Od ok. trzech dni zmagam się z dosyć silnym przeziębieniem. No i pojawił się problem z wyborem herbaty. Gardło i nos zawalone, co znacznie ogranicza doznania smakowe. Wydmuchany nos przed kosztowaniem niewiele pomaga. Po chwili ponownie jest pełny, a i chore gardło nie pozwala na pełną satysfakcję ze smaku.
W takim wypadku odstawiam delikatne i o złożonym smaku herbaty. Rezygnuję także z Gongfu. Sięgam po klasyczne czarne (w tym przypadku cejlońska) i mocne zielone np. teraz piję Che Tai Nguyen parzoną we wyższej temp. i przez dłuższy czas. Wczoraj skusiłem się na Gyokuro Asatuyu i nie odczuwałem tego smaku, co przed przeziębieniem. Nuty smakowe, które już się pojawiły, jedynie przypominały te poprzednie i w ogóle była płytka.
Jak to wygląda u Was, w takim wypadku, z doborem herbat? Może macie jakieś sposoby na przywrócenie właściwego odczuwania smaku?
Wtedy duża czarka czegoś mocnego. Czy to czarna czy to czerwona, byle był smak intensywny!
Nie każda herbata będzie miała tego smakowego kopa nawet kiedy przytrzymasz liście we wodzie na dłużej. To już zależy od jej gatunku. Kiedy byłem przeziębiony to piłem mocnego lung chinga, ale myślę że odpowiednio zaparzony pu-erh też byłby w miarę "smakowy".
Możesz np odrobinę posłodzić żeby dać kubkom smakowym coś nowego do spróbowania, może wtedy poczujesz smak
Tak, tak, pu-erhy też się sprawdzają przy przeziębieniu. Właśnie przy zawalonych drogach oddechowych głównie brakuje tych słodkich nut. Jednak nie zdecyduję się na posłodzenie naparu:)Pozostanę przy wyrazistych herbatach, do tego robiąc mocniejsze napary.
Może z miodem? Sam nie próbowałem z miodem innych herbat niż torebkowych, ale chyba spróbuję jak to będzie
Naz, spróbuj się podleczyć zieloną herbatką z imbirem. Mnie zawsze stawiała na nogi po 2-3 dniach.
Dzięki za podpowiedzi o dodaniu imbiru i miodu. Chyba się skuszę na moją pierwszą herbatę z dodatkami. Jest mi już trochę lepiej, ale ciekawi mnie wynik owego eksperymentu. Miód i korzeń imbiru, to nie przetworzone rzeczy, więc nie mam większych oporów przed połączeniem ich z herbatą, zwłaszcza jeśli ma to pozytywnie działać na organizm.
Polecam poczytać ten temat jeśli nie jesteś pewien jak parzyć tę herbatę:
http://forum.eherbata.pl/index.php/topic,669.0.html
Dzięki, ale już przeszperałem forum w tym celu:)Dzisiaj wybieram się po korzeń.
Jeśli mogę jeszcze doradzić co do kupna korzenia to radzę kupić jak najmniejszy i jak najtwardszy. Pierwszy jaki kupiłem był dosyć duży i po prostu nie zdążyłem go całego zużyć. Teraz mam mniejszy i już go prawie całego wykorzystałem i jest ciągle świeży.
Niestety zerknąłem na forum po kupnie korzenia, ale sprawdziłem go po przeczytaniu rady i jest twardy, a podejrzewam, że świadczy to o jego świeżości:)Pani w sklepie odłamała mi połówkę, która i tak jest duża. Pewnie będę go wykorzystywał, dodając do herbaty, tylko w przypadku przeziębienia i grypy, więc go nie wykorzystam całego. Mam pytanie po czym można poznać, że korzeń jest świeży i jeszcze zdatny do wykorzystania? Może wraz z herbatą pomaga zwalczyć inne schorzenia lub wpływać w inny sposób pozytywnie na organizm?
Ja sprawdzam po zapachu - po prostu taki świeży, mocny zapach i kolorze - taki bardzo jasno żółty. Imbir oprócz, ogólnie mówiąc, wzmacniania odporności wzmaga trawienie i podnosi ciśnienie krwi - serducho może zacząć mocniej bić. Podnosi też temperaturę ciała - rozgrzewa. Nie polecałbym go osobom, które mają problemy z wrzodami czy nadkwasotą i przy nadciśnieniu. Czytałem, że imbir dodatkowo pomaga przy bólach menstruacyjnych, bólach brzucha oraz wspomaga regenerację stawów. Co do innych właściwości imbiru to nie znam, ale nie twierdzę, że takich nie ma.
Nie wiem czy było w tamtym temacie to lepiej dopiszę - ja zawsze ten imbir przyrządzam po tym jak go zetrę na tarce. Parę razy próbowałem parzyć cieniutkie plasterki, ale raz, że z tym więcej zachodu, a efektu lepszego nie ma, więc lepiej ten imbir po prostu zetrzeć na tarce i zaparzyć.
Zgadza się gooner92. Imbir należy zetrzeć. Plasterki nie oddają wszystkiego.
To mój, w takim razie, wygląda na świeżego:)Starłem go drobno na tarce. Za pierwszym razem przesadziłem trochę z ilością i otrzymałem dosyć pikantny napar.
Korzeń zawinąłem we foliowy woreczek i włożyłem do szafki. Nie wiem, czy dobrze zrobiłem, wkładając go do woreczka i może lepiej przechowywać go w lodówce?
Ja mój trzymam zawinięty w kartkę A4, a tę kartkę zawinąłem jeszcze dodatkowo w gazetę. Takie zawiniątko włożyłem do pojemnika plastikowego i do lodówki. Tak utrzymuje się świeży chyba nawet dwa miesiące. Nie jestem pewny czy w woreczki nie zacznie ci ten korzeń gnić.
Miałem właśnie wątpliwości, co do worka foliowego. Za Twoją radą owinąłem korzeń dwoma kartkami i włożyłem do lodówki.
Nie wiem jak się taki korzeń będzie przechowywał, bo te gazety szybko nasiąkną. Włożyłbym na twoim miejscu ten korzeń jeszcze do jakiegoś pojemnika.
Chodzi Ci o nasiąknięcie zapachami z lodówki, tak? Włożyłem go do takiego większego, wbudowanego pojemnika, gdzie leżą warzywa, nie wydające intensywnych zapachów.
Tak. Z drugiej strony wydaje mi się, że w zamkniętym pojemniku, gdzie panują dosyć stałe warunki po pewnym czasie powietrze będzie w 100 % nasycone i po prostu imbir nie będzie tracił wody i innych związków, które z niego parują. Z drugiej strony nie wiem jak warzywa, ale np. jabłka wydzielają etylen, który przyspiesza dojrzewanie zerwanych już owoców i leżących obok warzyw, co w konsekwencji powoduje szybsze psucie się tych warzyw. Nie szukałem informacji na ten temat, więc ciężko mi się do końca wiarygodnie wypowiedzieć. Ja na wszelki wypadek trzymam ten imbir zawinięty w kartkę papieru i papier z gazety w szczelnym pojemniku.
Przeczytałem, że z warzyw etylen wytwarza tylko pomidor, z owoców oprócz jabłek jeszcze gruszki, banany i cytrusy. Nie wiem jaki ma to wpływ na imbir, ale jako ciekawostkę chciałem podać ;D
Jabłka akurat w tym pojemniku się nie znajdują, były w nim przechowywane pomidory i banany. Teraz akurat nie ma żadnych z nich. Jednak nie zależy mi tak na właściwościach smakowych imbiru, żeby szukać mu nowego najbezpieczniejszego miejsca. Imbir, to nie herbata:)Jeśli się popsuje, a będzie potrzebny, to najwyżej kupię nowy.
Imbir tak szybko się nie popsuje gdyż ma silne działanie bakteriobójcze i nawet jakoby troszkę konserwuje potrawy do których go dodamy.
Niema co wydziwiać. Ja trzymałem go w pojemniczku na jajka (nie trzymam w lodówce jajek gdyż nie powinno się nawet tego robić), wraz z cytryną. Może tak spoczywać tam przynajmniej miesiąc.
Quote from: ziomiwan on 16 April, 2012, 19:56:09 PM
Zgadza się gooner92. Imbir należy zetrzeć. Plasterki nie oddają wszystkiego.
najlepiej bardzo drobnie