Wiem że temperatura jest bardzo ważna. Ale jak mam sprawdzić temperaturę wody gdy nie mam termometru? Każda herbata mi wychodzi inna, czasami mocniejsza, czasami słabsza. Pije tylko 2 herbaty, White Monkey i Huang Xiao. Macie jakieś sposoby na osiągnięcie idealnej temperatury?
Na forum masz gdzieś napisane ile trzeba czekać, aby woda osiągnęła daną temperaturę. Poszukaj.
Termometry są w marketach (kupiłem chyba w Realu) na regałach z zaparzaczami i innymi akcesoriami.
Oprócz termometrów można też wodę studzić przelewaniem. Stosuję tą metodę od dawna i uważam, że jest bardzo dobra i szybka. Pół litra wody raz przelane ma ok. 92 stopni, drugi raz 87, trzeci 82 i tak to dalej o kilka stopni spada. Testowałem na herbatach białych, żółtych, zielonych chińskich i japońskich, oolongach, pu-erh i czarnych. Moim zdaniem działa wyśmienicie. Oczywiście mniejsze ilości wody tracą temperaturę prędzej.
Nie sądzę, aby czekanie na samoczynny spadek było dobrym wyjściem. Szybkość utraty temperatury zależy przecież nie tylko od ilości wody, ale także grubości naczynia w jakim się znajduje, od temperatury powietrza. Te dwa ostatnie czynniki nie mają znaczenia przy przelewaniu.
Do White Monkey osobiście pół litra wody przelewam 2 razy, do Huang Xiao trzy razy. Wychodzą, moim zdaniem dobre, chociaż WM można zaparzyć i chłodniejszą wodą, za to dłużej.
O;) Dziękuję Tymah;) O takie coś prosiłem. Gdy następnym razem będę się musiał zaopatrzyć w moje herbatki. Kupie sobie przy okazji Pu Erh'a jakiegoś. A do tego termometr. Ale najpierw spróbuje Twojego sposobu;)
Szkoda że tak późno dziś wszedłem na forum. Powiedziałem sobie "zaparzę sobię HX, wypiję i wejdę". A tu taka ładna odpowiedź. Cóż spróbuje jutro po pracy;)
Tymah, mam jeszcze pytanko. Przelewasz 2 razy. Z naczynia w którym woda się gotowała do kolejnego i następnie zalewasz herbatę? Czy przelewasz z naczynia w którym woda się gotowała, do kolejnego, później jeszcze raz a potem zalewasz?
Druga wersja.
To dlatego dziś HX nie miała smaku... ;) Jadę sobie teraz do herbaciarni. Może znajdę coś nowego w moim mieście. Pozdrawiam;)
Nie warto, jak sądzę, abyś trzymał się liczb które podałem. Po prostu poćwicz sam trochę i wybierz, jaka ilość przelań jest dla Ciebie najbardziej odpowiednia. Przecież smak herbaty zależy też od ilości suszu, od długości parzenia, od rodzaju czajnika, od sposobu nalewania na susz wody i oddzielania naparu od suszu. Te czynniki na pewno są dla mnie zupełnie różne niż dla Ciebie. Gdy używasz więcej suszu i parzysz dłużej, możesz użyć często chłodniejszej wody. Nie ma tu stałych reguł, musisz wypracować własne. Dlatego zarezerwuj nieco gram każdej z herbat na próby. Jasne, że kilka razy coś nie wyjdzie i herbata będzie do wylania albo w najlepszym wypadku do wypicia z zatkniętym nosem, ale przynajmniej będziesz wiedział na przyszłość jak robić dobrą daną herbatę - tak, żeby za każdym razem wychodziła odpowiednia.
Hej. Przygodę z herbatami zaczynam dopiero. Używam wody z kranu którą gotuje a następnie studzę. Używam http://eherbata.pl/produkt/opis/203 Takiego zaparzacza(?), przeważnie daje łyżeczkę na filiżankę, a parze przeważnie 2. Niestety mój porcelanowy imbryczek, ma za mały otwór i zaparzacz tam nie wejdzie. Więc jestem zmuszony do parzenia w metalowym*chyba) garnuszku. Jakieś rady?
Rady względem parzenia? Hmm sitko jest całkiem niezłe, sam posiadam takie samo (ale z supermarketu, kosztowało coś koło 10zł) i nieco mniejsze.
Jednak lepsze są inne sita skoro chcesz wkładać je do dzbanuszka np. takie
http://eherbata.pl/produkt/opis/841
http://eherbata.pl/produkt/opis/202
Nie mówię, że masz brać te, bo może szerokością są zbyt wielkie, ale poszukaj u siebie w mieście odpowiedniego rozmiaru.
Jeśli parzyć herbatę to w porcelanie lub innych naczynkach np. z glinki, ale nie w metalowych garnuszkach.
Co do tego, że za każdym razem herbata wychodzi Ci inna. To właśnie jest magia herbaty, zaparzana w różny sposób różnie smakuje, dlatego trzeba potestować, zaparzać herbatę w różny sposób zapamiętując jak długo studziło się wodę, jak długo parzyło liście itd. bo jeśli jeden ze sposób Ci zasmakuje najbardziej będziesz już wiedzieć jak parzyć daną herbatę.
Jednak staraj się nie zalewać nigdy wrzątkiem herbaty, bo ją poparzysz i będzie do niczego.
Życzę powodzenia na herbacianej drodze ;)
Na początku mojej przygody z herbatą również nie posiadałem termometru i trzymałem się zaleceń znalezionych w internecie, co do czasu oczekiwania na odpowiednią temp. Tak jak wspominał Tymah jest on uzależniony od wielu czynników. Po zakupie termometru okazało się, że czas oczekiwania 12 min.w przypadku mojego garnuszka, do zaparzenia Gunpowder, był zbyt długi. Nie stosuję przelewania, gdyż wierzę, że przy parzeniu herbaty nie należy się spieszyć:)Dlatego czekam, aż sama zejdzie do wyznaczonej. Termometry można dostać niedrogo przez internet.
Co do parzenia herbaty w garnuszku, to w dużej mierze zależy z czego jest wykonany, a przeczytałem, że nie masz pewności co do materiału, z którego jest wykonany. W metalu bym nie parzył, oprócz żeliwnych czajniczków. Do tego dochodzą kolejne czynniki mające wpływ na napar. Ja bym spróbował zaparzać bezpośrednio we filiżance.
Hmm..zaparzyć tylko 1 filiżankę. Spróbuję jutro. Ten zaparzacz dostałem od szwagierki, ponieważ ona kupiła sobie taki jak ziomiwan wysłał wyżej. Wkład do kubeczka.
Wydaje mi się, że tak jak w przypadku czajniczków musisz zakryć filiżankę podczas parzenia. Wydaje mi się to pewne, a najlepiej uzyskać informację na ten temat od kogoś bardziej doświadczonego. Nie wiem, czy Twoja zaparzaczka umożliwi Ci szczelne przykrycie filiżanki. W razie czego spróbuj większego kubka, którego uda Ci się zakryć, tym samym dając większą ilość suszu.
Możliwe ze się ośmieszę, ale każda herbata musi być zakrywana podczas parzenia? Nigdy nie zakrywałem. Ok, nie ma jak przykryć tego zaparzacza. Czy coś staję mi na przeszkodzie wsypania suszu do czajniczka, zalaniu go wodą i na 5 sekund przed końcem parzenia przelać jego zawartość przez sitko?
Jestem także "młodym" w parzeniu herbat:), ale ja zawsze zakrywam i myślę, że tak się postępuje z każdą herbatą. Sposób z wsypaniem suszu do czajniczka jest najlepszym wyjściem i pozwoli to liściom swobodnie się rozwijać, dając lepszy napar niż z zaparzaczki.
Quote from: tanhayi on 14 February, 2011, 07:10:39 AM
Hej. Przygodę z herbatami zaczynam dopiero. Używam wody z kranu którą gotuje a następnie studzę. Używam http://eherbata.pl/produkt/opis/203 Takiego zaparzacza(?), przeważnie daje łyżeczkę na filiżankę, a parze przeważnie 2. Niestety mój porcelanowy imbryczek, ma za mały otwór i zaparzacz tam nie wejdzie. Więc jestem zmuszony do parzenia w metalowym*chyba) garnuszku. Jakieś rady?
Tez niedawno zaczalem uczyc sie herbaty.
Moge doradzic stosowanie dzbanka fitrujacego na wode typu Britta.
Szybko zrezygnowałem z zaparzaczy, poniewaz herbata powinna miec miejsce na rozwiniecie listkow, a niektóre jej rodzaje przy parzeniu bardzo zwiekszaja objetosc. Inne z kolei maja do tego bardzo objetosciowy sam susz i trzeba by je lamac i miazdzyc, zeby wepchnac do zaparzacza odpowiednia wagowo ilosc.
Z osobistych doswiadczen doradzam wizyty w sklepach z rzeczami "za 5 zl". maja tam czesto rózne, nawet ładne czajniczki do parzenia herbaty z wlasnymi filtrami ceramicznymi bedacymi częścią dziobka, czy raczej inaczej ujmujac, otworami w scianie czajniczka na złaczeniu z dziobkiem.
Z takich taniutkich czajniczków nie szkoda rezygnowac, gdy zmieniaja sie preferencje parzenia.
Poczatkowo preferowałem duze czajniczki w których można jednorazowo zaparzyc herbate na dwie czy 3 filizanki, przelac do innego naczynia i tam trzymac na podgrzewaczu stopniowo napelniajac filizanke.
Prz lepszych gatunkowo herbatach, ktore mozna parzyc kilka razy a kazde parzenie wydobywa inne aspekty smakowe, okazalo sie, ze powinienem przejsc na jak najmniejsze czajniczki, zaparzając za kazdym razem jedna filizanke.
No i z tymi (200ml i mniej), jest juz klopot....
Nic nie stoi na przeszkodzie przelewaniu przez sitko. Ma to znaczenie dla subtelności smakowych, na pewno nie ma jednak znaczenia przy rozpoczynaniu herbacianej drogi.
Sitko jest oczywiście jednym z lepszych rozwiązań. Jeśli ktoś jednak używa zmywarki lub mocnych detergentów, radzę później jeszcze płukać we wrzątku aby pozbyć się w zupełności aromatycznych naleciałości.
Herbata musi mieć tą przestrzeń aby dobrze się zaparzyła.
Co do przykrycia, to parzenie bez przykrycia jest jak najbardziej dopuszczalne - trzeba pamiętać jednak o:
- szybszym wychładzaniu się naparu
- szybszym wyparowaniu olejków eterycznych
Zrobiłem tak.
Wrzuciłem do imbryczka 2 łyżeczki HX. Ugotowałem wodę. 0,5 litra wody. Studziłem 6,5 minuty. Zalałem herbatę. W między czasie zagrzałem filiżankę gorącą wodą. Parzyłem herbatę 2 minuty i 45 sekund. Później z imbryczka prosto przez sitko do filiżanki. A resztę to porcelanowego kubeczka. To co zostało na sitku wycisnąłem, wyciągnąłem za pomocą łyżeczki to co zostało w środku i zamknąłem w zaparzaczu. Po czym poszedłem delektować się średnią herbatą.
hmm, może nie trzeba było wyciskać? Może to kwestia wody? Akurat Huang Xiao jest elastyczną herbatą i dość łatwą w zaparzeniu tak aby poznać dobry balans między dobrym zaparzeniem a przeparzeniem..
Co do jeszcze filtrowania przez Britę - jest to jakiś sposób niewątpliwie, ale już nie pamiętam czy aby Brita pomaga zmiękczać wodę. Kiedyś Brity używałem, jednak od dłuższego czasu uznałem to za mało skuteczne rozwiązanie. Zakupiłem czajnik z gwizdkiem i normalna kranówa (prywatnie w domu) bez żadnych filtrów leci wprost do czajnika. Owszem, często wlewam do czajnika wody z baniaczka 5 l (real tanio i pewnie za niecałe 2 zł, pochodzącej ze sprawdzonego ujęcia aleksandria, tego samego co Primavera kilkakrotnie droższa), jednak stosuję to już do herbat które chcę mieć naprawdę dobrze zaparzone.
Ja efekty filtrowania widze po czajniku - zanim zaczałem stosowac do herbaty przefiltrowana wode, kazdy czajnik po kilku miesiacach robil sie ciezki od kamienia odkladajacego sie na dnie.
Ładnie ujęte, po kilku miesiącach :) W mojej wodzie nie ma różnicy czy to kranówa czy nie, kamień odkłada się po kilku zagotowaniach. Nawet filtry wapniowe nic nie dają. Zatrudniam jednak kwasek cytrynowy i na kilka dni jest błogo.
Quote from: mariusz on 15 February, 2011, 23:52:16 PM
Ładnie ujęte, po kilku miesiącach :) W mojej wodzie nie ma różnicy czy to kranówa czy nie, kamień odkłada się po kilku zagotowaniach. Nawet filtry wapniowe nic nie dają. Zatrudniam jednak kwasek cytrynowy i na kilka dni jest błogo.
Widocznie inne składniki mineralne.
Ogólnie Szczecin ma niezła wode i bez problemów smakowych i zdrowotnych mozna pic nieprzegotowana z kranu.
Wiecie. Zostaje jeszcze jedna opcja. Herbata miała smak. Wiadomo, ale liczyłem na mocniejszy, bardziej intensywniejszy. Może ona po prostu jest taka łagodna?
Polecam wsypać więcej suszu. Dwie łyżki to niedużo. Gdy masz ochotę na coś silniejszego, wsyp jedną łyżkę...na każde 100ml.
Quote from: krzysztofsf on 16 February, 2011, 00:07:55 AMOgólnie Szczecin ma niezła wode i bez problemów smakowych i zdrowotnych mozna pic nieprzegotowana z kranu.
Szczecin ma tragiczną wodę w kranach (dziwny zapach i posmak jakby ciężki strasznie), głównie za sprawą Jeziora Miedwie. Nie wiem czy masz porównanie, ale czy w Irlandii czy w południowo-wschodniej Polsce (okolice Bieszczad) woda jest 500 razy lepsza. Nie dawno byłem na urlopie, robiłem herbatki i byłem w szoku jak bardzo się smak różni na nie korzyść. Sprawdziłem to nawet u dziadków i wujostwa w różnych częściach miasta. Nikomu nie polecam tej wody, lepiej jak mówi Mariusz baniaczek z reala za parę złoty, a już na pewno nie pić kranówki.
To nie jest tak, że wszędzie akurat w mieście musi być tragiczna jakość wody.
To wszystko zależy od danego ujęcia, a przynajmniej dwie i wiem, że z jednej z nich woda jest naprawdę dobrej jakości.
Jednak żadnej wody tzw. kranówki również nie polecam pić bez przegotowania.
A jeśli idzie o picie wody, to również nie polecam tej z baniaków 5l i więcej oraz innej która jest wodą źródlaną (taka jest najlepsza do herbaty), a to dlatego, że podczas picia jej (a są to duże ilości) wypłukujemy minerały z naszego organizmu.
Najlepsza do picia jest woda mineralna.
A jeśli markę mam wymienić to jest nią:
Muszynianka
Muszyna
A jeśli chodzi o wody smakowe to najlepsza według mnie jest Magnesia, jeśli ktoś pił np. Grejpfrut-ową ten wie o czym mowa ;) (dostępna jeszcze jest pomarańcza i cytryna)
Jak napisał producent "Z dodatkiem wspaniałych owoców i ziół działających pobudzająco. Kompozycja owocu grejpfruta, guarany i żeń-szenia. Dodatkowo wyciąg z mięty i liści ginko, legendarnego drzewa długowieczności i mądrości działa orzeźwiająco na ciało i umysł. " .
Pyszna woda, a do tego nie jest chemiczna i posiada min. 200mg magnezu co jest bardzo ważne. A na upalne dni, schłodzona jest niesamowita. Pierwszy raz napiłem się jej jakieś 4lata temu w Mielnie, do dziś jest moją ulubioną.
Jeśli spotkacie ją w swoim sklepie to bierzcie bez zastanowienia ;)
Troszkę zszedłem z tematu, ale woda jako woda do picia jest bardzo ważnym elementem naszego życia.
Witam! ;)
Radość we mnie wielka. Wczoraj nie miałem siły pić herbaty...dziwnie brzmi ale tak jest. Dzisiaj wziąłem się za to tak..jak radziliście. Po 1. Więcej suszu. Dałem 2 duże łyżeczki. Normalnie byłoby gdzieś z 3,5 łyżeczki. Woda? Nie wiem. Mama załączyła czajnik podszedłem, zobaczyłem że nie jest ciepła i stwierdziłem...może będzie dobra. Susz oczywiście wsypałem bez niczego do imbryczka. Zalałem go. Parzyłem 3,45 minuty a nie jak zawsze 3. Otworzyłem. Przez sitko lałem do filiżanki. Jest ona koloru granatowego, więc nie widziałem koloru naparu. Ale cała zawartość imbryczka nie zmieści się w jednej filiżance. Resztę wlałem do kubka, białego. Napar był, dużo ciemniejszy niż zwykle. Susz wycisnąłem, odłożyłem. Zobaczyłem ile go jest. Otworzył się przepięknie! W zaparzaczu nie miałby tyle miejsca. Skosztowałem. Niebo! Mocny gorzki smak! Pominę to że był gorzki, ważne że miała smak! Wypiłem zawartość kubka. Wziąłem filiżankę i stwierdziłem że na spokojnie usiądę sobie przed komputerem i wypije filiżankę. Ta już nie ma tak intensywnego smaku. Ale też jest dobra. Udało się w końcu. Za 2/3 godziny zaparzę sobie jeszcze raz. I zobaczę co to będzie. ;)
Dziękuje serdecznie! i pozdrawiam. Czuję że zrobiłem duży krok w mojej herbacianej historii!
Zaparzyłem drugi raz. Tak samo. Smak słabszy aniżeli za 1 razem. Ale dalej mocniejszy niż przedtem. Ale, tak myślę sobie, że mój imbryczek nie będzie z porcelany...a z gliny, czy z czegoś innego...ehhh.
Tzn Twój imbryk jest z gliny? To dobrze.
Ja proponuję, a wręcz odradzam odciskanie liści. Ja zawsze zostawiam je na sitku, aby same sobie obciekły do następnego parzenia, ale nigdy nie wyciskam.
Mocno gorzki smak nie jest pożądanym efektem podczas parzenia herbaty, ale myślę, że to właśnie z powodu odciśnięcia.
Temperatura (zbyt wysoka) również ma wpływ na gorzkość, czas parzenia powyżej 5minut również.
Lekka gorycz jest ok, ale niezbyt mocna, choć w gruncie rzeczy zależy to od upodobań smakowych ;)
Quote from: Lukas on 18 February, 2011, 12:35:31 PM
Quote from: krzysztofsf on 16 February, 2011, 00:07:55 AMOgólnie Szczecin ma niezła wode i bez problemów smakowych i zdrowotnych mozna pic nieprzegotowana z kranu.
Szczecin ma tragiczną wodę w kranach (dziwny zapach i posmak jakby ciężki strasznie), głównie za sprawą Jeziora Miedwie. Nie wiem czy masz porównanie, ale czy w Irlandii czy w południowo-wschodniej Polsce (okolice Bieszczad) woda jest 500 razy lepsza. Nie dawno byłem na urlopie, robiłem herbatki i byłem w szoku jak bardzo się smak różni na nie korzyść. Sprawdziłem to nawet u dziadków i wujostwa w różnych częściach miasta. Nikomu nie polecam tej wody, lepiej jak mówi Mariusz baniaczek z reala za parę złoty, a już na pewno nie pić kranówki.
Mam porównanie z Krakowem, Warszawa, Koszalinem itp. Tam woda mi o wiele gorzej smakowała.
Mozliwe, ze woda w mojej dzielnicy jest smaczniesza niz w innych - nie sprawdzałem, za wyjatkiem korzystania w pracy - ale jakis bardzo niesmacznych tresci nigdziee nie odczułem, za wyjatkiem Mierzyna, kilka lat temu, gdzie faktycznie woda nie nadawała sie do picia. W Śródmieściu również chyba woda jest troche gorsza - ja mieszkam na Pogodnie, nie wiem czy mam ujecie z Pilichowa czy z Miedwia.
Wody smakowe to największy badziewi, tak jak i większość szumnie reklamowanych ścieków niby to z serca natury, gdzie to minerały się dodaje, już lepiej i bezpieczniej jest pić wodę z akumulatora, destylowaną lub deszczówkę z Czarnobyla.
Jak dla mnie woda (zaznaczam że piłem) w Krakowie czy Koszalinie jest lepsza niż na Pogodnie i Gumieńcach. Zresztą większość kranówek zwłaszcza w miastach jest kiepska i żadnej nie powinno się pić prosto z rury ze względów zdrowotnych.
Generalnie wody butelkowe można podzielić na 5 grup:
-lecznicze
-źródlane
-stołowe
-średnio-mineralizowane
-wysoko-mineralizowane
Każda jest dobra do czego innego i każda ma inne zastosowanie, na które wpływa także pora roku jak i tryb życia oraz stan zdrowia. Temat już był poruszany, która i jaka jest dobra do herbaty, chodzi mi tu o mineralizacje by nie była aby za niska i aby nie za wysoka.
Quote from: tanhayi on 18 February, 2011, 19:33:38 PM
Zaparzyłem drugi raz. Tak samo. Smak słabszy aniżeli za 1 razem. Ale dalej mocniejszy niż przedtem. Ale, tak myślę sobie, że mój imbryczek nie będzie z porcelany...a z gliny, czy z czegoś innego...ehhh.
Zawartość kubka była smaczniejsza niż filiżanki dlatego, że najpierw wlałeś do filiżanki, a najbardziej wartościowy napar wylatuje dopiero na końcu. Najlepiej przelewaj wszystko do jednego dzbanka, a dopiero potem z niego rozlewaj do filiżanek czy kubków. Swoją drogą to wyciskanie liści to raczej nie jest najlepszy pomysł. Przechylaj raczej sitko tak, żeby woda sama spłynęła. Herbata nie powinna być mocno gorzka.
Lukas- jak to jest nie wiedzieć o czym się pisze, a jednak pisać? ;)
Jedynym złem które jest do niej dodane jest cukier.
A pozostałe składniki nie są chemiczne ale wyciągi z ziół.
"# Mineralizacja: 1375 mg/l
# Skład: woda mineralna, cukier, ekstrakty ziołowe, naturalny aromat
# Korzyści: wysoka zawartość magnezu, działanie ziół
# Zioła: Guarana i żen-szeń: naturalne źródła energii. Odświeżająca i oczyszczająca siła mięty. Legendarny miłorząb japoński, drzewo długowieczności i mądrości."
Gdyby był to zwykły słodki i chemiczny żywiec czy inne badziewie, to nie odważyłbym się takiej polecić.
Jeśli zobaczylibyście wodę kranówkę w stacji uzdatniania wody (już gotową która trafia do kranu) to gwarantuję, że nie tknęlibyście jej nie przegotowanej ;) .
Wody lecznicze- odradzam o ile lekarz nie przepisze takowej, można taką wodą narobić sobie więcej problemów niż polepszyć.
Źródlane i stołowe to do herbaty i nic więcej.
Tymah- nic dodać nic ująć. Można jedynie strzepnąć lekko sitko aby większość wody obleciała.
ziomiwan i kto to mówi, że wie co piszę. Wody smakowe nie mają tak dużej mineralizacji jak piszesz 1375 (skąd czerpiesz takie kwiatki), jeśli w ogóle mają jakąś na przyzwoitym poziomie, wszystko to czysty marketing. Nie wież marketingowi, sam cukier już ją praktycznie przekreśla. Jak piszesz gdybyś widział jak robią te wody, tak samo jak w punkcie uzdatniania, to byś też jej nie pił więcej.
Ale tak można się przyczepić do każdej produkcji, swego czasu robiłem w Heinzie od tych keczupów, akurat w tej fabryce nie było nocnej zmiany i na noc wyłączali maszyny. A że fabryna stał prawie w szczerym polu to zawsze harcowały tam gryzonie (w irl są inne standardo-przekrety jak w PL) Jak się rano uruchamiało maszyny do mielenia pomidorów to wszystkie gryzonie nigdy nie zdążyły zwiać. Także już wiadomo skąd te 20 % gratis na butelce ;)
a kolejne primo to woda nawet może być i źródlana w punkcie uzdatniania, ale zanim dotrze przez syfiaste kilkudziesięcioletnie rury, w których bóg wie co jest, to każda woda będzie marna.
Lukas- eeeh.... Tu nie o żaden marketing chodzi, a o to, że są to prawdziwe dane. Magnesia o ile się nie mylę pochodzi z Czech z Karlovch Varow
Dane nt. mineralizacji wody na butelce są i muszą być prawdziwe.
To jest woda smakowa mineralna, z dodatkiem naturalnego aromatu grejpfrut-owego oraz wyciągiem ziołowym, o znikomej zawartości cukru, bo słodycz czuć ledwo ledwo, za to ziołowe nuty są mocno wyczuwalne.
A skąd wiadomo, że jest to woda mineralna i posiada taką mineralizację?
A stąd, że przechodziła badania w niezależnym ośrodku, wraz z innymi wodami.
Nie posiada najwyższej mineralizacji, ale też nie jest mała, bo aż 1375 mg/l.
Dodatków chemicznych w niej niema. A w smaku zaznacza się również specyficzna dla wód mineralnych "ciężkość".
Tak czy inaczej spróbuj najpierw ;) .
Jasne, że do wszystkiego można się przyczepić i wszystko (no prawie wszystko) ma swoje wady i zalety.
Pozdrawiam
Ohh. skończyła mi się HX. Ogólnie nie mam czasu by podejść do herbaciarni. Zostałem dziś bez herbaty. Zajrzałem więc do "sekretnej półeczki", gdzie znalazłem 3 łyżeczki White Monkey. Której jeszcze nie kosztowałem od czasu gdy parze bez zaparzacza. Jest ona bardziej gorzka niż "za starego systemu". Ale dalej trochę...wodnista w smaku
Pytanie. Staje mi coś na przeszkodzie bym parzył herbatę sobie w filiżance?
Jasne, że nie staje nic na przeszkodzie ;) .
Spytam tu by nie zakładać nowego tematu, a pytanie odnosi się jako tako do temperatury. Nie wody, a naparu już.
Jest już po północy, tak siedzę sobie i myślę - fajnie by było napić się teraz trochę herbaty. Ale wiadomo. Taka godzina, człowiekowi nie chce się parzyć herbaty. Jest możliwe by zaparzyć herbatę sobie w dzień, zostawić ją, wiadomo, ona wystygnie a później po..6 czy 10 godzinach ja sobie podgrzać?
Pierwszy raz komuś pomogę :D Ale kiedyś pytałem o to i ktoś z forumowych ekspertów :) odpowiedział, że jeśli chcesz herbatę zostawić na dłużej, to najlepiej trzymać ją w lodówce. Bo w temperaturze pokojowej herbata po iluś tam godzinach traci swoje właściwości. I myślę, że nie ma problemów z jej późniejszym podgrzaniem.
O tutaj jest. Ostatnie dwa posty na tej stronie.
http://forum.eherbata.pl/index.php/topic,593.45.html
po północy się nie pije herbaty :P chyba że żółtą i że lubisz wstawać do toalety ze dwa razy ;)
czy ona będzie w lodówce czy na stole, to jak dla mnie bez różnicy bo po pod grzaniu to już nie będzie to, w Twoim wypadku wolałbym sobie zrobić już tzw. ice tea, zalać susz zimną wodą i zostawić w lodówce na 8 godzin, ale to i tak pitę po północy gwarantuje ze dwa kursy do toalety w nocy ;)
Jak zaczna się upały zamierzam sobie w pracy taka herbatke robic :)
Zalać przed wyjściem i wstawić do lodówki - jak zrobi sie nastepnego dnia goraco wyciągnac i pić :)
Chyba jakąś butelkę sobie pod to wyszukam :)
Próbowałem dzisiaj herbaty naciągającej się całą noc w zimnej wodzie w lodówce. Niezbyt unoszące przeżycie =) może ze względu na porę roku i dzisiejszą pogodę - u mnie deszczowo. Spróbuję następny raz jak zaczną się upały.
Pytaniem jest zaparzałeś na zimno w letniej wodzie i zostawiłeś na stole/półce czy też zalałeś zimną wodą i wstawiłeś do lodówki?
Fajne pomysły na herbaciane smakołyki i zimne napoje z herbaty u dołu strony.
http://www.hibiki-an.com/default.php/cPath/24
Ojoj sernik z Matchy!! =D czekoladki i inne cuda =)