Woda i jej temperatura.

Started by tanhayi, 10 February, 2011, 17:33:33 PM

Previous topic - Next topic

Naz

Jestem także "młodym" w parzeniu herbat:), ale ja zawsze zakrywam i myślę, że tak się postępuje z każdą herbatą. Sposób z wsypaniem suszu do czajniczka jest najlepszym wyjściem i pozwoli to liściom swobodnie się rozwijać, dając lepszy napar niż z zaparzaczki.

krzysztofsf

Quote from: tanhayi on 14 February, 2011, 07:10:39 AM
Hej. Przygodę z herbatami zaczynam dopiero. Używam wody z kranu którą gotuje a następnie studzę. Używam http://eherbata.pl/produkt/opis/203 Takiego zaparzacza(?), przeważnie daje łyżeczkę na filiżankę, a parze przeważnie 2. Niestety mój porcelanowy imbryczek, ma za mały otwór i zaparzacz tam nie wejdzie. Więc jestem zmuszony do parzenia w metalowym*chyba) garnuszku. Jakieś rady?

Tez niedawno zaczalem uczyc sie herbaty.
Moge doradzic stosowanie dzbanka fitrujacego na wode typu Britta.
Szybko zrezygnowałem z zaparzaczy, poniewaz herbata powinna miec miejsce na rozwiniecie listkow, a niektóre jej rodzaje przy parzeniu bardzo zwiekszaja objetosc. Inne z kolei maja do tego bardzo objetosciowy sam susz i trzeba by je lamac i miazdzyc, zeby wepchnac do zaparzacza odpowiednia wagowo ilosc.

Z osobistych doswiadczen doradzam wizyty w sklepach z rzeczami "za 5 zl". maja tam czesto rózne, nawet ładne  czajniczki do parzenia herbaty z wlasnymi filtrami ceramicznymi bedacymi częścią dziobka, czy raczej inaczej ujmujac, otworami w scianie czajniczka na złaczeniu z dziobkiem.
Z takich taniutkich czajniczków nie szkoda rezygnowac, gdy zmieniaja sie preferencje parzenia.

Poczatkowo preferowałem duze czajniczki w których można jednorazowo zaparzyc herbate na dwie czy 3 filizanki, przelac do innego naczynia i tam trzymac na podgrzewaczu stopniowo napelniajac filizanke.
Prz lepszych gatunkowo herbatach, ktore mozna parzyc kilka razy a kazde parzenie wydobywa inne aspekty smakowe, okazalo sie, ze powinienem przejsc na jak najmniejsze czajniczki, zaparzając za kazdym razem jedna filizanke.
No i z tymi (200ml i mniej), jest juz klopot....

Tymah

Nic nie stoi na przeszkodzie przelewaniu przez sitko. Ma to znaczenie dla subtelności smakowych, na pewno nie ma jednak znaczenia przy rozpoczynaniu herbacianej drogi.

mariusz

Sitko jest oczywiście jednym z lepszych rozwiązań. Jeśli ktoś jednak używa zmywarki lub mocnych detergentów, radzę później jeszcze płukać we wrzątku aby pozbyć się w zupełności aromatycznych naleciałości.

Herbata musi mieć tą przestrzeń aby dobrze się zaparzyła.

Co do przykrycia, to parzenie bez przykrycia jest jak najbardziej dopuszczalne - trzeba pamiętać jednak o:

- szybszym wychładzaniu się naparu
- szybszym wyparowaniu olejków eterycznych

tanhayi

Zrobiłem tak.

Wrzuciłem do imbryczka 2 łyżeczki HX. Ugotowałem wodę. 0,5 litra wody. Studziłem 6,5 minuty. Zalałem herbatę. W między czasie zagrzałem filiżankę gorącą wodą. Parzyłem herbatę 2 minuty i 45 sekund. Później z imbryczka prosto przez sitko do filiżanki. A resztę to porcelanowego kubeczka. To co zostało na sitku wycisnąłem, wyciągnąłem za pomocą łyżeczki to co zostało w środku i zamknąłem w zaparzaczu. Po czym poszedłem delektować się średnią herbatą.
Herbatyzm jest kultem piękna, które daje się odnaleźć w codziennej, szarej egzystencji. Wdrąża poczucie czystości i harmonii, tajemnicę wzajemnej życzliwości i romantyzm ładu społecznego. Jest uwielbieniem niedoskonałości, nieśmiałą próbą osiągnięcia czegoś znośnego w naszym nieznośnym życiu.

mariusz

hmm, może nie trzeba było wyciskać? Może to kwestia wody? Akurat Huang Xiao jest elastyczną herbatą i dość łatwą w zaparzeniu tak aby poznać dobry balans między dobrym zaparzeniem a przeparzeniem..

Co do jeszcze filtrowania przez Britę - jest to jakiś sposób niewątpliwie, ale już nie pamiętam czy aby Brita pomaga zmiękczać wodę. Kiedyś Brity używałem, jednak od dłuższego czasu uznałem to za mało skuteczne rozwiązanie. Zakupiłem czajnik z gwizdkiem i normalna kranówa (prywatnie w domu) bez żadnych filtrów leci wprost do czajnika. Owszem, często wlewam do czajnika wody z baniaczka 5 l (real tanio i pewnie za niecałe 2 zł, pochodzącej ze sprawdzonego ujęcia aleksandria, tego samego co Primavera kilkakrotnie droższa), jednak stosuję to już do herbat które chcę mieć naprawdę dobrze zaparzone.

krzysztofsf

Ja efekty filtrowania widze po czajniku - zanim zaczałem stosowac do herbaty przefiltrowana wode, kazdy czajnik po kilku miesiacach robil sie ciezki od kamienia odkladajacego sie na dnie.

mariusz

Ładnie ujęte, po kilku miesiącach :) W mojej wodzie nie ma różnicy czy to kranówa czy nie, kamień odkłada się po kilku zagotowaniach. Nawet filtry wapniowe nic nie dają. Zatrudniam jednak kwasek cytrynowy i na kilka dni jest błogo.

krzysztofsf

Quote from: mariusz on 15 February, 2011, 23:52:16 PM
Ładnie ujęte, po kilku miesiącach :) W mojej wodzie nie ma różnicy czy to kranówa czy nie, kamień odkłada się po kilku zagotowaniach. Nawet filtry wapniowe nic nie dają. Zatrudniam jednak kwasek cytrynowy i na kilka dni jest błogo.

Widocznie inne składniki mineralne.
Ogólnie Szczecin ma niezła wode i bez problemów smakowych i zdrowotnych mozna pic nieprzegotowana z kranu.

tanhayi

Wiecie. Zostaje jeszcze jedna opcja. Herbata miała smak. Wiadomo, ale liczyłem na mocniejszy, bardziej intensywniejszy. Może ona po prostu jest taka łagodna?
Herbatyzm jest kultem piękna, które daje się odnaleźć w codziennej, szarej egzystencji. Wdrąża poczucie czystości i harmonii, tajemnicę wzajemnej życzliwości i romantyzm ładu społecznego. Jest uwielbieniem niedoskonałości, nieśmiałą próbą osiągnięcia czegoś znośnego w naszym nieznośnym życiu.

Tymah

Polecam wsypać więcej suszu. Dwie łyżki to niedużo. Gdy masz ochotę na coś silniejszego, wsyp jedną łyżkę...na każde 100ml.

Lukas

Quote from: krzysztofsf on 16 February, 2011, 00:07:55 AMOgólnie Szczecin ma niezła wode i bez problemów smakowych i zdrowotnych mozna pic nieprzegotowana z kranu.

Szczecin ma tragiczną wodę w kranach (dziwny zapach i posmak jakby ciężki strasznie), głównie za sprawą Jeziora Miedwie. Nie wiem czy masz porównanie, ale czy w Irlandii czy w południowo-wschodniej Polsce (okolice Bieszczad) woda jest 500 razy lepsza. Nie dawno byłem na urlopie, robiłem herbatki i byłem w szoku jak bardzo się smak różni na nie korzyść. Sprawdziłem to nawet u dziadków i wujostwa w różnych częściach miasta. Nikomu nie polecam tej wody, lepiej jak mówi Mariusz baniaczek z reala za parę złoty, a już na pewno nie pić kranówki.

ziomiwan

To nie jest tak, że wszędzie akurat w mieście musi być tragiczna jakość wody.
To wszystko zależy od danego ujęcia, a przynajmniej dwie i wiem, że z jednej z nich woda jest naprawdę dobrej jakości.
Jednak żadnej wody tzw. kranówki również nie polecam pić bez przegotowania.

A jeśli idzie o picie wody, to również nie polecam tej z baniaków 5l i więcej oraz innej która jest wodą źródlaną (taka jest najlepsza do herbaty), a to dlatego, że podczas picia jej (a są to duże ilości) wypłukujemy minerały z naszego organizmu.

Najlepsza do picia jest woda mineralna.
A jeśli markę mam wymienić to jest nią:
Muszynianka
Muszyna


A jeśli chodzi o wody smakowe to najlepsza według mnie jest Magnesia, jeśli ktoś pił np. Grejpfrut-ową ten wie o czym mowa ;) (dostępna jeszcze jest pomarańcza i cytryna)
Jak napisał producent "Z dodatkiem wspaniałych owoców i ziół działających pobudzająco. Kompozycja owocu grejpfruta, guarany i żeń-szenia. Dodatkowo wyciąg z mięty i liści ginko, legendarnego drzewa długowieczności i mądrości działa orzeźwiająco na ciało i umysł. " .
Pyszna woda, a do tego nie jest chemiczna i posiada min. 200mg magnezu co jest bardzo ważne. A na upalne dni, schłodzona jest niesamowita. Pierwszy raz napiłem się jej jakieś 4lata temu w Mielnie, do dziś jest moją ulubioną.
Jeśli spotkacie ją w swoim sklepie to bierzcie bez zastanowienia ;)

Troszkę zszedłem z tematu, ale woda jako woda do picia jest bardzo ważnym elementem naszego życia.

tanhayi

Witam! ;)

Radość we mnie wielka. Wczoraj nie miałem siły pić herbaty...dziwnie brzmi ale tak jest. Dzisiaj wziąłem się za to tak..jak radziliście. Po 1. Więcej suszu. Dałem 2 duże łyżeczki. Normalnie byłoby gdzieś z 3,5 łyżeczki. Woda? Nie wiem. Mama załączyła czajnik podszedłem, zobaczyłem że nie jest ciepła i stwierdziłem...może będzie dobra. Susz oczywiście wsypałem bez niczego do imbryczka. Zalałem go. Parzyłem 3,45 minuty a nie jak zawsze 3. Otworzyłem. Przez sitko lałem do filiżanki. Jest ona koloru granatowego, więc nie widziałem koloru naparu. Ale cała zawartość imbryczka nie zmieści się w jednej filiżance. Resztę wlałem do kubka, białego. Napar był, dużo ciemniejszy niż zwykle. Susz wycisnąłem, odłożyłem. Zobaczyłem ile go jest. Otworzył się przepięknie! W zaparzaczu nie miałby tyle miejsca. Skosztowałem. Niebo! Mocny gorzki smak! Pominę to że był gorzki, ważne że miała smak! Wypiłem zawartość kubka. Wziąłem filiżankę i stwierdziłem że na spokojnie usiądę sobie przed komputerem i wypije filiżankę. Ta już nie ma tak intensywnego smaku. Ale też jest dobra. Udało się w końcu. Za 2/3 godziny zaparzę sobie jeszcze raz. I zobaczę co to będzie. ;)

Dziękuje serdecznie! i pozdrawiam. Czuję że zrobiłem duży krok w mojej herbacianej historii!
Herbatyzm jest kultem piękna, które daje się odnaleźć w codziennej, szarej egzystencji. Wdrąża poczucie czystości i harmonii, tajemnicę wzajemnej życzliwości i romantyzm ładu społecznego. Jest uwielbieniem niedoskonałości, nieśmiałą próbą osiągnięcia czegoś znośnego w naszym nieznośnym życiu.

tanhayi

Zaparzyłem drugi raz. Tak samo. Smak słabszy aniżeli za 1 razem. Ale dalej mocniejszy niż przedtem. Ale, tak myślę sobie, że mój imbryczek nie będzie z porcelany...a z gliny, czy z czegoś innego...ehhh.
Herbatyzm jest kultem piękna, które daje się odnaleźć w codziennej, szarej egzystencji. Wdrąża poczucie czystości i harmonii, tajemnicę wzajemnej życzliwości i romantyzm ładu społecznego. Jest uwielbieniem niedoskonałości, nieśmiałą próbą osiągnięcia czegoś znośnego w naszym nieznośnym życiu.