Co zadecydowało, że je lubisz lub nie?
czy pił ktoś z was An Ji Bai Cha? bardzo jestem ciekawa tej herbaty, ale nigdzie nie moge jej dostac. orientujecie sie gdzie mozna ja kupic?
Nie wiem jak wy, ale dla mnie samo słowo "herbata" kojarzy się z herbatą japońską, z całym tym ceremoniałem i traktowaniem, wyniesionym na wyżyny. Być może przez to, że było to moje pierwsze zetknięcie z "lepszą" herbatą, traktuje tę właśnie herbatę z takim szacunkiem. Ma swoje wyjątkowe miejsce, a jej smak trafia do mnie z ten szczególny sposób.
Zdaję sobie jednak sprawę, że to wszystko może zapewne wpływać wręcz odwrotnie, zniechęcając człowieka do niej, wyrabiając w nim podejście "nie, to za wysoka półka dla mnie".
Nie ukrywam, że moja "herbaciana droga" tak naprawdę zaczęła się nie tak dawno temu i niewiele jeszcze wiem/umiem, lecz herbata zielona jest dla mnie niczym cel do którego dążę. Jej poziom, otoczka, pozycja... To wszystko do mnie przemawia w ten właśnie szczególny sposób.
Witam!!!
Ja tylko chciałam taką wzmiankę dodać dotyczącą zielonej herbaty a dokładnie jej parzenia. Ostatnio wyczytałam w internecie a o czym nie miałam zielonego pojęcia. Byc może większość z Was wiedziała o tym.Informacja jest kierowana do mniej poinformowanych.
Cytuję:
Po ostatniej naszej podróży do Chin - sierpień 2006, sporo dowiedzieliśmy się o tradycji picia zielonej herbaty, o jej różnorodnych gatunkach i temperaturze ich zaparzania.Zwracano nam również baczną uwagę na to, aby wraz z pierwszym parzeniem opłukać listki herbaty, a wodę bezwzględnie wylewać do zlewu.
Znamy w Polsce wiele osób, które popijając każdego dnia zielona herbatę myślą, że zdrowo się odżywiają. Jeśli wypijają herbatę z pierwszego parzenia, spijają wszystkie "śmieci" z jej produkcji oraz toksyczne substancje jakie uwalniają się na początku parzenia. Te bezwzględnie Chińczycy wylewają. Chińczycy wypijają dopiero drugie zaparzenie zielonej herbaty o delikatnym słomkowym kolorze i zalewają ją nawet do 6 parzeń.
POZDRAWIAM SMAKOSZY :)
W zakresie pierwszej zlewki, ważne też jest aby to pierwsze zlewkowe parzenie było krótkie - 10-15 sekundowe, a temperatura wody powinna być około 5-10 stopni wyższa od właściwej temperatury parzenia. Czyli najlepiej aby było to około od 85 do 90 stopni.
Taki sposób gwarantuje nam opłukanie tej herbaty, bez utraty intensywności smaku.
Znam jednak osoby, którym żal jest to wylewać..
A to właśnie ciekawa-kontrowersyjna informacja.
Ja jestem ciekaw jak to się ma do naszych polskich realiów. Jak to wygląda i jak powinno wyglądać w praktyce u nas, z naciskiem na naszą Czarkę :)
Zawsze wylewam pierwszy napar...
"Czarkę herbaty z pierwszego parzenia podaj wrogowi, z drugiego przyjacielowi, a z trzeciego sobie"
Pewnie nie przytoczyłem dokładnie tego chińskiego przysłowia; mogłem nawet pomylić końcówkę, ale myślę, że te słowa w pełni oddają sens "płukania" herbaty.
Jeżeli chodzi o temperaturę, daję zawsze 5 st.C wyższą przez 10- 20 sek. zależności od rodzaju herbaty. Generalnie wyznaję zasadę, że im herbata delikatniejsza (tj. wymagająca niskiej temperatury parzenia, np. 60 st) tym krótszy czas płukania.
Ach, i najważniejsze- według mnie ww. procedura wpływa dodatnio na smak, aczkolwiek przy herbatach z dodatkami owoców lub aromatów wodę dosłownie wlewam i wylewam, gdyż przy dłuższym przytrzymaniu tracą one aromat.
Pozdrawiam serdecznie.
Również wylewam pierwsze parzenie. Nie dojść, że opłukuje to susz z nieczystości, to jeszcze liście bardziej się rozkładają i dzięki temu w drugim parzeniu uwalniają jakby odrobinę lepszy smak.
Do zielonych mam mieszany stosunek. Japońskie mają dla mnie zbyt "rybi" zapach, chińskie zaś generalnie lubię, ale nie potrafię się nimi (z wyjątkiem Lu An Gua Pian) jakoś specjalnie zachwycać, i to niezależnie od "sławy" danej zielonej.
Ja nie zawsze wylewam pierwszy napar. Jest to zależne od herbaty, tzn. rozmawiałem ze znajomym, który ma większe pojęcie ode mnie i stwierdził, że między Chinami, Japonią jest ogromny przeskok technologiczny. Ponoć chińczycy stosują "więcej chemii" w produkcji herbaty. Poza tym warto podkreślić, że jeśli mamy do czynienia z herbatami typu Gyokuro lub Fukamushicha, które parzymy 30 - 60 sekund to przelanie choćby przez te kilka, kilkanaście sekund zabiera zabiera dużo ze sobą.
Quote from: bas on 12 August, 2009, 14:54:47 PM
czy pił ktoś z was An Ji Bai Cha? bardzo jestem ciekawa tej herbaty, ale nigdzie nie moge jej dostac. orientujecie sie gdzie mozna ja kupic?
Jest do zdobycia w amerykańskim sklepie Teaspring. Bardzo droga, bo aż $26 za 50g, ale za to, jeśli wierzyć tamtejszym komentarzom, jakość fenomenalna.
Tą herbatę my też mieliśmy, uważam że to jedna z najlepszych herbat. Jest ona też do dostania w Czechach, ale ceny są wszędzie zbliżone.
Mam nadzieję że wkrótce też u nas ponownie się pojawi, jest kilka osób które są zapisane w komitecie kolejkowym ;)
Witam wszystkich miłośników zielonej ambrozji.
...czyli herbat japońskich nie płuczecie? Czy ktoś zna oficjalne stanowisko eksperckie na ten temat?
Po raz pierwszy na stronie eherbaty spotkałem się z gatunkiem Lung Gua Pian. Nigdzie na necie nie znalazłem o niej wzmianki. Czy ktoś jej próbował?
Ja japońskiej nie płuczę, chyba przez mit sterylności tamtejszych fabryk i oryginalne opakowania w których je dostajemy.
Poza tym japońskie oprócz Hojichy, są bardzo delikatne i płukanie miałoby sens jedynie wtedy gdyby je potraktować wodą o temperaturze przynajmniej 85 stopni - co mogłoby mocno wpłynąć na smak i kondycję tej herbaty - ale to moje osobiste spostrzeżenia.
Herbatę Lung Gua Pian mam aktualnie w pamięci, ponieważ 2 dni temu ją testowałem, szkoda że krótko z braku czasu. Aromat jest bardzo słodki i dosyć mocny jak na zielone herbaty, smak jest raczej delikatny, aksamitny - choć też bardzo elastyczny jak się dłużej poparzy lub doda więcej suszu.
Wygląda trochę jak lung ching, bancha, ale ma zaokrąglone lekko liście. Jak ktoś lubi lung chinga to powinien być z tej herbaty zadowolony. Herbata pochodzi z Gua Pian, stąd nadaliśmy jej taką nazwę - bowiem oryginalna jest angielską bardzo długą nazwą związaną z melonami :) Nie chcieliśmy jednak jej lansować, bo ktoś mógłby sobie pomyśleć że sobie żartujemy...
A tak swoją drogą wiele żartów już było z tej herbaty, łącznie ze zwrotami typu "pokaż mi te wielkie melony"...
Big Melon Seeds - spotkałem ten termin wczoraj w cenniku Oxalis.pl
Zatem warto spróbować, skoro smakuje podobnie jak Lung Ching, bo tego cenię sobie bardzo.
Herbaty An Ji Bai Cha poszukaj w internetowych herbaciarnaich lub naprawde wyszukanych sklepach,nie jest ją łatwo dostać,to rzadko spotykany gatunek.
No to jesteśmy naprawdę wyszukani - gdyż mamy ją już trochę.
To jest taka herbata że jak ją pierwszy raz otworzyłem to byłem co najmniej zaskoczony, oczywiście pozytywnie.
Dla jej miłośników dodam jedynie że trzeba uważać na świeżość. Ta herbata jak jest źle przechowywana, wiele traci na swojej świeżości, która jest jej główną domeną. Także jak się ją kupuje i przechowuje w ilości mniejszej niż 0,3 - 0,4 kg, to oprócz tego że trzeba dbać o szczelne zamknięcie, to trzeba ją dosyć szybko pić :) Ale ma to swoje pozytywne strony, bowiem to prawdziwy Biały Anioł choć zielony. Osobiście podtrzymuję że to ścisła czołówka najlepszych herbat zielonych na świecie.
Witam wszystkich.
Dzis znalazlem artykul o plukaniu zielonej herbaty: http://aktywni.pl/aktualnosci/zielona-herbata-z-drugiego-parzenia/
Prawde mowiac nigdy tego nie stosowalem. Zastanawia mnie "chemiczny" proces przygotowania herbaty? Co to znaczy chemiczny?
hmm nie widzę tam zwrotu "chemiczny"... a tak poza tym to witam kolejnego aktywnego użytkownika na forum :)
Co do toksyczności, to trochę rozbawiło mnie zdanie że czarnych i czerwonych się nie płucze bo parzy się je wrzątkiem :D
Po za tym szkoda że nie piszą ile powinno trwać to pierwsze parzenie tzw. płukające... osoby które takie coś przeczytają mogą się zdziwić jak po 3 minutowym parzeniu i walaniu naparu, niewiele już się wyciśnie z takiej herbaty.
Quote from: Michał on 26 September, 2009, 23:33:58 PM
Ponoć chińczycy stosują "więcej chemii" w produkcji herbaty. Poza tym warto podkreślić, że jeśli mamy do czynienia z herbatami typu Gyokuro lub Fukamushicha, które parzymy 30 - 60 sekund to przelanie choćby przez te kilka, kilkanaście sekund zabiera zabiera dużo ze sobą.
Stad wzialem "chemicznosc" herbaty.
Witam.
Owo płukanie dotyczy tylko i wyłącznie herbat chińskich - fermentowanych, jest to jak sądzę spowodowane kiepskimi warunkami sanitarnymi oraz postępującą degradacją środowiska naturalnego w chinach. W przypadku japońskich herbat żadnego rodzaju "płukanie" nie jest potrzebne, ponieważ proces produkcji oraz japońska sterylność i perfekcjonizm, sprawiają że jakość herbaty i jej smak jest na najwyższym poziomie - różnica w smaku w porównaniu do herbat chińskich jest znacząca ;) .
Dlaczego tylko fermentowanych? Myślałem że zielone i białe też.
Czytam ten wątek o płukaniu i wiecie co, dalej mam mętlik w głowie. Czyli nie płuczemy japońskich, za to chińskie tak. Jednak jak to w końcu jest z rodzajami, skoro płuczemy fermentowane to dlaczego nie zielone? Jeśli chodzi o zdanie, że fermentowanych się nie płucze bo zalewa się je wrzątkiem, to spotkałam się z tym już ze dwa razy ::)
Witam wszystkich z okazji tego, że to mój pierwszy post na forum, mimo, ze studiuję je już od paru dni :)
Czyli opłukujemy tylko chińskie zielone. Japońskie, Pu-Erh-y, Olongi tego już nie wymagają ? Dobrze rozumiem ?
odnośnie płukania jeszcze to wyjaśniam że tak, czarne i pu ery i oolongi też się płucze.
Czyli jak ? Pierwsze parzenie zielonej herbaty (chińskiej jest toksyczne i trzeba je za każdym razem wylewać ? Szczerze powiedziawszy trochę mnie to rozbroiło bo pierwszy raz o czymś takim słyszę, a widząc ten artykuł poczułem się jakbym robił coś źle, bo zawsze pierwszy napar wypijałem. ???
Mam w domu Perły Smoka - ale jest to herbata zielona, nie biała. Podpisana jest Big Dragon Pearls...
ile mam dać tych pereł? proszę o szybką odpowiedź.
Czy Agari albo Gunpowder sprawdzą się w parzeniu na zimno?
Widzę że też próbujesz czegoś na upalne dni :)
Prędzej Agari, bo japońskie herbaty łatwiej i szybciej wchłaniają chłodną wodę. Sam ostatnio zrobiłem sobie Banchę na zimn i efekt był znakomity pod względem smaku jak i koloru :D
Siwy, jakiej ilości suszu użyłeś? I ile wody? Ja myślę coś o około 7g na litr wody dać. Aczkolwiek mam plan, wsypać do czajnika szklanego susz, i zasypać go 30-stoma kostkami lodu. I wstawić do lodówki, a potem dolać wody. Może będzie dobre. Jak nie wyjdzie, mam tam gdzieś 10g Chun Mee, Che Tai Nyguen. Hojichy nie poświęcę;)
Chun Mee albo jakaś taką średnią senchę polecam do takiego parzenia, choć i Che Tai Nyguen może dać rewelacyjny efekt.
Ilość suszu już trzeba indywidualnie dobrać.
To u Was upały są???? Nad samym morzem wieje, pada i chłodno.
No ale ile mniej więcej wy dajecie?!. ile suszu na jaką ilość wody.
Około 5-7gram na litr wody myślę. Nie powiem dokładnie, bo nigdy nie ważę.
Ja daję lekko kopiatą łyżeczkę na szklankę, to będzie 3-4g. Jeszcze zależy jaka to herbata i czy całe liście czy połamana. No i nie przesadzać z czasem. Napar wydobywa się wolniej, ale tak jak przy normalnym parzeniu, jak za długo liście posiedzą w wodzie to herbata będzie gorzka. Ja zostawiałem łyżeczkę suszu w 250+ml wody na około 5 minut. Jak zobaczysz że herbata ma już ładny kolor to znaczy że możesz pić.
Pewnie przez te 3 dni już coś tam majstrowałeś to podziel się z nami, może też się czegoś dowiemy :)
Na pogodę czekam Siwy!;) Na razie pragnę tylko gorącego pu -era
Zaraz zaraz...
Na 5minut tylko dajesz liście??? Mowa o zimnej wodzie?
Wydaje mi się, że musi to być dużo więcej czasu i odbywać się powinno raczej w lodówce choć nie koniecznie.
Może odruchowo napisał? A miało to być 5 godzin?:) jak tylko będzie pogoda przeprowadzę eksperymenty;)
Popróbujcie i doświadczajcie! ;)
Przyznam że nie napisałem jaką wodą zalewałem. Tamtą Banchę zalałem wodą chłodną, naciągała się +5 minut, wsadziłem do lodówki i czekałem aż zrobi się zimna. Prawdopodobnie jeżeli miałbym zalać wodą zimną albo lodowatą, to czas byłby proporcjonalnie dłuższy, ale raczej nie odważyłbym się czekać aż 5h. Po takiej długiej kąpieli nawet w zimnej wodzie herbata ciemnieje a smak staje się bardziej gorzki niż taki jak ma być, i jest taki...no nijaki :)
Może to tylko moje preferencje, ale nie lubię zbytniej goryczy w herbacie i czas w którym liście oddały smak wodzie był dla mnie dobry.
Aż dzisiaj spróbuję tego Yunnana zalać lodowatą wodą i dojdę metodą prób i błędów jaki czas trzeba to robić ;D
Herbata zalana zimną wodą nie powinna robić się gorzka.
Oczywiście wszystko jest kwestią smaku i każdy przyrządzać winien tak jak najlepiej jemu smakuje ;)
Owszem! Za gorzkość naparu odpowiedzialne są katechiny które uwalniają się w 70 stopniach. Więc niemożliwym jest by napar ten stał się gorzki.
Zalałem wczoraj zielonego yunnana zimną wodą i od razu zostawiłem w lodówce. Porcja suszu jak na jedną osobę, i tyle również wody, a wszystko zostawione w lodówce na ~2h. Po upływie tego czasu wyciągnąłem herbatę i przelałem do kubka. Pierwsze co się rzuciło w oczy to jasny napar, coś pomiędzy białą a zieloną herbatą, i mocny aromat. No to przyszedł czas na degustację wyrobu. Pierwszy łyk i moja reakcja "kurde, co to takie gorzkie?". Widzę że napar nie zrobił się ciemny, a kolega wyżej napisał że za gorzkość odpowiadają katechiny uwalniane w 70 stopniach. Widocznie nie tylko katechiny są za to odpowiedzialne ale również inne związki smakowe. Oprócz wspomnianej gorzkości(która nie ustąpiła tak szybko) czuć było właściwy smak herbaty, ale słabiej niż w tej zaparzonej prawidłowo.
Końcowe uczucia mieszane, bo herbata mimo swojej gorzkości miała jakiś smak, i dosyć mocny aromat.
Oczywiście te doznania zależą od gatunku herbaty, i gdy będę zaopatrywał się w inne, na pewno spróbuję je zrobić na zimno. Póki co spróbuję jeszcze raz, ograniczając czas do 1h.
Teraz czekam aż tanhayi podzieli się swoim wrażeniem po zalaniu swojej ;)
hm... ciekawe, nie powiem;) zdziwienie jest nie małe. idę robić eksperymenty;)
ADD
W lodówce stoi 400ml Chun Mee z 2 łyżeczek zalanej wodą o temperaturze pokojowej. będę z czasem sprawdzać jak się ma.;)
Niestety. Po 1,5 godziny smak był wyraźny, ale była strasznie gorzka. Napar wylany. Kolor żółty, tęgi w ogóle nie przeźroczysty.
Proponuję zalać naprawdę zimną wodą, najlepiej z kostkami lodu.
Być może zbyt dużo suszu wsypałeś??
Jutro sam poeksperymentuję i podzieję się spostrzeżeniami.
Czyli Tobie jednak też gorzka wyszła :-\
Zrobiłem jeszcze raz, tym razem 30 minut, ale efekt ten sam. Nie zmusiłem się do wypicia całej.
Nie wiem jak Wy robicie herbatę na zimno i z jakiej ją robicie...
Ja zrobiłem dziś 0,5l herbaty na zimno z Bi Luo Chun.
Zalałem około 3-4gramy (nie wiem ile to było dokładnie może mniej) zimnej wody źródlanej i od razu dałem 5kostek lodu do tego i włożyłem do zamrażalnika na około 40-50minut, następnie wyjąłem z zamrażalnika i włożyłem do lodówki przykryte folią aluminiową aby nie przeszła zapachem wędlin.
Po jakiś 5h wyciągnąłem i właśnie ją piję.
Smak? Rewelacja. Dość mocny, ale bez cienia goryczy, raczej lekko słodkawy i owocowy jakby melonowy(?).
O tak;) Rozwija się umiejętność określania herbaty;) Spróbujemy jutro Twym sposobem. ;))
Na zimno raczej polecam naprawdę na długo zostawić, ja zostawiam na 12 godzin a 6 to już minimum. Generalnie wieczorem zalewam wodą źródlaną schłodzoną z lodówki (np. Dobrowiankę ostatnio testowałem z racji dobrej ceny), rano mam wszystko gotowe.
Woda powinna być rzeczywiście zimna przy zalewaniu. Najczęściej stosuję zalewanie Da Yu Linga, Dung Tinga w wersji mocniejszej oksydacji, z zielonych świetnie wychodzi Lung Ching Supergrade, ale i zwykły Lung Ching też jest super. Warto eksperymentować z tymi smakami,
moje spostrzeżenie jest takie też że ciekawie smakują takie parzenia na zimno. Zupełnie inaczej niż na ciepło - są pozbawione jakby pełnej skali (gamy) smaku do której jesteśmy przyzwyczajeni, a jednak wydają się równie mocne i długo kręcą na języku.
Ja akurat tą goryczkę niesamowicie lubię, jest ona w takie czystej postaci. Można na nią jednak wpływać dając np. mniej liści lub krócej trzymać.
Nie próbowałem wszystkich herbat na zimno, ostatnio jednak nawet yerbę przez magiczną butelkę podróżną Piao I robiłem w taki sposób i jest to coś rewelacyjnego. Zaparzacz w butelce cały czas napełniony maksymalnie yerbą ice mint, cytrynową, smak natychmiastowo chłodzący :)
Terere czyli yerba na zimno to coś wspaniałego latem!! Naprawdę polecam.
Niesamowicie wspaniale gasi pragnienie, ale też świetnie smakuje i chłodzi.
Dziś zrobię tak jak Mateusz robi. Ale mam problem z wyborem herbaty, chyba wezmę Bi Hong.
Pytanie mam już. Stoi w zamrażalniku już. Czy porcelanę można wkładać do zamrażalnika?;)
Co do zielonych mam w domu zieloną z opuncją firmy Bioaktiv. Opis na pudełku przyzwoity, że należy parzyć 3 min w 90stopniach. Herbata bardzo ładnie pachnie i dość przyjemnie smakuje.
Preferuje bardziej oryginalne chińskie/japońskie/wietnamskie zielone. Żadne Sagi, BioAktiv mi nie smakują. Mam zieloną bioaktiv z pomarańczą czy czymś i jest fatalna.
Co do mrożonej, tak jak mówiłem użyłem Bi Hong. I czekając teraz te 7/8 godzin, delektuje się japońską Agari;) Bardzo ciekawy arbuzowy posmak ma który w mokrym suszu jest niesamowicie wyczuwalny.
Ja się nie nastawiam od razu negatywnie tylko dlatego, że jest to produkt znanej firmy. Ważne jest dla mnie odczucie smakowe, akurat ta herbata mi odpowiada.
Oczywiście że kosztowałem tej herbaty;) Jakżebym mógł opinie wystawiać bez osobistego zaparzenia i skosztowania. Ba! Próbowałem ją zaparzać gong fu nawet. No ale i tak mi nie smakowała.
Rozumiem, jednak każdy ma trochę inny gust. Ale jak dla mnie to jest właśnie ciekawe w herbacie, praktycznie każda ma inny smak i można eksperymentować:)
Co do mrożonej. Liście są jednokrotnego użytku?;)
To zależy od wydajności herbaty oraz czasu parzenia. Absolutnie wszystko powinno z herbaty wyjść po około 24 godzinach. Ja zwykle gdy mam intensywniejszą herbatę, robię ją na dwa parzenia - pierwsze krótsze.
Czasem zdarza mi się - częściej przy oolongach zaparzyć 3 raz na ciepło, też coś wychodzi..
Udany dzień, rano zrobiłem w/w Bi Hong. Później napiłem się niesamowicie arbuzowej Agari, później parzyłem pu era, a później Gunpowdera. Dzień zleciał a Bi Hong dalej w lodówce. Wyjąłem go po 8 godzinach i 30 minutach.
Pierwszy smak, ten uderzający to słodki, szybko mija, herbata osiada na języku i czuć lekką gorycz, cierpkość. Smak pozostaje na długo. Gdy dłużej się ją potrzyma w buzi, czuć ostrą gorzkość.
meiram- nie uprzedzamy się. Jednak nie sposób nie zauważyć, że herbata bioactiv jest niskiej jakości i nijak ma się do porządnej herbaty.
Z marketówek ostatnio posmakowała mi zielona firmy OSKAR.
Bioactiv zielona to herbata do słodzenia, inaczej nie jestem w stanie jej wypić.
Nie jest najgorsza, bo pijam ją dla ugaszenia pragnienia czyli opijając się nią, ale nie do delektowania się.
Kupiłem dzisiaj w Czarce herbatę Agari. Macie jakieś sprawdzone sposoby parzenia tej herbaty i porady ile suszu zalewać? Zalałem jak na razie niecałą łyżeczkę i parzyłem przez minutę w 70 stopniach(kupiłem również termometr i się nim jaram jak dziecko). Smak i zapach podobny do Senchy(no bo w sumie to są "odpadki" z senchy), intensywniejszy im bardziej stygła. Lekkie fusy które przeleciały przez sitko zostały na dnie, ale wciągnąłem je z ostatnim łykiem i nie przeszkadzały w ogóle. No i racja że oczyszcza kubki smakowe. Jeden łyk i nie czuć gulaszu ^^
Czyli też masz sproszkowaną Agari. Parametry podane na stronie są bardzo dobre. Herbata? Wyśmienita. Chińskie zielone mi nie podchodzą. Za to japońskie tak! Herbata słodka, powąchaj susz po zalaniu. Czysty arbuz;)
Agari to naprawdę niezła herbata, o długim i mocnym posmaku. Podobnie jak Karigane - bardzo polecana przeze mnie, ze względu na bardzo dobry stosunek jakości do ceny. Przy okazji, są to herbaty bardzo "pełne" smakiem.
Dostałem dzisiaj Lung Chinga "prosto z chin", więc podzielę się moimi wrażeniami ;)
Lung Ching dostałem od razu w pięknej metalowej puszce, która mnie podrajcowała bardziej niż herbata, o której za chwilę.
Zniecierpliwiony zrywam folię z puszki(też macie z tym problem? ;D), odkrywam wieczko żeby zobaczyć co jest w środku, a tam.....drugie zamknięcie! Widać że podchodzą solidnie do sprawy dając puszkę z podwójnym wieczkiem.
Po kilku sekundach doszedłem do tego jak je otworzyć, otwieram i widzę. Widzę herbatę Lung Ching, aleee...no kurczę czemu takie połamane?!
Po małym szoku zabieram się za parzenie nowego nabytku, którego jest 150g.
Zalałem wodą ok 70 stopni na ~15 sekund, wylałem, i zalałem już prawidłowe parzenie wodą o temperaturze równe 70 stopni. Nie czekałem zbyt długo bo liście w tej postaci szybko oddają to co mają, więc parzyłem w moim kyusu przez 30 sekund.
Wlałem napar do filiżanki(~150ml) i trochę poudawałem profesjonalnego kipera. Napar żółty/złoty(zwał jak chciał) z lekkim odcieniem zieleni. Pierwszy łyk uderzył we mnie Lung Chingiem. Normalnym, aczkolwiek bardzo intensywnym, i pozostawiającym długi posmak w ustach. Przy kolejnych łykach było równie intensywnie, powiem nawet że smak rósł w miarę picia.
Skończyłem filiżankę więc zalałem drugi raz, temperatura 70 stopni i również 30 sekund.
Tym razem napar zrobił się ciemniejszy, koloru bursztynowego, ale nadal klarowny. O ile poprzednio smak był intensywny, to ten był intensywnie intensywny. Aromat niósł wziął w posiadanie sporą część kuchni.
Może to wina trochę drobniejszego suszu, ale w porównaniu z wcześniejszymi Lung Chingami cała herbata wydawała się bogatsza, bogatsza w smak, posmak i aromat.
Załączam zdjęcia puszki oraz suszu: http://imageshack.us/g/40/sta60050.jpg/ (http://imageshack.us/g/40/sta60050.jpg/)
Rzeczywiście sieczka ładna w środku, ale najważniejsze, że smakuje :) .
Kupiłeś ją czy otrzymałeś od kogoś?
Jeśli kupiłeś to gdzie?
Dostałem od koleżanki mamuśki, której to siostra przysłała z chin.
Kupiłem niedawno 50g gyokuro na Allegro (oczywiście, wiem, że to było głupie - sprzedawca miał jednak same pozytywne komentarze, pomyślałem więc, że jeżeli przyśle mi bubel, najwyżej towar zwrócę). Gdy otworzyłem paczuszkę stało się jasne po samym wyglądzie - chińska podróbka, w dodatku zwietrzała. Cóż, towar jutro zwracam, ale przestrzegam przed UwielbiamHerbatę na Allegro. Przynajmniej jego gyokuro nie jest tym, za co się podaje - choć sam twierdzi, że to pomyłka, bo oszukała go hurtownia. Może i tak, ale w takim razie powinien wycofać towar, który na pierwszy rzut oka zdradza, czym jest naprawdę.
Szkoda, bo kupiło ją naprawdę wiele osób. I jestem pewien, że 90% z nich już nigdy nie sięgnie po japońską zieloną herbatę. W ten sposób nierzetelni sprzedawcy poważnie szkodzą polskiej kulturze herbacianej co jest w najwyższym stopniu karygodne.
Dobrze że się tym pochwaliłeś. To że dostałeś taką herbatę to jedna strona medalu, a druga że zajmują się tym biznesem też ludzie którzy nie wiedzą co sprzedają.
Quote from: mariusz on 23 September, 2011, 09:53:02 AM
Dobrze że się tym pochwaliłeś. To że dostałeś taką herbatę to jedna strona medalu, a druga że zajmują się tym biznesem też ludzie którzy nie wiedzą co sprzedają.
Dokladnie.
Czesto nie sa tez w stanie zrozumiec o co chodzi klientowi, jesli ma on bogatsze doswiadczenia w znajomosci jakiegos gatunku herbaty - nawet w duzych firmach.
Np. Pu Erh Krolewski dostepny w eherbacie (bedacy jedna ze specyficznych , bardzo intensywnych i wyraznych smakowo linii rozwoju fermentowanego Pu Erh) jest u nas w Polsce nasladowany tanszymi produktami o tej nazwie, powstalymi z nasaczania jakims ekstraktem lisci tego samego co oryginal kalibru. Przy parzeniu metoda Gong Fu jest to obrzydlistwo prawie nie do picia, gdyz nawet po 2 plukaniach jeszcze ze trzy parzenia smakuja glownie chemia, uwalniajaca sie najpierw z lisci.
Dla sprzedawcow rzecz praktycznie niezrozumiala...
Też nie jeden raz kusiło mnie aby kupić herbatę na allegro..
Ale po tym jak kupiłem coś co miało być Len Gui Ren, a okazało się bardziej króliczymi bobkami, jakoś nie mogę zdecydować się na kolejny zakup tam...
A na pewno nie herbat sypanych, może firmowo pakowanych jak sencha, gyokuro, genmaicha itp. tak ale nie sypane...
To coś kupiłem w domherbat.pl , teraz już widzę, że nie mają tego dziadostwa w ofercie, ale pewnie pozostałe są równie okropne...
Tak więc wiem, co przeżyłeś Tymah ;) .
Ja ostatnio kupiłem zieloną herbatę dla żony na allegro, bo ona jest ogromną fanką tych herbat, no i wszystko było w porządku :) Pychotka:))
zielona herbata jest pyszna, ma też wiele wartości odżywczych, dlatego piję ją codziennie! ;)
na allegro jest sporo podróbek, kupowanie herbat japońskich na wagę nie jest dobrym pomysłem. Zwietrzałe chińskie podróby jakie są tam oferowane smakują marnie i koło oryginalnej herbaty z Japonii nawet nie stały. Niestety
Co nie znaczy że wszystko z allegro jest złe, bezpieczniejsze są herbaty chińskie, samych siebie Chińczycy już tak nie podrabiają :)
Ja akurat bardzo lubię zieloną herbatę za jej lekko cierpkawy smak. Jest on bardzo specyficzny, no i z tą herbatką jest zazwyczaj tak, że albo się ją uwielbia albo wręcz "nie trawi" ;). Poza tym, piję duże ilości zielonej herbaty ze względu na jej liczne zdrowotne właściwości: http://www.herbata.info/herbata-zielona/ (http://www.herbata.info/herbata-zielona/). A tak na marginesie - moją ulubioną zieloną herbatą jest ta z dodatkiem jaśminu. Mniam! ;)
Ja pije ją przede wszystkim ze względu na działanie odchudzające. Tutaj piszą http://dietoteczka.pl/zielona-herbata-i-jej-wlasciwosci/ , że zawiera aminokwasy poprawiające przemianę materii. I jak tu nie kochać zielonej herbaty :)