero przy wschodnim parzeniu.

Sprowadzasz całą metodę wschodnią do stylu gongfu, który powstał w okolicach Chaozhou, lub ogólnie w południowych Chinach, w regionach produkcji oolongów – właśnie po to, by parzyć w ten sposób oolongi. Potem styl ten został przyjęty też do parzenia herbat białych, pu-erhów, heicha i ostatecznie hongcha.

Herbaty zielone i żółte nie są parzone używając dużo liści w małej ilości wody. Nawet jeśli herbata zielona jest parzona w gaiwanie, to ilość użytych liści jest mała (maksymalnie 3g/100ml).

Na czym więc polega współczesny wschodni (chiński) styl parzenia herbaty zielonej i żółtej? Przede wszystkim parzenie w szklance i picie bezpośrednio z niej razem z liśćmi. Bardziej zaawansowany i elegancki styl parzenia polega na parzeniu w dwóch gongdaobei (chahai/morze herbaty), najczęściej szklanych, bez przykrycia, po parzeniu zostawiając liście lekko zanurzone w wodzie. Zasada jest więc taka sama jak przy parzeniu w szklance, ale z bardziej określonym czasem parzenia i z oddzielaniem liści od naparu, ale nie całkowicie. Napisałeś też, że metoda wschodnia zakłada krótkie parzenia. W przypadku gongfu krótkie parzenie oznacza mniej niż 5 sekund, a przy zielonej herbacie najczęściej jest to 30 sekund-dwie minuty przy pierwszym parzeniu.

Gongfu zakłada też wielokrotne parzenie liści, a zieloną i żółtą herbatę parzy się tylko kilka razy – 3 razy, maksymalnie 5.

W Japonii parzenie w ceremoniale senchadо̄ zapożyczyło nieco z gongfu cha (i vice versa), ale stosowane jest raczej rzadko. Gyokuro jest tradycyjnie parzone stosując dużo liści i mało wody, ale czas parzenia jest również długi, a temperatura niska, co kłóci się z zasadami gongfu. Japońska herbata parzona jest więc bliżej ,,stylu zachodniego", ale powiedzieć, że jest parzona w takim stylu, też byłoby nadużyciem. Jest parzona w stylu wschodnim, ale nie gongfu, który w Twoim wpisie jest synonimem stylu wschodniego.

Korea także ma swoją ceremonię i styl, ale daleki od gongfu, nieco bliższy japońskiemu.

Na marginesie, nasz ,,styl zachodni" tak naprawdę też nie jest taki zachodni – coś takiego nie istnieje, nie schlebiajmy sobie. To co teraz nazywamy stylem zachodnim, to styl chiński powstały w czasach dynastii Ming, w przeciwieństwie do gongfu, które powstało w dynastii Qing.
Nie mam jednak nic przeciwko używaniu określenia ,,styl zachodni" jako skrótu myślowego, bo zapożyczyliśmy i przywłaszczyliśmy sobie ten styl.

Zrobił się trochę długi wpis. W skrócie, co chciałem przekazać? Przede wszystkim to, że zielona i żółta herbata jest parzona w stylu wschodnim, ale nie gongfu.


Broul85

Faktycznie Konrad użyłem zbyt ogólnego określenia na metodę wschodnią. Sam często parzę zielone i żółte herbaty w opisany przez ciebie sposób ale to w dalszym ciągu są 3-4 zalania po kilkadziesiąt sekund. Tymczasem szeroko rozumiana metoda zachodnia to zazwyczaj 1 parzenie przez 2-4 minuty. Oczywiście każdy kraj wykształcił nieco inne zwyczaje i kulturę herbacianą i trzeba by je rozpatrywać w osobnych kategoriach. Wszystkie jednak z tego co się orientuję bazują na większej ilości liści a mniejszej wody, w co prawda rozmaitych proporcjach. W rozumieniu metody zachodniej często ludzie używają 3 gramów suszu na 0,5 litra wody a nie na 100 ml gaiwan. Na swoją obronę dodam, że większość sklepów specjalistycznych jakich oferty przeglądam używa podobnej retoryki i upraszcza te dwa skrajnie odmienne podejścia do herbaty. Dziękuję jednak za Twoje uwagi bo jak zwykle są bardzo cenne i wiele wnoszą do tematu.

Daniel mi osobiście nigdy nie udało się osiągnąć parząc w dużym naczyniu jakąkolwiek herbatę chińską czy japońską, takiej koncentracji i głębi smaków jak przy parzeniu w małej ilości wody i krótszym czasie. Oczywiście każdą herbatę trzeba rozpatrywać indywidualnie. Za to herbaty indyjskie smakują mi zdecydowanie lepiej zaparzone w większym czajniczku i maksymalnie dwa razy.
Zapraszam na mojego herbacianego bloga :)

https://chatea413168588.wordpress.com/

Daniel06

Łukasz - Kilka przykładów z mojego doświadczenia, chińskie senche i pai mu tan parzone w gaiwan'ie nie dają szczególnie różniącego się naparu od tego z czajniczka (a przynajmniej oczywiście te które osobiście piłem).

Herbaty o małych liściach parzące się dość intensywnie -golden ceylon- -assam CTC- ze względu jak mocny/gorzki napar z nich wychodzi, ciężko byłoby je sensownie w małej ilości wody zaparzyć a nawet kiedy się udało, to i tak nie wyszły aż tak dobrze, dlatego dobrze było sobie je balansować używając tylko 2g na 500ml wody!

Złoty Yunnan z oferty eherbaty tak samo daje bardzo podobnie intensywny napar kiedy dobrze się go zaparzy w małej ilości wody a kiedy w większej w czajniczku (zakładając oczywiście że dobrze się go wyporcjuje).

Jeśli chcesz poczytać to oczywiście w moim archiwum znajdują się wszystkie notatki z parzenia tych herbat (nie licząc pai mu tan i złotego yunnana które za jakiś czas dopiero opublikuje)
Moje herbaciane archiwum - https://drive.google.com/drive/folders/0B_2rqrMR4YoPTnVlWVU3am5MY1E

Mój kanał na youtube -
www.youtube.com/channel/UCKT2NkGMmYuOTBdVJnQhSVQ