Nie ma czegoś takiego jak "najpoprawniejsza" wymowa, bo nie ma jednego języka chińskiego. Ogólnym standardem, opartym na dialekcie pekińskim, jest tzw. język mandaryński. Taki chiński nauczany jest nie tylko w chińskich szkołach, ale też wszędzie poza Chinami. Jak już pisałem wyżej, zgodnie z tym, czego mnie uczono, po mandaryńsku nazwa "Smoczej studni" powinna brzmieć mniej więcej jak "lung dźing" (z prawie niemym "g"). Wydaje mi się, że to samo słyszę na podlinkowanym filmiku.
Chińczycy używają do zapisu mowy własnego pisma - znaków (hànzì, czyt. "handzy") i zazwyczaj wiedzą dobrze, jak je czytać (choćby dlatego, że w szkole uczą się kilku tysięcy znaków). Transkrypcja na alfabet łaciński jest dla nas, żebyśmy jakkolwiek potrafili wymówić chińskie słowa. Robert Tomczyk używa powszechnie przyjętej transkrypcji - pinyin, której odczytywanie również rządzi się paroma zasadami (omówionymi po części np. tutaj: http://kursjezykachinskiego.blogspot.com/2013/03/lekcja-2-pinyin-ii.html). Byłoby pewnie mniej zamieszania, gdyby wszyscy z niej korzystali, w odniesieniu do wielu innych herbat i nie tylko.
Chińczycy używają do zapisu mowy własnego pisma - znaków (hànzì, czyt. "handzy") i zazwyczaj wiedzą dobrze, jak je czytać (choćby dlatego, że w szkole uczą się kilku tysięcy znaków). Transkrypcja na alfabet łaciński jest dla nas, żebyśmy jakkolwiek potrafili wymówić chińskie słowa. Robert Tomczyk używa powszechnie przyjętej transkrypcji - pinyin, której odczytywanie również rządzi się paroma zasadami (omówionymi po części np. tutaj: http://kursjezykachinskiego.blogspot.com/2013/03/lekcja-2-pinyin-ii.html). Byłoby pewnie mniej zamieszania, gdyby wszyscy z niej korzystali, w odniesieniu do wielu innych herbat i nie tylko.