Wielokrotne parzenie tych samych liści zielonej herbaty.

Started by maciek89, 06 February, 2018, 21:40:02 PM

Previous topic - Next topic

maciek89

Witam.
Chciałbym zapytać Was o wielokrotne zaparzanie tych samych liści zielonej herbaty.
Osobiście testuję obecnie Tamaryokuchę Ureshino i muszę przyznać, że najsmaczniejsza jest po drugim zalaniu wodą. Te same liście zaparzam 3-4 razy. W związku z tym chciałbym zapytać, czy raz zalane liście mogą leżeć odstawione w kubku na przykład przez 2 dni aż do następnego zalania? Czy raczej powinno się wszystkie zaparzania wykonać w ciągu jednego dnia lub nawet kilku godzin? Chodzi o to, czy nasiąknięte wodą liście tracą z czasem swoje właściwości albo mają tendencję do gnicia? Jeśli ktoś ma jakieś doświadczenia w temacie, proszę o podzielenie się nimi.
Pozdrawiam.

Broul85

Z całą pewnością mokre liście herbaciane cały czas doparzają się pozostawione w naczyniu. Myślę, że po dwóch dniach to z całą pewnością jakieś drobnoustroje rozwiną się na mokrych liściach, a smak pozostawiać może wiele do życzenia. To co mogę Ci poradzić to parzenie herbaty w naczyniach o małej pojemności. Mam tu na myśli 100-250 ml. Wtedy wielokrotne parzenie nie jest problemem a zaletą. Ilość przygotowanego podczas wszystkich tych parzeń naparu, jest też do wypicia bez ryzyka utonięcia  ;) Najbardziej uniwersalnym naczyniem do parzenia herbaty jest jak dla mnie porcelanowy gaiwan, który można już kupić w okolicy 50 zł.
Zapraszam na mojego herbacianego bloga :)

https://chatea413168588.wordpress.com/

Daniel06

Zdecydowanie odradzam zalewania tych samych liści po dłuższym czasie.
Często po herbacie sprzątam naczynka następnego dnia oraz także miałem pewien okres czasu kiedy liście po parzeniu zielonej herbaty zostawiałem dla babci - do ogródka jako kompost.
Moje doświadczenia są takie;
-Liście zaparzone ponownie następnego dnia (około 16-24h po pierwszym parzeniu) dają często nieprzyjemnie śliski w konsystencji napar, a smak także jest znacznie gorszy.
-Liście które po parzeniu trzymane są w zamkniętej atmosferze (np w środku czajniczka) po dwóch dniach już dość brzydko pachną.
-Liście które po parzeniu trzymane są w otwartej atmosferze (np na talerzyku)
bardzo szybko wysychają i robią się kruche, takie liście kiedyś po około czterech dniach mi spleśniały.

A więc najlepiej jest wszystkie parzenia robić od razu.
Moje herbaciane archiwum - https://drive.google.com/drive/folders/0B_2rqrMR4YoPTnVlWVU3am5MY1E

Mój kanał na youtube -
www.youtube.com/channel/UCKT2NkGMmYuOTBdVJnQhSVQ

Konrad

Prawie wszystko zostało już powiedziane.

W przypadku herbat japońskich nie lubię, gdy od jednego do kolejnego parzenia minie więcej niż 20 minut. Czuć już wtedy w liściach taką nutę skoszonej trawy, która zaczyna gnić...

Czarne herbaty, oolongi i pu'er lepiej radzą sobie z długimi odstępami pomiędzy parzeniami, ale przez długie mam na myśli takie około godziny.

maciek89

Tak też właśnie myślałem. Gdy zaparzyłem liście po 2 dniach od pierwszego zaparzania można było wyczuć taki cierpki posmak.
Tak jak pisaliście, zaopatrzę się w gawian.
Pozdrawiam i dziękuję za rady ;)

zielony_herbaciarz

przez 2 dni w cieple takie mokre liście mogłyby przecież nawet zgnić