Moc herbaty w kontekście wydajności

Started by mariusz, 12 December, 2009, 23:23:32 PM

Previous topic - Next topic

mariusz

Tym razem chciałbym zacząć dyskusję na temat mocy w herbatach.

Często mówi się że jakaś herbata jest mocna lub słaba, określając w ten sposób przede wszystkim technikę zaparzania, jednak w tym wątku chciałbym abyśmy się podzielili spostrzeżeniami na temat mocy herbaty - w perspektywie jej wyrazistości i wydajności - czyli ile parzeń może wyjść z danej herbaty i co o tym decyduje.

Zacznę od tzw. herbat organicznych, gdzie zauważyłem niezbyt ciekawą regułę, w której to tzw. herbaty organiczne które mają certyfikaty nie charakteryzują się większymi walorami smakowymi od herbat które certyfikatu nie mają.

Może to złudzenie, gdyż nie miałem okazji do wielu takich prób - ale jednak zrodził się w mojej głowie taki scenariusz, że herbaty organiczne są w smaku nijakie i nie dorównują tym nieorganicznym.

Poza tym coraz bardziej powszechny jest trend pro ekologiczności, stąd istnieje pewna podejrzliwość iż wiele firm które w normalnych warunkach nie mogłyby konkurować stara się o takie certyfikaty, lansując jednak produkty trochę słabsze od konkurencji.

A co Wy na ten temat myślicie?

Tymah

Produkty organiczne z zasady mają nie tyle lepiej smakować, co po prostu być wyprodukowane bez użycia sztucznych nawozów i surowców. Porównując jabłko "ekologiczne" ze zwyczajnym nie zauważy się różnicy w smaku, chodzi o zawartość substancji chemicznych która w produktach organicznych jest zasadniczo kilkukrotnie mniejsza.

Piłem organicznego pu-erha, był zupełnie w porządku, na pewno nie gorszy od sprzedawanych w e-herbacie pu-erhów 5-7 lat czy 13 lat.

Piłem też organiczną Lu An Gua Pian. Moim zdaniem świetna, trochę subtelniejsza od "normalnej", ale to absolutnie nie oznacza, że gorsza. Za to szalenie droga... ;)

Zresztą czy to, ile parzeń wychodzi z danej herbaty może świadczyć o jakości? To chyba rzecz względna. Nie wiem jak rzecz wygląda dziś, ale w dawnych wiekach w Chinach za dobrą herbatę uchodziła ta, z której nie dało się "wyciągnąć" więcej niż trzy parzenia. Ceniono więc delikatność. Oczywiście, że herbata nadająca się do większej ilości zaparzeń jest po prostu... bardziej ekonomiczna, ale niekoniecznie przez to lepsza.

Cajnik

Też uważam że jakość nie powinna mieć wiele wspólnego z mocą. Kiedyś zostałem poczęstowany wyśmienitą podobno herbatą, a była ona bardzo lekka i mało wyrazista. Słyszałem też że najlepszej jakości herbaty są bardzo proste i banalne do rozpoznania w pierwszych łykach naparu, jednak mają swoje drugie oblicze, gdzy się je próbuje kolejne razy - wtedy dają się odkrywać i doceniać.

qi wan

Bardzo często (jeśli nie zawsze) mówiąc o mocy herbaty ludzie mylą właściwości pobudzające herbaty (ilość teiny, która przedostała się do naparu) z wyrazistym i esencjonalnym smakiem.

Co do ilości naparów z jednej porcji liści, Chińczycy mówią, że herbata jest nai pao [耐泡] – cierpliwa. Praktycznie wszystkie zioła, w tym Yerba Mate zachowują się podobnie.

Nie dzieląc włosa na czworo i przy założeniu, że nasza herbata nie leżała kuchni w nieszczelnym naczyniu przez ostatnie 10 lat następujące czynniki decydują o jej cierpliwości:

Czas parzenia – im dłuższe tj. za długie pierwsze parzenia tym mniej naparów uzyskamy.

Temperatura wody – powinna być odpowiednia do danego rodzaju herbaty. Wiadomo, im woda ma wyższą temperaturę tym herbata szybciej ekstrahuje swoje składniki do naparu.

Stosunek wagowy herbaty do wody – też proste, ciężko z dwóch płaskich łyżeczek herbaty wsypanych na 0,5L czajnik "wydusić" więcej niż jeden napar.

Rodzaj herbaty – oczywiście nawet najlepsza biała herbata nie zaparzy się tyle razy, co średniej klasy Wulong czy Puerh.

Jakość herbaty, ale oczywiście w danym rodzaju – zdarzało mi się pijać herbaty zielone czy jaśminowe, które bez problemu zaparzały się 8-10 razy.

cdn

qi wan

Faktycznie herbaty autentycznie organiczne nie koniecznie są lepsze smakowo przynajmniej w bardzo wyczuwalny sposób  :-\
Wyższą cenę płaci się za coś innego.
Jednak trzeba mieć 100% pewność, że są organiczne i oczywiście spore doświadczenie.
Na pewno nie powinny być gorsze od nieorganicznych. Sam piłem niewiele certyfikowanych herbat organicznych, jak również Yerba Mate i Rooibosa i wszystkie były bardzo smaczne.

qi wan

Rzecz raczej mało znana, ale bardzo ciekawa.

Otóż czajniczki wykonane ze srebra (mogą być też złote ;)) zdecydowanie zwiększają cierpliwość herbaty i to prawie dwukrotnie.
Jeżeli nasz Wulong zaparza się np. 5 razy w gaiwanie to czajniczek srebrny może zwiększyć jego cierpliwość do powiedzmy 8 razy.

qi wan

VUELTA

Na moc i wydajność herbaty niebagatelny wpływ ma jeszcze metoda zaparzania. Jest to temat sam w sobie dość szeroki, ale chciałem na początek dać przykład z Yerba Mate.
Mój znajomy z Paragwaju pokazał jak sam zaparza Yerbę i jak można zwiększyć "cierpliwość" tego zioła. Otóż, wsypujemy do matero Yerbę, przykrywamy otwór ręką i odwracamy kilka razy do góry dnem. To jest bardzo ważne, bowiem grubsze listki układają się na dnie matero a drobniejsza frakcja pylasta na górze. Teraz zalewamy całość zimną wodą tylko na, tyle aby przykryć listki i czekamy chwilę aż woda wsiąknie. Odrobina zimnej wody nie zaparza Yerby, ale przygotowuje ją do właściwego parzenia. Następnie parzymy Yerbę "normalnie" kilka razy. I teraz najważniejsze, nie wyrzucamy jeszcze Yerby tylko stosujemy sztuczkę, czyli vuelta. Za pomocą bombilli (z sitkiem w kształcie łyżeczki) przekładamy Yerbę o 180 stopni w matero tj. grubsze listki wędrują na górę a drobne i pył na dół. Tak przygotowaną Yerbę można znowu zaparzyć jakieś 2-3 razy!

qi wan

Jeszcze jeden sposób na zwiększenie "cierpliwości" herbaty, tym razem Puerh.

Zaparzamy Puerh (najlepiej metodą Gongfu) kilka lub kilkanaście razy (w zależności, jaką mamy herbatę). Kiedy nasz Puerh ma już dosyć nie wyrzucamy liści tylko suszymy je (np. przez noc), a następnie wkładamy do termosu gdzie zalewamy wrzątkiem. Po 6-8 godzinach uzyskujemy znowu dobry napar. Tą sztuczkę powtarzamy jeszcze raz.

Ciekawego eksperymentowania.

Tymah

Pytanie tylko czy herbata nie nabiera w końcu jakichś szkodliwych dla zdrowia właściwości po tylu parzeniach?

Metodę z suszeniem można zastosować też chyba do innych herbat. Swego czasu zostawiłem na noc Bai Hao Yinzen albo Bai Mu Dan, nie pamiętam już dokładnie, i na drugi dzień zaparzyłem w ten sposób wysuszone liście - napar faktycznie smakował całkiem dobrze.

qi wan

Quote from: Tymah on 09 January, 2010, 14:32:36 PM
Pytanie tylko czy herbata nie nabiera w końcu jakichś szkodliwych dla zdrowia właściwości po tylu parzeniach?

Metodę z suszeniem można zastosować też chyba do innych herbat. Swego czasu zostawiłem na noc Bai Hao Yinzen albo Bai Mu Dan, nie pamiętam już dokładnie, i na drugi dzień zaparzyłem w ten sposób wysuszone liście - napar faktycznie smakował całkiem dobrze.
Nic mi nie wiadomo o tym żeby herbata stawała się szkodliwa po wielu zaparzeniach. Na logikę po prostu ilość możliwych substancji, które przechodzą do naparu, (czyli tylko tych rozpuszczalnych w wodzie) wyczerpuje się po pewnym czasie.

Masz rację, że wszystko po wysuszeniu można zaparzyć jeszcze raz,  pytanie tylko o jakość takiego naparu. Ale coś w tym jest, bo przy zaparzaniu Puerh metodą Gongfu stosuje się "odpoczynek liści" tzn. przerywa się sesje na np. 2-3 godziny, po czym wraca się do parzenia herbaty. Podobnie wysuszone liście da się zaparzyć a wilgotne już nie. Ciekawy jest ten świat herbaty  :D

Kiedyś słyszałem o herbatach, które należy zaparzać przez przelewanie między dwoma naczyniami, może chodziło o sposób jednej z mniejszości narodowych w Chinach, ale niestety nie pamiętam  ???

mariusz

W przypadku Pu erh to faktycznie dobrze wypada jak się ją krócej parzy, ale więcej razy. Mnie osobiście bardziej właśnie tak smakuje. Ostatnio "dorwałem" pu erh meng hai tuo cha, i muszę przyznać że wrażenia mam pozytywne. Nie jest to może szczyt smaku pu era, ale na pewno napar z niego budzi pozytywne skojarzenia.

Powiem też szczerze że nie chciałoby mi się zwiększać cierpliwości herbaty w opisany przez qi wana sposób..

Chyba przez wygodę - Pamiętam jak kiedyś suszyłem liście po zaparzeniu (głównie zielone, białe herbaty i jasne oolongi) po to aby umieszczać je w bawełnianym woreczku i wieszać niedaleko poduszki w celach poprawy "wydajności snu" i pragnienia budzenia się wyspanym. Choć to było kilka lat temu i na samą myśl, chętnie bym do tego wrócił - to widząc we wspomnieniach wszędzie suszącą się herbatę w mieszkaniu - zapał mi mija bardzo szybko do takich rzeczy :)

qi wan

Jeszcze jeden prosty Chiński sposób na przedłużenie życia naszej herbacie  ;)

Z parzenia herbaty Wulong metodą Gongfu zbieramy liście i przenosimy je do "normalnego" dużego czajnika gdzie po prostu zalewamy je gorącą wodą i możemy pić jak zwyczajną herbatę np. do posiłku. Uzyskany w ten sposób napar może nie należy do tych najlepszych, ale zawsze to jedno parzenie więcej.

qi wan

Sposób parzenia a moc herbaty.

Chodzi o tzw. metodę dużego i małego czajniczka. Duży czajnik (powiedzmy od 0,5L w górę) stosowany bardziej w północnych Chinach i w Europie: sypiemy na dno trochę herbaty i zaparzamy na ogół tylko raz, ale dość długo, kilka minut. W dawnych czasach, kiedy w Anglii herbata była bardzo droga "wyduszano" z takiego zestawu więcej naparów, ale tylko ze względów oszczędnościowych  ;)

Mały czajnik (50-150ml), tak jak przy Gongfu Cha: napełniamy herbatą do ok. 1/3 objętości i zaparzamy wielokrotnie (w niektórych wypadkach nawet kilkanaście razy) dość krótko poniżej minuty, w przypadku herbat Puerh nawet po kilka sekund.

Oczywiście obie te metody nie są porównywalne i przy drugiej zawsze uzyskamy więcej naparów, natomiast bywa tak, że herbaty parzone w dużym czajniczku potrafią smakować lepiej niż zaparzane Gongfu Cha.